logo

Znajdziesz mnie

sobota, 24 sierpnia 2013

Robin x Zoro +18 - Gdy nie ma nikogo w domu ...

   Robin x Zoro +18 - Gdy nie ma nikogo w domu ...
18 +

Jedenaście dni … tyle dni na morzu spędziła załoga Słomianego Kapelusza. Wszyscy już się niecierpliwi, Log Pose wskazywał dobry kierunek, a nie było widać końca błękitnego morza. Luffy wystawiał swój język za burtę i ciągle jęczał.  Usopp, złota rączka cały coś naprawiał, Chopper zajadał się słodką watą cukrową, Sanji przygotowywał lunch dla pięknych dam, radośnie przy tym śpiewając, a Nami siedziała w swoim pokoju rysując kolejne mapy. Jednak to sam pokład był punktem kulminacyjnym wszystkich czynności załogi. Nico Robin siedziała wygodnie czytając książkę, morski wiatr powiewał jej olśniewające czarne włosy, a delikatna i subtelna mina sprawiała, że nawet najtwardsze serca miękły. Niedaleko niej siedział Roronoa Zoro, wykonując swoją ulubioną czynność czyli spanie… Kiedy spał miał niezwykle niewinną twarz, ukrytą pod groźnymi minami przeszywającymi serca przeciwników. Był ubrany w białą koszulę, która w dziwny sposób doskonale podkreślała każdy mięsień wojownika. Co chwilę pani archeolog niewinnie na niego spoglądała. Nie widział tego, ale … on nie spać, i co chwilę otwierał oczy by spojrzeć na tą piękną kobietę. I w pewnym momencie spojrzeli na siebie równocześnie. Tak wpatrzeni w siebie zostali dłuższą chwilę… Powoli u tamtej dwójki zaczęły pojawiać się rumieńce. Powoli się do siebie przysuwali, byli bardzo blisko, ich usta coraz bliżej i bliżej …
- Ej widzę ląd !!!!  - krzyknął Luffy
            Zoro i Robin szybko odsunęli się od siebie, powracając do wcześniejszych czynności. Oboje próbowali zakryć swoje rumieńce. Przecież zaraz miał przyjść Sanji, największy kobieciarz na ich statku. Oboje wstali i podeszli do Luffyego, a zaraz dołączyła do nich reszta załogi.
- Zoro, źle się czujesz? – zapytała się Nami szermierza
- Nie, wszystko w porządku !!! – krzyknął na nią
- No dobra … Spokojnie, tylko się zapytałam … - starała się go uspokoić
- Schodzimy na ląd !!!!! – krzyknął szczęśliwy Luffy, albowiem zaczęły im się kończyć zapasy jedzenia, więc sytuacja była awaryjna. Wszyscy rozeszli się w różne strony, oprócz pewnej zakochanej w sobie dwójki piratów… Robin poszła do swojego pokoju, a zaraz za nią wszedł Zoro.
- Musimy porozmawiać … - powiedział speszony
- O czym ? – zapytała z obojętną miną Robin
- A o niczym …, ale … - nie zdążył dokończyć bo jego usta zostały zatkane namiętnym pocałunkiem, który wyrażał, więcej niż tysiąc słów.
- Aleś ty wstydliwy – powiedziała, kiedy skończyła go całować. Wyszła z pokoju, a on stał sam po środku, nie wiedząc co ma o tym myśleć … Poczekał chwilę i wyszedł z pokoju i zabrał się za spanie. W tym czasie załoga zacumowała i postanowiła iść uzupełnić zapasy.
- To ja zostanę popilnować statku – zaproponowała Robin
- Tylko uważaj na ten mech … - powiedział Sanji
- Tak … - uśmiechnęła się słodko
- Moja Robin-chwan – i zaczął się kręcić pokazując serduszka.
            Odeszli, na statku zostali tylko oni … Zoro i Robin. Pani archeolog podeszła do śpiącego szermierza. Słodko się do niego uśmiechała. Patrzyła na niego … Serce zaczęło jej bić coraz mocniej i mocniej … Otworzył oczy … Przez chwilę spoglądali na siebie, ale tę czynność przerwał Zoro, składając pocałunek na ustach Robin. Był on krótki, ale niezwykle przyjemny dla obojga piratów. 
Potem jeszcze raz się do niej zbliżył i pocałował ją, jednak tym razem trwało to dłużej.  Oddalili się od siebie i jeszcze raz spojrzeli prosto w oczy. Nie wytrzymali, złączyli się w namiętnym, długim pocałunku. Zoro objął ją swoimi umięśnionymi ramionami. Jego usta zaczęły się lekko poruszać i po chwili pocałunki stały się porywcze i dzikie. Nie trzeba było dużo czasu… podniósł się i za chwilę wziął ją na ramiona. Zaczął ją nieść do sypialni. Po drodze całowali się cały czas. Po chwili natrafili na łóżko. Zoro położył Robin na nim i zaczął muskać jej szyję. Jęknęła cicho. Wyraźnie sprawiało jej to przyjemność. Potem coraz mocniej i mocniej. Jęczała z rozkoszy. Wargi Zoro zaczęły zjeżdżać coraz niżej i niżej … Zatrzymał się na jej dekolcie, lekko musnął pierś i wrócił do całowania ust. Ich pocałunki stały się dzikie i namiętne. Rozkoszom nie było końca.  Jego ręka spoczęła na jej talii. Powoli zaczął ją podnosić razem z bluzką i po chwili wylądowała ona na podłodze. Robin postanowiła nie być gorsza i rzuciła się na niego.  