LUCY
Ruszyliśmy
… Nie wiedzieliśmy co nas czeka gdy dotrzemy, najprawdopodobniej walka, ale … nie
przejmowałam się tym. Stałam się silniejsza … nie jestem słabą, płaczliwą
dziewczynką, która ciągle szukała pomocy u Natsu. Będę o nim zawsze pamiętać,
ale teraz muszę kroczyć własną ścieżką. Teraz nie ma go przy mnie. Jestem teraz
piratem. Mam nowych przyjaciół. Ale oni od teraz też nie będą musieli mi
pomagać, ponieważ teraz jestem … silna.
- Już jesteśmy – powiedział
Opaski
- Już???? – zapytaliśmy się
zdziwieni
- Tak, zaraz za tym drzewem
na swój dom Bóg Ognia. – zapewnił nas –
Nie mogę iść dalej, bo muszę wracać do wioski…
- No to idziemy !!!! –
krzyknął Luffy
- A gdzie chcecie iść ? –
usłyszeliśmy głos dobiegający z lasu
-
Kim jesteście ? – zapytałam
-
Zanim zmierzycie się śmiertelnicy z bogiem, musicie pokonać nas bożków –
powiedział jeden z nich – Jestem bożkiem roślin.
-
Ja bożkiem chmur – powiedział mały grubasek
-
Bożek żelaza do usług – odezwał się chłopak z dużym nosem
-
Ej on ma nos jak Usoppa – krzyknął Luffy i zaczęliśmy się śmiać. „Bożki” gapiły
się na nas i zaczęli się robić po chwili czerwoni ze złości.
-
Możecie już przestać – krzyknął długonosy
-
No, możecie już kontynuować – powiedziałam i podeszła do nas zgrabna i ładna
dziewczyna
-
Hej, jestem bożkiem …
-
Piękności!!! – dokończył za nią Sanji i znowu zaczęliśmy się śmiać.
-
Zamknijcie mordy!!!! – warknęła na nas, będąc cała czerwona – jestem bożkiem
pioruna
-
I ktoś, kto was bez problemu pokona bożek promienia – powiedział dość
przystojny mężczyzna, o blond włosach.
-
Jesteśmy strażnikami Boga Ognia, więc nie możemy was przepuścić … Chociaż ta
blondynka mogłaby by być kobietą naszego pana – przegiął … zabiję tego grubasa
-
Oczywiście, że pójdę … - powiedziałam z uśmiechem. Cała załoga otworzyła usta
ze zdziwienia, a Bożkowie się ucieszyli – Żartowałam … po moim trupie – i od
razu zmieniłam wyraz twarzy, na straszny, tak bardzo, że przeciwnicy cofnęli
się o krok do tyłu.
Trzecioosobowy narrator
Wszyscy
wrogowie Słomianego Kapelusza przestraszyli się Lucy – Black Angel. Dopiero się
zorientowali się ze swojej reakcji i ustawili się w pozycji do walki.
-
Mamy ich pięciu do pokonania, ale jest nas ośmiu, więc szybko nam pójdzie
… - powiedział Luffy do swojej załogi
-
Hahaha – zaczął się śmiać bożek roślin – Wy naprawdę nie wiecie z kim macie do
czynienia ???
-
Ja nie wierzę w Boga – odparł Zoro
-
A ja kiedyś już jednemu skopałem dupę – powiedział Luffy
-
A ja jestem w połowie smokiem, więc się nie boję „boga ognia” – dokończyła
Lucy. Wszystkim bożkom miny zrzedły i zaczęło im z głów parować, ze złości.
-
Jak chcecie … - zaczęła kobieta
-
Pozwolimy wam doświadczyć boskiej mocy … - mówił dalej długonosy
-
I was zabijemy – skończył grubas
-
No to chodźcie !!!! – krzyknął Luffy – Zoro, ty tego żelaznego, Lucy tą
prądnicę, Sanji tą chmurkę , Robin światełko, a ja się zajmę chwastami … i
wyplewimy to pole …. – zaciskał pięści.
