logo

Znajdziesz mnie

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 12 - Kim jest prawdziwy Bóg?

LUCY
Ruszyliśmy … Nie wiedzieliśmy co nas czeka gdy dotrzemy, najprawdopodobniej walka, ale … nie przejmowałam się tym. Stałam się silniejsza … nie jestem słabą, płaczliwą dziewczynką, która ciągle szukała pomocy u Natsu. Będę o nim zawsze pamiętać, ale teraz muszę kroczyć własną ścieżką. Teraz nie ma go przy mnie. Jestem teraz piratem. Mam nowych przyjaciół. Ale oni od teraz też nie będą musieli mi pomagać, ponieważ teraz jestem … silna.
- Już jesteśmy – powiedział Opaski
- Już???? – zapytaliśmy się zdziwieni
- Tak, zaraz za tym drzewem na swój dom Bóg Ognia.  – zapewnił nas – Nie mogę iść dalej, bo muszę wracać do wioski…
- No to idziemy !!!! – krzyknął Luffy
- A gdzie chcecie iść ? – usłyszeliśmy głos dobiegający z lasu
- Kim jesteście ? – zapytałam
- Zanim zmierzycie się śmiertelnicy z bogiem, musicie pokonać nas bożków – powiedział jeden z nich – Jestem bożkiem roślin.
- Ja bożkiem chmur – powiedział mały grubasek
- Bożek żelaza do usług – odezwał się chłopak z dużym nosem
- Ej on ma nos jak Usoppa – krzyknął Luffy i zaczęliśmy się śmiać. „Bożki” gapiły się na nas i zaczęli się robić po chwili czerwoni ze złości.
- Możecie już przestać – krzyknął długonosy
- No, możecie już kontynuować – powiedziałam i podeszła do nas zgrabna i ładna dziewczyna
- Hej, jestem bożkiem …
- Piękności!!! – dokończył za nią Sanji i znowu zaczęliśmy się śmiać.
- Zamknijcie mordy!!!! – warknęła na nas, będąc cała czerwona – jestem bożkiem pioruna
- I ktoś, kto was bez problemu pokona bożek promienia – powiedział dość przystojny mężczyzna, o blond włosach.
- Jesteśmy strażnikami Boga Ognia, więc nie możemy was przepuścić … Chociaż ta blondynka mogłaby by być kobietą naszego pana – przegiął … zabiję tego grubasa
- Oczywiście, że pójdę … - powiedziałam z uśmiechem. Cała załoga otworzyła usta ze zdziwienia, a Bożkowie się ucieszyli – Żartowałam … po moim trupie – i od razu zmieniłam wyraz twarzy, na straszny, tak bardzo, że przeciwnicy cofnęli się o krok do tyłu.

Trzecioosobowy narrator

            Wszyscy wrogowie Słomianego Kapelusza przestraszyli się Lucy – Black Angel. Dopiero się zorientowali się ze swojej reakcji i ustawili się w pozycji do walki.
- Mamy ich pięciu do pokonania, ale jest nas ośmiu, więc szybko nam pójdzie …  - powiedział Luffy do swojej załogi
- Hahaha – zaczął się śmiać bożek roślin – Wy naprawdę nie wiecie z kim macie do czynienia ???
- Ja nie wierzę w Boga – odparł Zoro
- A ja kiedyś już jednemu skopałem dupę – powiedział Luffy
- A ja jestem w połowie smokiem, więc się nie boję „boga ognia” – dokończyła Lucy. Wszystkim bożkom miny zrzedły i zaczęło im z głów parować, ze złości.
- Jak chcecie … - zaczęła kobieta
- Pozwolimy wam doświadczyć boskiej mocy … - mówił dalej długonosy
- I was zabijemy – skończył grubas
- No to chodźcie !!!! – krzyknął Luffy – Zoro, ty tego żelaznego, Lucy tą prądnicę, Sanji tą chmurkę , Robin światełko, a ja się zajmę chwastami … i wyplewimy to pole ….  – zaciskał pięści. Za każdym razem było słychać głośne strzykanie kości. Był pewny siebie, tak samo jak każdy członek załogi.
           

