Robin x Zoro +18 - Gdy nie ma nikogo w domu ...
18 +
18 +
Jedenaście dni … tyle dni na morzu spędziła załoga
Słomianego Kapelusza. Wszyscy już się niecierpliwi, Log Pose wskazywał dobry
kierunek, a nie było widać końca błękitnego morza. Luffy wystawiał swój język
za burtę i ciągle jęczał. Usopp, złota
rączka cały coś naprawiał, Chopper zajadał się słodką watą cukrową, Sanji
przygotowywał lunch dla pięknych dam, radośnie przy tym śpiewając, a Nami
siedziała w swoim pokoju rysując kolejne mapy. Jednak to sam pokład był punktem
kulminacyjnym wszystkich czynności załogi. Nico Robin siedziała wygodnie
czytając książkę, morski wiatr powiewał jej olśniewające czarne włosy, a
delikatna i subtelna mina sprawiała, że nawet najtwardsze serca miękły.
Niedaleko niej siedział Roronoa Zoro, wykonując swoją ulubioną czynność czyli
spanie… Kiedy spał miał niezwykle niewinną twarz, ukrytą pod groźnymi minami
przeszywającymi serca przeciwników. Był ubrany w białą koszulę, która w dziwny
sposób doskonale podkreślała każdy mięsień wojownika. Co chwilę pani archeolog
niewinnie na niego spoglądała. Nie widział tego, ale … on nie spać, i co chwilę
otwierał oczy by spojrzeć na tą piękną kobietę. I w pewnym momencie spojrzeli
na siebie równocześnie. Tak wpatrzeni w siebie zostali dłuższą chwilę… Powoli u
tamtej dwójki zaczęły pojawiać się rumieńce. Powoli się do siebie przysuwali,
byli bardzo blisko, ich usta coraz bliżej i bliżej …
- Ej widzę ląd !!!! - krzyknął Luffy
Zoro i Robin szybko odsunęli się od siebie, powracając do
wcześniejszych czynności. Oboje próbowali zakryć swoje rumieńce. Przecież zaraz
miał przyjść Sanji, największy kobieciarz na ich statku. Oboje wstali i
podeszli do Luffyego, a zaraz dołączyła do nich reszta załogi.
- Zoro, źle się czujesz? –
zapytała się Nami szermierza
- Nie, wszystko w porządku
!!! – krzyknął na nią
- No dobra … Spokojnie, tylko
się zapytałam … - starała się go uspokoić
- Schodzimy na ląd !!!!! –
krzyknął szczęśliwy Luffy, albowiem zaczęły im się kończyć zapasy jedzenia,
więc sytuacja była awaryjna. Wszyscy rozeszli się w różne strony, oprócz pewnej
zakochanej w sobie dwójki piratów… Robin poszła do swojego pokoju, a zaraz za
nią wszedł Zoro.
- Musimy porozmawiać … -
powiedział speszony
- O czym ? – zapytała z
obojętną miną Robin
- A o niczym …, ale … - nie
zdążył dokończyć bo jego usta zostały zatkane namiętnym pocałunkiem, który
wyrażał, więcej niż tysiąc słów.
- Aleś ty wstydliwy –
powiedziała, kiedy skończyła go całować. Wyszła z pokoju, a on stał sam po
środku, nie wiedząc co ma o tym myśleć … Poczekał chwilę i wyszedł z pokoju i
zabrał się za spanie. W tym czasie załoga zacumowała i postanowiła iść
uzupełnić zapasy.
- To ja zostanę popilnować
statku – zaproponowała Robin
- Tylko uważaj na ten mech …
- powiedział Sanji
- Tak … - uśmiechnęła się
słodko
- Moja Robin-chwan – i zaczął
się kręcić pokazując serduszka.
Odeszli, na statku zostali tylko oni … Zoro i Robin. Pani
archeolog podeszła do śpiącego szermierza. Słodko się do niego uśmiechała.
Patrzyła na niego … Serce zaczęło jej bić coraz mocniej i mocniej … Otworzył
oczy … Przez chwilę spoglądali na siebie, ale tę czynność przerwał Zoro,
składając pocałunek na ustach Robin. Był on krótki, ale niezwykle przyjemny dla
obojga piratów.