Za każdym razem było słychać głośne strzykanie kości. Był pewny siebie, tak
samo jak każdy członek załogi.
UWAGA NASTĘPUJĄCE
FRAGMENTY ZAWIERAJĄ SCENY PRZEMOCY. DZIECI I OSOBY O SŁABYCH NERWACH PROSZONE
SĄ O POMINIĘCIE ICH J
ZORO
& ŻELAZO
Szermierz także, nie poczuł, że ma
walczyć z silnym przeciwnikiem, dlatego zaczął wyjmować tylko dwie katany.
Przeciwnik patrzył się na niego z pogardą. Bożek żelaza nie znał jego
umiejętności, ale był świadom, że jest szermierzem, natomiast Zoro nic nie
wiedział o nim. Jednak nie miał zamiaru przegrać. Zaczął szarże. Na początku
zamachnął się lewą kataną w prawy bark przeciwnika. Kiedy odszedł od niego, że
na jego skórze, nie ma żadnego śladu po cięciu. Bożek żelaza uśmiechnął się
tylko i powiedział …
-
Magi ...
-
He? – zdziwił się Zoro
-
Mogę ci wyjaśnić przed śmiercią … - zaśmiał się – Jest to umiejętność zamiany
części swojego ciała w preferowaną rzecz. W moim przypadku to żelazo. Mogę nim
manipulować ile tylko chcę, więc walka tymi wykałaczkami na nic ci się nie zda
– stał spokojnie, będąc pewnym swojej wygranej.
-
Zamknij się!!- ryknął Zoro i popatrzył na przeciwnika wilkiem. – Nie wybaczę ci
… Jak śmiałeś nazwać moje miecze wykałaczkami ….
Znowu na niego poszedł, ale ten stał
po prostu w miejscu. Zoro zamachnął się obiema katanami i uderzył nimi
przeciwnika w talię. Na początku bożek żelaza zmienił swoje ciało w metal,
jednak po chwili poczuł ból. Opadł na kolana i drżącą ręką sięgnął do talii.
Ból sprawiał, że ledwo mógł nią ruszać. Kiedy mu się udała czynność poczuł na
ręku cieplą substancję. Powolnymi, drżącymi ruchami zaczął podnosić ją do góry…
zobaczył, że jest cała skąpana we krwi .
-
Aleeee jak….? – zapytał, po czym wypluł na ziemię strumień krwi
-
Prawdziwy szermierz potrafi przeciąć każdy materiał … - odpowiedział
-
Ja ….. nie mogę . ….. przegrać !!!!!!!!!!!! – wstał,. Zoro zobaczył, że z jego
rany nie tryska już krew, bo zasklepił ją żelazem. Pomimo, że dobrze zatamowało
to krwotok, to jednak ból był dla przeciwnika nie do zniesienia. Ale wstał …
-
Cięcie żelaznych kolców !!! – krzyknął i machnął obiema rękami na ukos. Zoro
był gotowy na odebranie ataku. Przygotował swoje miecze i odbił każdy kolec,
który leciał w jego stronę. Kiedy wszystkie wbiły się w sąsiednie drzewa,
pobiegł do bożka i krzyżując swoje miecze, uderzył go w klatkę piersiową.
Powstała ogromna szrama, po której padł bezwładny przeciwnik, a Zoro wyszedł
zwycięsko z pojedynku.
-
Ale słabizna … - powiedział odchodząc od niego.
SANJI
& CHMURA
-
Hihihihihi. Zaraz ci zaserwuję niebiański sen – wieczny !!!! – po czym zaczął
się śmiać. Sanji stał spokojnie i kończył wypalać papierosa, co jakiś czas
puszczając dym z ust. Przeciwnik zaczął się niecierpliwić …. – Skończyłeś
?????!!!!! – zapytał wnerwiony
-
Tak , ale po co te nerwy – kiedy skończył mówić wyrzucił peta na ziemię i
sięgnął po następnego papierosa. Przeciwnik nie wytrzymywał i zaczął gryźć
swoją koszulę. – To co? Walczymy???