UWAGA NASTĘPUJĄCE FRAGMENTY ZAWIERAJĄ SCENY PRZEMOCY. DZIECI I OSOBY O SŁABYCH NERWACH PROSZONE SĄ O POMINIĘCIE ICH J

ZORO & ŻELAZO

            Szermierz także, nie poczuł, że ma walczyć z silnym przeciwnikiem, dlatego zaczął wyjmować tylko dwie katany. Przeciwnik patrzył się na niego z pogardą. Bożek żelaza nie znał jego umiejętności, ale był świadom, że jest szermierzem, natomiast Zoro nic nie wiedział o nim. Jednak nie miał zamiaru przegrać. Zaczął szarże. Na początku zamachnął się lewą kataną w prawy bark przeciwnika. Kiedy odszedł od niego, że na jego skórze, nie ma żadnego śladu po cięciu. Bożek żelaza uśmiechnął się tylko i powiedział …
- Magi ...
- He? – zdziwił się Zoro
- Mogę ci wyjaśnić przed śmiercią … - zaśmiał się – Jest to umiejętność zamiany części swojego ciała w preferowaną rzecz. W moim przypadku to żelazo. Mogę nim manipulować ile tylko chcę, więc walka tymi wykałaczkami na nic ci się nie zda – stał spokojnie, będąc pewnym swojej wygranej.
- Zamknij się!!- ryknął Zoro i popatrzył na przeciwnika wilkiem. – Nie wybaczę ci … Jak śmiałeś nazwać moje miecze wykałaczkami ….
            Znowu na niego poszedł, ale ten stał po prostu w miejscu. Zoro zamachnął się obiema katanami i uderzył nimi przeciwnika w talię. Na początku bożek żelaza zmienił swoje ciało w metal, jednak po chwili poczuł ból. Opadł na kolana i drżącą ręką sięgnął do talii. Ból sprawiał, że ledwo mógł nią ruszać. Kiedy mu się udała czynność poczuł na ręku cieplą substancję. Powolnymi, drżącymi ruchami zaczął podnosić ją do góry… zobaczył, że jest cała skąpana we krwi .
- Aleeee jak….? – zapytał, po czym wypluł na ziemię strumień krwi
- Prawdziwy szermierz potrafi przeciąć każdy materiał … - odpowiedział
- Ja ….. nie mogę . ….. przegrać !!!!!!!!!!!! – wstał,. Zoro zobaczył, że z jego rany nie tryska już krew, bo zasklepił ją żelazem. Pomimo, że dobrze zatamowało to krwotok, to jednak ból był dla przeciwnika nie do zniesienia.  Ale wstał …
- Cięcie żelaznych kolców !!! – krzyknął i machnął obiema rękami na ukos. Zoro był gotowy na odebranie ataku. Przygotował swoje miecze i odbił każdy kolec, który leciał w jego stronę. Kiedy wszystkie wbiły się w sąsiednie drzewa, pobiegł do bożka i krzyżując swoje miecze, uderzył go w klatkę piersiową. Powstała ogromna szrama, po której padł bezwładny przeciwnik, a Zoro wyszedł zwycięsko z pojedynku.
- Ale słabizna … - powiedział odchodząc od niego.