Potem jeszcze raz się do niej zbliżył i pocałował ją, jednak
tym razem trwało to dłużej. Oddalili się
od siebie i jeszcze raz spojrzeli prosto w oczy. Nie wytrzymali, złączyli się w
namiętnym, długim pocałunku. Zoro objął ją swoimi umięśnionymi ramionami. Jego
usta zaczęły się lekko poruszać i po chwili pocałunki stały się porywcze i
dzikie. Nie trzeba było dużo czasu… podniósł się i za chwilę wziął ją na
ramiona. Zaczął ją nieść do sypialni. Po drodze całowali się cały czas. Po
chwili natrafili na łóżko. Zoro położył Robin na nim i zaczął muskać jej szyję.
Jęknęła cicho. Wyraźnie sprawiało jej to przyjemność. Potem coraz mocniej i
mocniej. Jęczała z rozkoszy. Wargi Zoro zaczęły zjeżdżać coraz niżej i niżej …
Zatrzymał się na jej dekolcie, lekko musnął pierś i wrócił do całowania ust.
Ich pocałunki stały się dzikie i namiętne. Rozkoszom nie było końca. Jego ręka spoczęła na jej talii. Powoli
zaczął ją podnosić razem z bluzką i po chwili wylądowała ona na podłodze. Robin
postanowiła nie być gorsza i rzuciła się na niego. Oboje klęczeli i się całowali. Podniosła
lekko bluzkę i zaczęła rękoma przejeżdżać po idealnych mięśniach szermierza. Zrzuciła
niego bluzkę. Oplotła się rękoma wokół jego szyi i znowu powrócili do
pocałunków. Po chwili znowu Robin wylądowała pod ciężarem Zoro. Dopiero po
chwili udało się zorientować, że jej piersi ją nagie. Stało się to, kiedy
szermierz zaczął je pieścić. Było jej niesamowicie przyjemnie. Kiedy skończył
zabrał się za dolną część garderoby. Miał naprawdę sprawne rączki, bo w krótkim
czasie straciła całe ubranie. Leżała naga … Rzuciła się na szermierza i zaraz
potem leżała na nim. Siadła na jego biodrach. Śmiał się z niej. Ona zajęła się
rozpinaniem rozporka jego spodni i zdejmowaniem ich. Pomiędzy dotykała jego
torsu. Nie wytrzymali. Zoro rzucił się na nią i wszedł delikatnie. Dobrze
myślał, była jeszcze dziewicą. Delikatnie krzyknęła, ale zakrył jej usta
swoimi. Potem coraz dalej i głębiej w nią wchodził. Nie minęło dużo czasu, a już nie czuło bólu
tylko samą rozkosz. Kiedy oplotła swoje nogi wokół jego bioder dała mu sygnał
do odważniejszego działania. Zaczął się poruszać coraz szybciej, co sprawiało
nieziemską rozkosz obojgu. Zoro czuł zmęczenie i wykorzystując sytuację
przewróciła go i zaczęła poruszać się w górę i w dół siedząc na jego biodrach.
Wplotła ręce w swoje włosy i zaczęła je rozczesywać. Ta długa chwila rozkoszy i
przyjemności skończyła się gdy oboje padli z sił, niezdolni do dalszego działa
. Ona położyła głowę na jego ramieniu, a on wplótł swoją rękę w jej włosy.
- Było wspaniale … -
powiedziała Robin
- Tak …, ale jest jeden
problem … - nie dokończył Zoro. Popatrzyła się na niego, a on dokończył –
Niestety .. było …
- haha- zaśmiała się – musimy
to jeszcze kiedyś powtórzyć …
- Musimy !
- Robin-chwan … - i w tym
momencie do pokoju Robin wszedł Sanji, po czym skamieniał na widok nagich
kochanków.
- Co się stało ? – przesunął
kamiennego Sanjiego Luffy i także zobaczył scenę – Jeśli było wam zimno, trzeba
było powiedzieć to byśmy kupili jakieś koce …
- Baka, na co ci to wygląda
??? Oni chyba znaleźli inny sposób na rozgrzanie !!!! – krzyczała Nami
- Dobrze, że jest tu doktor …
- zaczął mówić Chopper – Ale zaraz, ja jestem doktorem !!!! Ale nie umiem
odbierać porodu …
- Jakiego porodu? – zapytał
się Luffy
- To jest czynność wykonywana
przez ludzi, która ma na celu przedłużenie gatunku czyli narodzenie
dziecka!!!!! NIE UMIEM ODBIERAĆ PORODU!!!!!