Oboje klęczeli i się całowali. Podniosła lekko bluzkę i zaczęła rękoma przejeżdżać po idealnych mięśniach szermierza. Zrzuciła niego bluzkę. Oplotła się rękoma wokół jego szyi i znowu powrócili do pocałunków. Po chwili znowu Robin wylądowała pod ciężarem Zoro. Dopiero po chwili udało się zorientować, że jej piersi ją nagie. Stało się to, kiedy szermierz zaczął je pieścić. Było jej niesamowicie przyjemnie. Kiedy skończył zabrał się za dolną część garderoby. Miał naprawdę sprawne rączki, bo w krótkim czasie straciła całe ubranie. Leżała naga … Rzuciła się na szermierza i zaraz potem leżała na nim. Siadła na jego biodrach. Śmiał się z niej. Ona zajęła się rozpinaniem rozporka jego spodni i zdejmowaniem ich. Pomiędzy dotykała jego torsu. Nie wytrzymali. Zoro rzucił się na nią i wszedł delikatnie. Dobrze myślał, była jeszcze dziewicą. Delikatnie krzyknęła, ale zakrył jej usta swoimi. Potem coraz dalej i głębiej w nią wchodził.  Nie minęło dużo czasu, a już nie czuło bólu tylko samą rozkosz. Kiedy oplotła swoje nogi wokół jego bioder dała mu sygnał do odważniejszego działania. Zaczął się poruszać coraz szybciej, co sprawiało nieziemską rozkosz obojgu. Zoro czuł zmęczenie i wykorzystując sytuację przewróciła go i zaczęła poruszać się w górę i w dół siedząc na jego biodrach. Wplotła ręce w swoje włosy i zaczęła je rozczesywać. Ta długa chwila rozkoszy i przyjemności skończyła się gdy oboje padli z sił, niezdolni do dalszego działa . Ona położyła głowę na jego ramieniu, a on wplótł swoją rękę w jej włosy.   
- Było wspaniale … - powiedziała Robin
- Tak …, ale jest jeden problem … - nie dokończył Zoro. Popatrzyła się na niego, a on dokończył – Niestety .. było …
- haha- zaśmiała się – musimy to jeszcze kiedyś powtórzyć …
- Musimy !
- Robin-chwan … - i w tym momencie do pokoju Robin wszedł Sanji, po czym skamieniał na widok nagich kochanków.
- Co się stało ? – przesunął kamiennego Sanjiego Luffy i także zobaczył scenę – Jeśli było wam zimno, trzeba było powiedzieć to byśmy kupili jakieś koce …
- Baka, na co ci to wygląda ??? Oni chyba znaleźli inny sposób na rozgrzanie !!!! – krzyczała Nami
- Dobrze, że jest tu doktor … - zaczął mówić Chopper – Ale zaraz, ja jestem doktorem !!!! Ale nie umiem odbierać porodu …
- Jakiego porodu? – zapytał się Luffy
- To jest czynność wykonywana przez ludzi, która ma na celu przedłużenie gatunku czyli narodzenie dziecka!!!!! NIE UMIEM ODBIERAĆ PORODU!!!!!
- Niesamowite !!!! Nami zróbmy sobie dziecko !!! – zaproponował Luffy, który nie zdawał sobie sprawy z tego co powiedział
- Zoro  i Robin … - zaczął mówić Usopp – Haha dobra wracam do łóżka i mam nadzieję się zaraz obudzić, bo ten widok jest nie-moż-li-wy. Zoro i Robin zabawne … Moja wyobraźnia jest gorsza od Luffyego … Co ja sobię myślę …?? ?Hehehe  – poszedł do łóżka i po chwili wrócił
 - Eee co ??? – zapytała zdezorientowana Nami – PO MOIM TRUPIE IDIOTO!!!!! – i zarumieniła się
- Robin-chwan jak mogłaś mi to zrobić ? Z tym mchem … pewnie tam też ma zielono … ale ja pysznie gotuje .. dlaczego ? – odkamieniał Sanji, który dalej zdołowany zaczął rysować kółeczka na ziemi – Została mi Nami-swan, ale …. – odwrócił się w stronę Luffyego – Co ty powiedziałeś? Jakie dziecko? Nie oddam ci Nami-swan ty zboczeńcu !!!! – i  zaczął dusić Luffyego
- On dopiero zajarzył? – zapytała się Nami
- Ty chyba nie myślisz … - pobiegł w jej stronę kucharz i się załamał
- O czym ty… ja i Luffy !!!!???? Baka, baka, baka. Baka !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
– TO JEDNAK NIE SEN!!!!!! – złapał się za głowę i zaczął krzyczeć Usopp
- Co robimy? – zapytał Zoro
- Wygonimy ich … - i zaraz pojawiły się ręce, które wyrzuciły nieproszonych gości …
*
*
*
*
*
*
- Zoro, wstawaj !!!!! Idziemy do miasta !!! – krzyknęła Robin
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA – wrzasnął na jej widok
- Chyba coś ci się śniło …? – zapytała
- Lepiej nie pytaj !!!!!! To niemożliwe!!!! – złapał się za głowę
- A co niemożliwe ?
- Ja????
- Hmm?
- Nie ważne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Dobra idziemy !!!! – i zaczął iść w stronę jej pokoju
- Eee tam jest mój pokój – powiedziała, przez co Zoro się zarumienił
- Przepraszam -  i szybko zszedł ze statku. Robin pobiegła za nim cała rozpromieniona. Pomimo wszystkiego prawie pocałunek był pewny, ale reszta …