SANJI & CHMURA

- Hihihihihi. Zaraz ci zaserwuję niebiański sen – wieczny !!!! – po czym zaczął się śmiać. Sanji stał spokojnie i kończył wypalać papierosa, co jakiś czas puszczając dym z ust. Przeciwnik zaczął się niecierpliwić …. – Skończyłeś ?????!!!!! – zapytał wnerwiony
- Tak , ale po co te nerwy – kiedy skończył mówić wyrzucił peta na ziemię i sięgnął po następnego papierosa. Przeciwnik nie wytrzymywał i zaczął gryźć swoją koszulę.  – To co? Walczymy???
- Oczywiście!!!!! – krzyknął wróg. Sanji pobiegł do niego i kopnął go prosto w brzuch, ale po prostu się … odbił i poleciał na drzewo z dużą prędkością, tak dużą, że przewalił je.  Słysząc dźwięk walących się gałęzi szybko wstał i oddalił się.
- Ty jesteś człowiekiem ???!!!!! – zapytał zdziwiony przeciwnik – Ty tego nie powinieneś przeżyć !!!!!!
- Aaa to… Czy ty myślisz, że to moja pierwsza walka w życiu ? – zapytał zły kucharz
- Tak – odparł szybko bożek
- To źle myślisz !!!! – krzyknął na niego

- Ale nie ma cię na listach gończych – i wyjął całą stertę papierów i zaczął przeglądać – Sanji? To ty? – po czym pokazał mu list gończy. To wystarczyło. Kucharz ukląkł i ze straszną miną zaczął walić w ziemie. Bożek przyglądał mu się ze zdziwieniem

- To nie ja, ale ja, ale nie, ja nie. … JA NIE WIEM!!!! – podniósł się i łapiąc się za głowę zaczął krzyczeć. Przeciwnik przechylił głowę na bok i z wielkim zdziwieniem  przyglądał mu się. – Zabiję cię za to napompowana bańko, że znowu pokazałeś mi to zdjęcie. Koszmary powrócą, a to wszystko przez ciebie. !!!!!!!!!!!!!!!!!!! – po tych słowach rzucił się na przeciwnika, ten zrobił krok do tyłu ze strachu. Patrzył na czerwone oczy kucharz, który był coraz bliżej. Zasłonił się rękoma, ale … nie poczuł bólu. Kiedy odsłonił oczy zobaczył, że drze list gończy na jak najmniejsze kawałki i powtarza „Nie wybaczę, nie wybaczę…”

- Dziwny człowiek …. – stwierdził załamany grubasek i znowu Sanji odwrócił się w jego stronę, mając z powrotem czerwone oczy.  – Ale dalej nie znasz mojej techniki … J - i zaczął podskakiwać zadowolony
- Przypadkiem nie zmieniasz swojego ciała w chmurę ? – zapytał Sanji i powrócił do poprzedniego złego stanu.
- Co?????????!!!!!!!!- krzyknął zdziwiony przeciwnik. – Ale… - nie zdążył dokończyć, bo poczuł silny ból na twarzy, po czym przeleciał kilka metrów, uderzając na końcu w jedno z drzew. Jego twarz była w opłakanym stanie, nos połamany,  czoło całe we krwi, a zęby rozrzucone po całym terenie. Zaczął podnosić rękę i mówić do Sanjiego
- Zapfommiallemm ssie zsmienicff – i zemdlał
- Potrawa gotowa. Puszysta kremówka podana – podsumował Sanji

