LUCY
Stał tak blisko nas.
Zoro zaczął wyjmować swoje miecze, a Sanji sprawdzać, czy buty się dobrze
trzymają na nogach. Na Luffyego nie mieliśmy co liczyć, ale widać było, że
chłopcy chcieli dać mu chwile spokoju.
- Jestem Marin,
Złotoręki. Teraz kiedy tu jesteście, zostaniecie zlikwidowani. – powiedział
mężczyzna
- I co chcesz zostać
piratem ? – zapytał się Zoro, spoglądając na mnie. Chwilę się zastanowiłam, ale
wiedziałam co odpowiem
- Nie mogę nim zostać
… - zaczęłam mówić – bo już nim jestem – i pokazał znak, który zrobić mi Usopp.
Wszyscy uśmiechnęli się w moją stronę.
- No to musimy się
trochę pobawić z kapitanem – powiedział zadowolony Sanji
- „Chcesz być
silniejsza. Spełnić swoje marzenie” – i znowu ten głos –„Pomogę ci, tylko
musisz mi zaufać. Mogę cię wyszkolić. Masz jeszcze szansę Smocza Księżniczko ”-
Smocza … Księżniczka. Dawno mnie nikt tak nie nazywał. Do kogo należał ten
głos? Czego ode mnie chciał ? Dlaczego wszystko, tak się szybko działo. Jeden
dzień, a tak potrafi zmienić się świat, życie. Biegnąc łatwą drogą, możemy
natrafić na przeszkody, których się niespodziewany. Trudna droga daje nam
możliwość poznania samych siebie, dania szansy, zobaczenia błędów i odkrycia
sensu życia. Rzeczywistość nie jest łatwa. Musimy ją zrozumieć, ale jak możemy
to zrobić widzą takie cierpienie. Czy on zasłużył na to? Czy ktokolwiek na
świecie zasłużył na to by patrzeć na śmierć bliskiej osoby? Nie wiem czy to
mniej boli, czy bardziej niż utrata wszystkich ukochanych jednego dnia.
Straciłam wszystkich, a najgorsze było to, że wiedziałam, że gdzieś tam są …
Sanji i Zoro walczyli. Nami i Robin
były zaskoczone. Nie wiedziałam dlaczego …, ale nie chciałam pytać. Wszyscy
byli spokojni. Nawet Luffy, patrzył jak śmierć zabrała mu brata. Co on teraz
zrobi? Czy ktoś mu przyjdzie na pomoc? Chciałam podejść i go przytulić, bo
rozumiałam jego ból, ale … wiedziałam, że chce być teraz sam. Sanji, Zoro i ..
Luffy walczyli. Tylko kapitanowi sprawiało to największy ból.
Spoglądałam jednak także na
walczących z przeciwnikiem. Ledwo mogłam dostrzec ich ruchy, byli wspaniali.
Sanji posługiwał się tylko nogami, ale zadawał silne ciosy wrogowi. Widać było,
że reaguje na jego kopniaki. Niestety często udało mu się ich uniknąć, co
sprawiało, że Sanji trafiał w ziemię i robił mały krater. Zoro natomiast
walczył swoim słynnym sposobem, z trzeba mieczami. Jego katany przecinały
drzewa i skały. Przeciwnika udało się trafić, niestety tylko raz. Był dobry,
czyli jednak w marynarce tytuł kapitana, nie jest nadawany byle komu. Jednak
wierzyła w moich nowych przyjaciół
- „I bardzo dobrze, a
może chcesz być tak silna, jak oni, a może nawet lepsza” – i znowu ten głos.
Bałam się … Nie wydawało mi się, że chce zrobić mi coś złego, ale to nie było
normalne słyszeć czyjś głos.