- Niesamowite !!!! Nami
zróbmy sobie dziecko !!! – zaproponował Luffy, który nie zdawał sobie sprawy z
tego co powiedział
- Zoro i Robin … - zaczął mówić Usopp – Haha dobra
wracam do łóżka i mam nadzieję się zaraz obudzić, bo ten widok jest
nie-moż-li-wy. Zoro i Robin zabawne … Moja wyobraźnia jest gorsza od Luffyego …
Co ja sobię myślę …?? ?Hehehe – poszedł
do łóżka i po chwili wrócił
- Eee co ??? – zapytała zdezorientowana Nami –
PO MOIM TRUPIE IDIOTO!!!!! – i zarumieniła się
- Robin-chwan jak mogłaś mi
to zrobić ? Z tym mchem … pewnie tam też ma zielono … ale ja pysznie gotuje ..
dlaczego ? – odkamieniał Sanji, który dalej zdołowany zaczął rysować kółeczka
na ziemi – Została mi Nami-swan, ale …. – odwrócił się w stronę Luffyego – Co
ty powiedziałeś? Jakie dziecko? Nie oddam ci Nami-swan ty zboczeńcu !!!! –
i zaczął dusić Luffyego
- On dopiero zajarzył? –
zapytała się Nami
- Ty chyba nie myślisz … -
pobiegł w jej stronę kucharz i się załamał
- O czym ty… ja i Luffy
!!!!???? Baka, baka, baka. Baka !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
– TO JEDNAK NIE SEN!!!!!! –
złapał się za głowę i zaczął krzyczeć Usopp
- Co robimy? – zapytał Zoro
- Wygonimy ich … - i zaraz
pojawiły się ręce, które wyrzuciły nieproszonych gości …
*
*
*
*
*
*
- Zoro, wstawaj !!!!! Idziemy
do miasta !!! – krzyknęła Robin
-
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA – wrzasnął na jej widok
- Chyba coś ci się śniło …? –
zapytała
- Lepiej nie pytaj !!!!!! To
niemożliwe!!!! – złapał się za głowę
- A co niemożliwe ?
- Ja????
- Hmm?
- Nie ważne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Dobra
idziemy !!!! – i zaczął iść w stronę jej pokoju
- Eee tam jest mój pokój –
powiedziała, przez co Zoro się zarumienił
- Przepraszam - i szybko zszedł ze statku. Robin pobiegła za
nim cała rozpromieniona. Pomimo wszystkiego prawie pocałunek był pewny, ale
reszta …
Sen czy rzeczywistość ? Na
pewno sen, ale jak wytłumaczyć nierozgarnięte włosy Robin… ???
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA!!!!! MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁO!!!!!
Niezwykłe. Aż mi mpwe odjeło
OdpowiedzUsuńRen: Co sie dziwić
No też prawda
Powiem to jeszcze raz. To było nieziemskie
Ren: Zgadzam sie
Zboczeniec
Ren: Chyba ty
Ja tego nie ukrywam. Ale i tak jestem zboczonym zbokiem
Rozdział świetny jak zawsze
Ren: Prawda
Zamknij sie
Ren: Ok
Do napisania
Muahahahaha 18+ wymiata !!!
OdpowiedzUsuńGihihihi :D
Notka mega *.*
Ps. Nominuje cię do Liebster Award. Szczegóły u mnie na blogu :D
Wybacz że nic nie komentowałam, ale nie wchodziłam ostatnio na blogspot'a.
OdpowiedzUsuńNo to co do rozdziału... był świetny!! Najbardziej rozwaliła mnie końcówka, ale może zacznę od początku...
*odkaszluje* Więc, początek był taki słodki, a zwłaszcza moment "nieudanego" pocałunku. Przez pewien czas nie wiedziałam o co chodzi z tym "mchem" < zapewne to wina mojego nieogarnięcia albo w M&A miał taki przydomek >.
Scena + 18 - była taka, taka... kurde nie potrafię znaleźć odpowiedniego słowa, no było takie "Oh i Ah" czyli tekie cud miód i orzeszki *.* < mam nadzieję że chociaż w małym stopniu wiesz o co mi chodzi >
No i pozostała końcówka, tak jak pisałam wcześniej rozwaliła mnie < oczywiście w pozytywnym znaczeniu > nie spodziewałabym się że taką scenę można zakończyć w taki komiczny sposób. Na dodatek słowa Luffy'ego "Jeśli było wam zimno, trzeba było powiedzieć to byśmy kupili jakieś koce" rozwaliło to system
A i jeszcze sam koniec jest taki... tajemniczy ?
Dobra całokształt, nic dodać nic ująć, jest świetny pod każdym calem :) Życzę Ci kochana weny, ale to co widzę masz jej w zapasie. Nie wiem kiedy zdążę to nadrobić >.<