ROBIN & ŚWIATŁO

            Walka miała się rozpoczął, podekscytowany przeciwnik nie mógł ustać w miejscu, więc ciągle zmieniał swoją pozycje. Robin stała spokojnie patrząc na ruchy przeciwnika.
- A teraz – zaczął mówić. – Magi … słyszałaś o tym?
- Nie, a co to jest ? – zapytała ciekawa Robin. Poznawanie świata, to była jej pasja.
- Magi jest to umiejętność, którą każde stworzenie na ziemi może się nauczyć. Poleca ona na przyswojeniu żywiołu, przedmiotu, materiału i kto co tam chce i zmiany swojego ciała w poznaną rzecz. Moją preferencją jest światło. Nie znasz mojej potęgi, dlatego radzę ci się poddać.
- Dlaczego porywacie dzieci? I skąd te wybuchy wulkanu ? – powiedziała Robin ignorując ostatnie zdanie przeciwnika.
- Mogę ci powiedzieć, bo przecież i tak zaraz zginiesz …. Dzieci pracują przy wykopywaniu starożytnej broni. Jest ona tak potężna, że jest w stanie zniszczyć połowę kuli ziemskiej. Bogowie i ich słudzy, nie mogą przecież brudzić sobie rąk. A ta praca jest bardzo niebezpieczna, bo … broń została ukrywa w wulkanie…
- Czy bogowie nie powinni być nieśmiertelni? – po tych słowach zaciął się …
- Eee no, tak jak powiedziałem bogowie nie brudzą sobie rąk. A te wybuchy, po prostu są wywołane odpalaniem prochu strzelniczego, który dają nam tubylcy. Głupki nawet nie wiedzą co to jest. – i zaczął się śmiać …
- Po co wam ta broń ?
- By pokonać Acnologię …
- Co????
- On zabił nasze rodziny, zniszczył nasze domy …
- I dając ofiarę z dzieci, będziecie lepsi od niego ? – teraz Robin nie była już spokojna
- Zamknij się!!!!!  I tak za dużo ci powiedziałem. Blask Słońca – po tym cały stanął w blasku. Już chciał iść na Robin, gdy poczuł, że ktoś go dotyka ręką w bark, odwrócił się. Zobaczył, że ma dodatkowe pary rąk. Krzyknął, ale ręce zatkały mu usta. Po chwili wygięły go do tyłu i złamały kręgosłup. Padł…
- Nie zamierzam dzisiaj umierać – podkreśliła pani Archeolog

LUFFY & ROŚLINY

- Zaraz skopię ci dupę, a potem temu bogowie – krzyczał Luffy
- Ale z ciebie idiota … - drwił z gumiaka bożek – nie pokonacie nas. Jesteście po prostu za słabi. Nie potraficie użyć takiej potęgi jaką jest magi.
- Nie obchodzi mnie twoja mafia!!!!!!!
- Magi, ty słuchaj !!!!!! – wrzasnął przeciwnik – Odnajdziemy tę broń. Apelusis, w starożytnym języku oznacza Światło w Mroku.
- Ty jesteś głupi …. – powiedział do niego Luffy
- Ja??????!!!!!!!!!!!!!!!! Po prostu walczmy. Jesteś bardziej irytujący niż wrzód na tyłku.
- Ja? – Luffy był zdziwiony. Przeciwnik nie wytrzymał i załamał się.
- Walczmy …

            Luffy zaczął pierwszy. Rzucił się na przeciwnika Gomu Gomu no Pistolet, wyciągnął rękę do tyłu i uderzył bożka. Przeleciał parę metrów, ale gdy wstał Gumiak zobaczył, że nie ma żadnych obrażeń
- I to miało być uderzenie, panienko ? – zaczął się śmiać
- Rozumiem … - przeciwnik ze zdziwieniem na niego popatrzył – Więc mogę użyć troszkę większej siły … - bożek był coraz bardziej zdziwiony – Secondo Gear – nie wierzył z Luffyego zaczęła wydobywać się para.
- Co to jest??? – zapytał zaskoczony
- Ostatnia broń którą ujrzysz. Gomu Gomu no Jeto Pistolet – przeciwnik nie ruszył się, bo nie widział różnicy w ataku, dopiero gdy go odrzuciło kilkanaście metrów do tyłu zrozumiał. Nie mógł oddychać, nie pamiętał jak to robić. Kiedy spróbował zaciągnąć powietrza, zachłysnął się własną krwi, po czym wypluł ją w powietrzu, zostawiając za sobą ścieżkę krwi. Uderzył w drzewo, które się przewaliło. Nie czuł nóg „To my ich niedocenialiśmy …” – pomyślał po czym stracił przytomność
- I wygrywałem – Luffy się uśmiechnął