Sen czy rzeczywistość ? Na pewno sen, ale jak wytłumaczyć nierozgarnięte włosy Robin… ???


ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA!!!!! MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁO!!!!!

3 komentarze:

  1. Niezwykłe. Aż mi mpwe odjeło
    Ren: Co sie dziwić
    No też prawda
    Powiem to jeszcze raz. To było nieziemskie
    Ren: Zgadzam sie
    Zboczeniec
    Ren: Chyba ty
    Ja tego nie ukrywam. Ale i tak jestem zboczonym zbokiem
    Rozdział świetny jak zawsze
    Ren: Prawda
    Zamknij sie
    Ren: Ok
    Do napisania

    OdpowiedzUsuń
  2. Muahahahaha 18+ wymiata !!!
    Gihihihi :D
    Notka mega *.*

    Ps. Nominuje cię do Liebster Award. Szczegóły u mnie na blogu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybacz że nic nie komentowałam, ale nie wchodziłam ostatnio na blogspot'a.
    No to co do rozdziału... był świetny!! Najbardziej rozwaliła mnie końcówka, ale może zacznę od początku...
    *odkaszluje* Więc, początek był taki słodki, a zwłaszcza moment "nieudanego" pocałunku. Przez pewien czas nie wiedziałam o co chodzi z tym "mchem" < zapewne to wina mojego nieogarnięcia albo w M&A miał taki przydomek >.
    Scena + 18 - była taka, taka... kurde nie potrafię znaleźć odpowiedniego słowa, no było takie "Oh i Ah" czyli tekie cud miód i orzeszki *.* < mam nadzieję że chociaż w małym stopniu wiesz o co mi chodzi >
    No i pozostała końcówka, tak jak pisałam wcześniej rozwaliła mnie < oczywiście w pozytywnym znaczeniu > nie spodziewałabym się że taką scenę można zakończyć w taki komiczny sposób. Na dodatek słowa Luffy'ego "Jeśli było wam zimno, trzeba było powiedzieć to byśmy kupili jakieś koce" rozwaliło to system
    A i jeszcze sam koniec jest taki... tajemniczy ?
    Dobra całokształt, nic dodać nic ująć, jest świetny pod każdym calem :) Życzę Ci kochana weny, ale to co widzę masz jej w zapasie. Nie wiem kiedy zdążę to nadrobić >.<

    OdpowiedzUsuń