Nie, nie, nie … nie zajmuj się teraz
tym. Najważniejsi są twoi przyjaciele. Zrobiłam krok do przodu, by mu pomóc,
jakoś go wesprzeć. Nie chciałam by stracił wiarę, … tak jak ja, ale ty Luffy
dałeś mi siłę, wy wszyscy daliście mi siłę, by iść dalej. Teraz czas bym się na
coś przydała. Zaczęłam iść… już się nie bałam …
Błysk… wielki błysk oślepił nas
wszystkich. Nic nie wiedziałam … Zasłoniłam ręką oczy. Dalej nic nie pamiętam,
chyba straciłam przytomność…
- Witaj J - powiedział
białowłosy mężczyzna, uśmiechając się do mnie
Trzecio osobowy tajemniczy obserwator
Nagły błysk, sprawił, że
nawet ciemne niebo stanęło w blasku. Nikt nie wiedział co się dzieje. Większość
uczestników zdarzenia po prostu zamknęło oczy, jednak nie Luffy. Nie wiedział,
może nawet nie chciał wiedzieć co wokoło jego się stało, czy jego przyjaciele
nadal żyją, czy może zginęli. Dopiero obudził się gdy dostał w twarz potężny
cios. Na początku lekko zdezorientowany, zaczął wstawać i ogarniać całą
sytuację. Zobaczył, że nie ma jego przyjaciół, nikogo nie ma. Tylko ciała i
parę osób, które leżały na ziemi.
- Ty głupcze – powiedział siwy
mężczyzna – Widzisz co się stało?
- Nie, nie widzę … - zaczął mówić Luffy chwytając się za głowę i znowu zaczynając płakać. – Ja nie wierzę, on nie żyje… jak on nie żyje, to po co ja… MAM ZOSTAĆ KRÓLEM PIRATÓW, PO CO MAM SZUKAĆ ONE PIECE!!! NO PO CO??? – krzyczał i płakał osamotniony, młody człowiek, któremu odebrano brata.
- Nie, nie widzę … - zaczął mówić Luffy chwytając się za głowę i znowu zaczynając płakać. – Ja nie wierzę, on nie żyje… jak on nie żyje, to po co ja… MAM ZOSTAĆ KRÓLEM PIRATÓW, PO CO MAM SZUKAĆ ONE PIECE!!! NO PO CO??? – krzyczał i płakał osamotniony, młody człowiek, któremu odebrano brata.
- Ogarnij się głupcze!!! – krzyknął
tajemniczy mężczyzna – PO CO???? Ty głupku, tu przed chwilą byli twoi przyjaciele!!!
To gdzie teraz są? Co się z nimi stało??? Patrz uważnie.
Luffy
posłuchał się, nie przestawiając jednak płakać. Szukał przyjaciół, jednak
nikogo nie widział. Nagle ujrzał leżącą kobietę o blond włosach. Zerwał się co
sił w nogach i pobiegł do niej.
- Ej, Lucy… słyszysz mnie??? – zaczął
pytać – Lucy, Lucy … co się stało? Powiedz mi ??? Gdzie reszta??? No
odpowiedz???!!!
- Jest nieprzytomna, ale żyje … Nie
martw się o nią.
- Ale … - zaczął mówić – ja
przepraszam. To moja wina!!! Co tu się
dzieję???!!! Mam już dosyć… Ja dzisiaj …czy ja dzisiaj stracę wszystkich?
- Zaraz dotrze do mnie pewna
informacja…
- ?
-
Według mnie, twoi przyjaciele zostali rozrzuceni po różnych miejscach na
Grand Line. Powinni żyć…
- Tak się cieszę, ale … będę musiał
ich przeprosić… Nie dotrą na All Blue, nie stworzą mapy świata, nie odnajdą
prawdziwej historii …
Nagle
poczuł jak ktoś go złapał za szyję i z całą siłą przycisną do budynku
marynarki, tak, że został on zniszczony w połowie.
- TY GŁUPKU!!! ACE NIE PO TO ZGINĄŁ,
ŻEBYŚ REZYGNOWAŁ Z MARZEŃ, Z PRZYJACIÓŁ!!!! DAŁ CI SZANSĘ BYŚ MÓGŁ ŻYĆ ZA WAS
OBU!!! NIKT NIE PRZYWRÓCI MU ŻYCIA, ALE MOŻESZ MU POKAZAĆ, ŻE JEGO ŚMIERĆ NIE
PÓJDZIE NA MARNE, ŻE ODNAJDZIESZ ONE PIECE I BĘDZIESZ KRÓLEM PIRATÓW.