-
Oczywiście!!!!! – krzyknął wróg. Sanji pobiegł do niego i kopnął go prosto w
brzuch, ale po prostu się … odbił i poleciał na drzewo z dużą prędkością, tak
dużą, że przewalił je. Słysząc dźwięk
walących się gałęzi szybko wstał i oddalił się.
-
Ty jesteś człowiekiem ???!!!!! – zapytał zdziwiony przeciwnik – Ty tego nie
powinieneś przeżyć !!!!!!
-
Aaa to… Czy ty myślisz, że to moja pierwsza walka w życiu ? – zapytał zły
kucharz
-
Tak – odparł szybko bożek
-
To źle myślisz !!!! – krzyknął na niego
-
Ale nie ma cię na listach gończych – i wyjął całą stertę papierów i zaczął
przeglądać – Sanji? To ty? – po czym pokazał mu list gończy. To wystarczyło. Kucharz
ukląkł i ze straszną miną zaczął walić w ziemie. Bożek przyglądał mu się ze
zdziwieniem
-
To nie ja, ale ja, ale nie, ja nie. … JA NIE WIEM!!!! – podniósł się i łapiąc
się za głowę zaczął krzyczeć. Przeciwnik przechylił głowę na bok i z wielkim
zdziwieniem przyglądał mu się. – Zabiję
cię za to napompowana bańko, że znowu pokazałeś mi to zdjęcie. Koszmary
powrócą, a to wszystko przez ciebie. !!!!!!!!!!!!!!!!!!! – po tych słowach
rzucił się na przeciwnika, ten zrobił krok do tyłu ze strachu. Patrzył na
czerwone oczy kucharz, który był coraz bliżej. Zasłonił się rękoma, ale … nie
poczuł bólu. Kiedy odsłonił oczy zobaczył, że drze list gończy na jak
najmniejsze kawałki i powtarza „Nie wybaczę, nie wybaczę…”
-
Dziwny człowiek …. – stwierdził załamany grubasek i znowu Sanji odwrócił się w
jego stronę, mając z powrotem czerwone oczy.
– Ale dalej nie znasz mojej techniki … J - i zaczął
podskakiwać zadowolony
-
Przypadkiem nie zmieniasz swojego ciała w chmurę ? – zapytał Sanji i powrócił
do poprzedniego złego stanu.
-
Co?????????!!!!!!!!- krzyknął zdziwiony przeciwnik. – Ale… - nie zdążył
dokończyć, bo poczuł silny ból na twarzy, po czym przeleciał kilka metrów,
uderzając na końcu w jedno z drzew. Jego twarz była w opłakanym stanie, nos
połamany, czoło całe we krwi, a zęby
rozrzucone po całym terenie. Zaczął podnosić rękę i mówić do Sanjiego
-
Zapfommiallemm ssie zsmienicff – i zemdlał
-
Potrawa gotowa. Puszysta kremówka podana – podsumował Sanji
ROBIN
& ŚWIATŁO
Walka miała się rozpoczął,
podekscytowany przeciwnik nie mógł ustać w miejscu, więc ciągle zmieniał swoją
pozycje. Robin stała spokojnie patrząc na ruchy przeciwnika.
-
A teraz – zaczął mówić. – Magi … słyszałaś o tym?
-
Nie, a co to jest ? – zapytała ciekawa Robin. Poznawanie świata, to była jej
pasja.
-
Magi jest to umiejętność, którą każde stworzenie na ziemi może się nauczyć.
Poleca ona na przyswojeniu żywiołu, przedmiotu, materiału i kto co tam chce i
zmiany swojego ciała w poznaną rzecz. Moją preferencją jest światło. Nie znasz
mojej potęgi, dlatego radzę ci się poddać.
-
Dlaczego porywacie dzieci? I skąd te wybuchy wulkanu ? – powiedziała Robin ignorując
ostatnie zdanie przeciwnika.