LUCY & PIORUN

- Przypalę cię mała – powiedziała do Lucy kobieta
- Zobaczymy … - odparła Lucy
- Hehe, jaka słabizna… ty naprawdę należysz do załogi piratów ? Raczej jako maskoteczka do zabaw, maleńka – przeciwnik drwił z Lucy, ale ta nic sobie z tego nie robiła, co zdenerwowało bożka – a teraz zobaczysz moje magi ….
- Magię ? – zapytała
- Magi …
- Mówi się magii
- Nie magii, a magi
- Pamiętać o „i” na końcu – przeciwniczka zrobiła się cała czerwona ze złości
- M A G I, to nie magia !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – wrzasnęła
- A rozumiem – i uderzyła pięścią w rękę uśmiechając się
- Potrafię dzięki niej zmienić się w piorun. Grzmot Bogów !!!! – i ogromny piorun trafił w Lucy. Cała załoga zobaczyła jasny błysk – Hahah – zaczęła się śmiać … pani bożek
- No i co to miało być ? – zapytała się Lucy. Wszystkim opadły gęby do podłogi. Nic jej nie było. Użytkowniczka Magi pokazała palcem na nią i zaczęła mówić :
- Ale jak …. Ty… jak ‘????/??? To … nie możliwe – była zszokowana

- Powiem ci coś – twarz Lucy spoważniała i nabrała strasznego wyrazu – Nie jestem dziewczyneczką i nie jestem słaba i jeśli po takim małym światełku miałabym zginąć to się grubo myliłaś. – skończyła mówić zdanie. Nagle kobieta-piorun ujrzała obok siebie blondwłosą dziewczynę „Kiedy ona…?” – pomyślała, ale nie dokończyła, bo poczuła ogromny ból, który odrzucił ją kilkadziesiąt metrów do tyłu. Poczuła jak uderza o kilka drzew. „Co to za siła?” – myślała. Jednak po chwili nie była już nic w stanie zrobił, bo zatrzymała się przy największym drzewie, które przewaliła. Z jej ręki został tylko mokry kikut, z którego ociekała krew, noga była złamana w kilku miejscach z których wystawały kości, organy były zgniecione, a kręgosłup połamany, aż wręcz pokruszony … Nie mogła oddychać. Kobieta rzygała krwią, a po chwili opadła…


            Towarzysze podeszli do Lucy. Wszyscy byli zszokowani.
- Jak ty to………??????- nie znajdowali odpowiednich słów. Lucy tylko się uśmiechała i tupała nogą o podłoże
- Słabi byli co nie ? – zapytał uśmiechnięty Luffy
- Tak – powiedziała pół smoczych
- Moja Lucy-angel jest wspaniała – wykrzykiwał Sanji, próbując przytulić Lucy
- Przyznaję mu rację, to było niesamowite – pochwalił ją Zoro
- I zrobiłam ścieżkę prosto do boga ognia – uśmiechnęła się słodko do przyjaciół, a oni złapali się za głowy i zaczęli się śmiać.

- Nie trzeba było … - usłyszeli głos za sobą …. 

4 komentarze:

  1. rozdział naprawdę super ;) Lubię taka Lucy ^^ Bardzo fajny i oryginalny pomysł na połączeni OP z FT :D kremówka, hehe :D życzę weny :)

    Nieznana

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, no w takim momencie kończyć ? :c No wiesz ty co ?! D: XD Taka Lucynka mi się podoba. ^^ Cieakwa jestem kiedy się z Natsu spotkają. *U* Czekam na ciąg dalszy !
    Pozdrawiam i życzę weny !
    ~Shina :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Sorry, że teraz komętuję. Ale to było świetne
    Ma-cha

    OdpowiedzUsuń
  4. Lucy jest taka silna :D Lubie ją w tej wersji :) Cała załoga całkiem szybko ich pokonała, więc ciekawi mnie jak pójdzie im z bogiem ognia

    OdpowiedzUsuń