Łzy
spadały po policzku … przyroda też płakała, bo zaczął padać deszcz. Łzy
wymieszały się z krwią i deszczem. Ból, jaki odczuwał Luffy był nie do
opisania. Cierpiał … Ubrania Luffyego po
chwili całkowicie przemokły, ale w jednej z chmur pojawiło się światło. Zaczęło
się rozjaśniać i po chwili całkowicie przestało padać. Wstało Słońce, pomimo,
że była już północ. Światło przedarło się przez mrok. Dzień zwyciężył nad nocą.
Luffy podnosił się, powoli… Nie było widać jego oczu, ale mężczyzna czuł, że
odzyskuje nadzieję. Po chwili pokazał swoją twarz i krzyknął, tak jak
najgłośniej tylko potrafił :
- JA ZOSTANĘ KRÓLEM
PIRATÓW!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! SŁYSZYSZ ACE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Dobra decyzja młody człowieku, a ja
ci w tym pomogę – powiedział i pokazał na siebie starszy mężczyzna.
- Tak, wiem co zrobić …
-Tylko ile …
- Zobaczysz – powiedział uśmiechnięty
Luffy – Tylko teraz muszę pomóc Lucy.
Zaczął
iść w jej kierunku. Leżała tak spokojnie na ziemi, ale widać było, że jest
wyczerpana. Chciał ją wziąć na ręce, ale …
- Już nic nie musisz – nagle pojawił
się blondwłosy mężczyzna, który wyglądał bardziej na arystokratę, niż
uczestnika walk
- Co to znaczy??? To mój towarzysz i …
- Podjąłeś tą decyzję! A ona
potrzebuje pomocy. Ma moc, którą musi poskromić, kiedy skończy będzie
najsilniejszym członkiem twojej załogi, pomoże ci znaleźć One Piece, bo ona też
pragnie go znaleźć. Pomagając jej pomożesz sobie !!!
Luffy
spojrzał na nią, wyglądała jakby spała… „Może on ma rację, te łuski… to może
jej moc… a i tak chcę to zrobić, więc mogę już teraz … ”
- Do zobaczenia. Będziemy czekać J
- uśmiechnął się do niej, po czym oddał ją w ręce mężczyzny.
- Tylko dobrze ją wyszkól Vincent –
powiedział siwy mężczyzna
- A ty jego Rayleigh
Po
tych słowach, rozeszli się w dwie różne strony. Luffy musiał jeszcze zostać,
miał zadanie do wykonania, miał … wiadomość dla przyjaciół. Wierzył, że żyją,
bo przecież to Słomiany Kapelusz, a nie głupia załoga piracka. Na początku
poszedł z **** do jego statku. Tam lekarz opatrzył jego rany. Nikt nic nie
mówił … nastała cisza. Luffy bez wydania jakiegokolwiek dźwięku poszedł spać.
Nikt nie wie czy naprawdę zasnął, ale cisza … oddawała hołd tym co zginęli.
„ Po każdego przychodzi śmierć,
dlatego nauczcie się kochać ludzi, bo kiedy odejdą, nauka będzie niepotrzebna,
myśl o przyjaciołach, bo dopiero ich brak, mówi ci, że jesteś samotny, żyj póki
możesz, śmierć przeszkodzi ci w realizacji planów, żyj dla innych, żyj tak by
kiedy przed nimi staniesz, powiedzieć pełen dumy : ŻYŁEM” – *1Smocza
Księga dział 5 rozdział 6 strona 235
Następnego
dnia, gdy tylko nastał świt, Luffy wstał, poszedł na pokład statku. Wszyscy na
niego już czekali. Byli dumni, bo podjął decyzję. Rayleigh podał mu bukiet kwiatów,
ten schował je za swoją kamizelkę. Zszedł z pokładu na ląd. Szedł powolnym, dostojnym
krokiem. Niedługo potem znalazł się przy Kwaterze Głównej Marynarki. Wszyscy
patrzyli na niego ze zdumieniem. Dziennikarze zbierali się wokół niego szukając
sensacji:
- To Monkey D Luffy,…
- Tak to on…
- Co on tu robi?