-
Mogę ci powiedzieć, bo przecież i tak zaraz zginiesz …. Dzieci pracują przy
wykopywaniu starożytnej broni. Jest ona tak potężna, że jest w stanie zniszczyć
połowę kuli ziemskiej. Bogowie i ich słudzy, nie mogą przecież brudzić sobie
rąk. A ta praca jest bardzo niebezpieczna, bo … broń została ukrywa w wulkanie…
-
Czy bogowie nie powinni być nieśmiertelni? – po tych słowach zaciął się …
-
Eee no, tak jak powiedziałem bogowie nie brudzą sobie rąk. A te wybuchy, po
prostu są wywołane odpalaniem prochu strzelniczego, który dają nam tubylcy.
Głupki nawet nie wiedzą co to jest. – i zaczął się śmiać …
-
Po co wam ta broń ?
-
By pokonać Acnologię …
-
Co????
-
On zabił nasze rodziny, zniszczył nasze domy …
-
I dając ofiarę z dzieci, będziecie lepsi od niego ? – teraz Robin nie była już
spokojna
-
Zamknij się!!!!! I tak za dużo ci
powiedziałem. Blask Słońca – po tym cały stanął w blasku. Już chciał iść na
Robin, gdy poczuł, że ktoś go dotyka ręką w bark, odwrócił się. Zobaczył, że ma
dodatkowe pary rąk. Krzyknął, ale ręce zatkały mu usta. Po chwili wygięły go do
tyłu i złamały kręgosłup. Padł…
-
Nie zamierzam dzisiaj umierać – podkreśliła pani Archeolog
LUFFY
& ROŚLINY
-
Zaraz skopię ci dupę, a potem temu bogowie – krzyczał Luffy
-
Ale z ciebie idiota … - drwił z gumiaka bożek – nie pokonacie nas. Jesteście po
prostu za słabi. Nie potraficie użyć takiej potęgi jaką jest magi.
-
Nie obchodzi mnie twoja mafia!!!!!!!
-
Magi, ty słuchaj !!!!!! – wrzasnął przeciwnik – Odnajdziemy tę broń. Apelusis,
w starożytnym języku oznacza Światło w Mroku.
-
Ty jesteś głupi …. – powiedział do niego Luffy
-
Ja??????!!!!!!!!!!!!!!!! Po prostu walczmy. Jesteś bardziej irytujący niż wrzód
na tyłku.
-
Ja? – Luffy był zdziwiony. Przeciwnik nie wytrzymał i załamał się.
-
Walczmy …
Luffy zaczął pierwszy. Rzucił się na
przeciwnika Gomu Gomu no Pistolet, wyciągnął rękę do tyłu i uderzył bożka.
Przeleciał parę metrów, ale gdy wstał Gumiak zobaczył, że nie ma żadnych
obrażeń
- I to miało być uderzenie, panienko ? – zaczął się śmiać
- I to miało być uderzenie, panienko ? – zaczął się śmiać
-
Rozumiem … - przeciwnik ze zdziwieniem na niego popatrzył – Więc mogę użyć
troszkę większej siły … - bożek był coraz bardziej zdziwiony – Secondo Gear –
nie wierzył z Luffyego zaczęła wydobywać się para.
-
Co to jest??? – zapytał zaskoczony
-
Ostatnia broń którą ujrzysz. Gomu Gomu no Jeto Pistolet – przeciwnik nie ruszył
się, bo nie widział różnicy w ataku, dopiero gdy go odrzuciło kilkanaście
metrów do tyłu zrozumiał. Nie mógł oddychać, nie pamiętał jak to robić. Kiedy
spróbował zaciągnąć powietrza, zachłysnął się własną krwi, po czym wypluł ją w
powietrzu, zostawiając za sobą ścieżkę krwi. Uderzył w drzewo, które się
przewaliło. Nie czuł nóg „To my ich niedocenialiśmy …” – pomyślał po czym
stracił przytomność
-
I wygrywałem – Luffy się uśmiechnął
LUCY
& PIORUN
-
Przypalę cię mała – powiedziała do Lucy kobieta
-
Zobaczymy … - odparła Lucy
-
Hehe, jaka słabizna… ty naprawdę należysz do załogi piratów ? Raczej jako
maskoteczka do zabaw, maleńka – przeciwnik drwił z Lucy, ale ta nic sobie z
tego nie robiła, co zdenerwowało bożka – a teraz zobaczysz moje magi ….