- Nie
wiem, ale będzie sensacja … - szeptali
Luffy
podbiegł do dzwonu stojącego na placu egzekucyjnym i zaczął bić. Wszyscy
zamarli. Nie wiedzieli, co mają zrobić. Dziennikarze po chwili się ocucili i
zaczęli robić zdjęcia. 16 razy … tyle razy kapitan Słomianego Kapelusza uderzył
w dzwon. Kiedy skończył podszedł do wielkiej dziury, która powstała na wskutek
walk. Wyjął bukiet kwiatów i wrzucił go tam. Potem zdjął swój ukochany
kapelusz, przycisnął go do piersi, pochylił głowę i zamknął oczy. Dziennikarze
pstrykali zdjęcia, marynarze biegli z mieczami na niego, a on tylko tam stał,
oddając hołd tym co zamarli.
„Świat potrzebuje zbawienia, nie od
Boga, ale od ludzi. Ludzie nie potrzebują szczęścia, a zrozumienia, bo
zrozumienie da szczęście. Ile żyć ludzkich mogłoby być obok nas, gdyby człowiek
zrozumiał człowieka, a nie dla własnego szczęścia, pozbawić jego kogoś
innego…Czy bycie innym tyle kosztuje? Czy pragnienie wolności ma cenę w ilości
przelanej krwi?” – Smocza Księga dział 5 rozdział 7 strona 342
***
W
odległych, różnych zakątkach Grand Line …
- Rozumiem Luffy …- Chopper
- Głupek – Zoro
- Idioto, rozumiem – Sanji
- A więc o to chodzi- Nami
- Będę czekać – Usopp
- Aye kapitanie – Robin
- Tak,Luffy… – Lucy
-
ZA DWA LATA W WYZNACZONYM MIEJSCU – powiedziała razem załoga, pomimo odległości
jakie ich dzieliły
LUCY
- Luffy, obiecuję stać
się silniejsza, dać ci powód, żebyś mógł mieć mnie w swojej załodze. –
powiedziałam. Po czym uklękłam i pokłoniłam się Vincentowi – Proszę, trenuj
mnie…
2 godziny później
- Zaczniemy od
wyjaśnień, a potem od razu zaczynamy. – zaczął mówić Vincent
- Tak – potwierdziłam
- Mój trening nie
będzie najłatwiejszy, ani najwygodniejszy. Będzie cię bolało, będziesz senna i
…
- Tak jak inni, już zdecydowałam.
Jestem pewna siebie !!!! – powiedziałam stanowczo
- Dobrze … A teraz
mnie słuchasz i nie przerywasz!!!
Nic nie odpowiedziałam… wiedziałam,
że chce mnie przetestować, co do posłuszności.
- Bardzo dobrze,
widać, że nadajesz się na stratega. No dobrze, zacznijmy. Jestem Vincent, ale
nie do końca… Byłem kiedyś Królem Smoków, ale Acnologia mnie pokonał, podczas
Smoczego Festiwalu i niestety teraz muszę żyć w tej nędznej ludzkiej powłoce.
Wiem i ty zapewne też, że jesteś w połowie smokiem i w połowie człowiekiem.
Masz moc, niezbyt wielką, ale po moim treningu będziesz silna… o tak na pewno.
Nauczę cię rzeczy, które sam zdobyłem w ciągu całego mojego życia. Każdego dnia
trening i trening. – przełknęłam ślinę, bałam się – Musisz pamiętać, że jesteś
jedną z trzech smoków, które pozostały na ziemi. Jesteś wyjątkowa, masz wady i
zalety, ale twoje wady jako człowieka zostały uzupełnione przez zalety smoka, a
wady smoka wypełnione … - tutaj ściszył głos – zaletami człowieka, aż ciężko
przyznać, że mają jakieś zalety… No dobrze, tak, więc będę cię szkolił. Całe
dwa na lata. Na tej wyspie. Nikogo tu nie ma, więc jesteś skazana tylko na moje
towarzystwo. Jeszcze raz zapytam jesteś gotowa?