-
Magię ? – zapytała
-
Magi …
-
Mówi się magii
-
Nie magii, a magi
-
Pamiętać o „i” na końcu – przeciwniczka zrobiła się cała czerwona ze złości
-
M A G I, to nie magia !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – wrzasnęła
-
A rozumiem – i uderzyła pięścią w rękę uśmiechając się
-
Potrafię dzięki niej zmienić się w piorun. Grzmot Bogów !!!! – i ogromny piorun
trafił w Lucy. Cała załoga zobaczyła jasny błysk – Hahah – zaczęła się śmiać …
pani bożek
-
No i co to miało być ? – zapytała się Lucy. Wszystkim opadły gęby do podłogi.
Nic jej nie było. Użytkowniczka Magi pokazała palcem na nią i zaczęła mówić :
-
Ale jak …. Ty… jak ‘????/??? To … nie możliwe – była zszokowana
-
Powiem ci coś – twarz Lucy spoważniała i nabrała strasznego wyrazu – Nie jestem
dziewczyneczką i nie jestem słaba i jeśli po takim małym światełku miałabym
zginąć to się grubo myliłaś. – skończyła mówić zdanie. Nagle kobieta-piorun
ujrzała obok siebie blondwłosą dziewczynę „Kiedy ona…?” – pomyślała, ale nie
dokończyła, bo poczuła ogromny ból, który odrzucił ją kilkadziesiąt metrów do
tyłu. Poczuła jak uderza o kilka drzew. „Co to za siła?” – myślała. Jednak po
chwili nie była już nic w stanie zrobił, bo zatrzymała się przy największym
drzewie, które przewaliła. Z jej ręki został tylko mokry kikut, z którego
ociekała krew, noga była złamana w kilku miejscach z których wystawały kości, organy
były zgniecione, a kręgosłup połamany, aż wręcz pokruszony … Nie mogła
oddychać. Kobieta rzygała krwią, a po chwili opadła…
Towarzysze podeszli do Lucy. Wszyscy
byli zszokowani.
-
Jak ty to………??????- nie znajdowali odpowiednich słów. Lucy tylko się uśmiechała
i tupała nogą o podłoże
-
Słabi byli co nie ? – zapytał uśmiechnięty Luffy
-
Tak – powiedziała pół smoczych
-
Moja Lucy-angel jest wspaniała – wykrzykiwał Sanji, próbując przytulić Lucy
-
Przyznaję mu rację, to było niesamowite – pochwalił ją Zoro
-
I zrobiłam ścieżkę prosto do boga ognia – uśmiechnęła się słodko do przyjaciół,
a oni złapali się za głowy i zaczęli się śmiać.
-
Nie trzeba było … - usłyszeli głos za sobą ….
rozdział naprawdę super ;) Lubię taka Lucy ^^ Bardzo fajny i oryginalny pomysł na połączeni OP z FT :D kremówka, hehe :D życzę weny :)
OdpowiedzUsuńNieznana
Nie, no w takim momencie kończyć ? :c No wiesz ty co ?! D: XD Taka Lucynka mi się podoba. ^^ Cieakwa jestem kiedy się z Natsu spotkają. *U* Czekam na ciąg dalszy !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny !
~Shina :*
Sorry, że teraz komętuję. Ale to było świetne
OdpowiedzUsuńMa-cha
Lucy jest taka silna :D Lubie ją w tej wersji :) Cała załoga całkiem szybko ich pokonała, więc ciekawi mnie jak pójdzie im z bogiem ognia
OdpowiedzUsuń