- Tak – powiedziałam
stanowczo.
- Pierwszy trening
:Szybkość. Bieg na 100 km
- ??? – popatrzyłam na
niego pytająco
- Razem, masz na to tydzień.
Tydzień później
Nogi bolą, ale mam ciężarki, więc
nic dziwnego, ale jestem szybka… jak smok. Nawet nie wiedziałam, że mogę być
taka szybka. 99 km, 100 km
-Koniec – podskoczyłam
szczęśliwa
- Drugi trening: Siła.
Podnoszenie ciężarów o wadze 100 ton. Dwa tygodnie.
2 tygodnie dalej
Podniosłam, udało mi się, rozwalam
taką ogromną skałę i mogę ją podnieść.
- Trzeci trening:
Obrona. Całkowita obrona przed atakami. Miesiąc
- Tak
- Tylko pamiętaj ataki
Dragon Slayera mogą na ciebie podziałać
- Wiem …
Miesiąc później
- Ręka – zamieniłam
rękę w łuski- Prawa noga – udało się- brzuch – dobrze – Udało ci się J
- Czwarty trening :
Atak. Wykorzystanie siły i obrony. Trzy miesiące
- hmm
Trzy miesiące do
przodu
Udało mi się uderzam go, mogę go
zranić, unikam jego ataków. Udało mi się
- Piąty trening :
Żywioły. Umiejętność władania żywiołami. 5 miesięcy
- Coraz więcej…
I pięć miesięcy minęło
Elektryczność, ogień, woda, ziemia,
powietrze. Może to niewiele, ale ja to umiem.
- Szósty trening : Złodziejstwo, intryga. Oszukiwanie przeciwnika,
wykorzystywanie atutów, aktorstwo, brak impulsów na piękno ludzkie. Mam
nadzieję, że dwa tygodnie.
Tak dwa tygodnie
wystarczyły
Mistrzyni oszustwa i intrygi. Dobra
jestem:)
- Masz do tego talent. Siódmy trening : Zmiana ciężkości ciała i smocze
zmysły . Zmiana organów, części ciała w smocze. Dwa miesiące.
Dwa miesiące bye bye
Jejku, ale teraz mogę jeść i pić. I
mogę ważyć 55 kg i 100 kg, ja nie chcę L
- Żarłok
- haha zabawne, dawaj
kolejny trening. Wytrzymam
- Wiem. Ósmy trening :
Wytrzymałość. 1000 km w dwa dni
Tak, szczęka mi
opadła, ale musiałam to zrobić…
Dwa dni biegu, bez
przerwy ….
- I zrzuciłaś te
dodatkowe kilogramy
- Zamknij się –
warknęłam
- Dziewiąty trening:
Wykorzystanie broni. Umiejętność korzystania z broni, ale nie tylko
…najważniejsze by z jednej mogłabyś korzystać…
- ???
- Sześć miesięcy
I tak minęło sześć
miesięcy
- Dziesiąty i ostatni
trening : wykorzystanie wszystkiego w walce i w życiu. Pozostały czas. I już
koniec.
- Nie będę za tobą
płakać…
- Wiem …
Minęły całe dwa lata
Potrafiłam walczyć, potrafiłam
patrzeć, słyszeć, czuć… Tak jak inni, wiele się nauczyłam, jestem teraz silna …
Trzecioosobowy narrator
Była ubrana na biało w
buty sięgające do połowy ud, krótkie spodenki, bluzkę z luźnymi paskami
sięgającymi do podłogi, na ramieniu miała opaskę, a jej włosy sięgały do
bioder. Szła z gracją i dostojnością. Zobaczyła statek, a obok niego ludzi.
Przyspieszyła kroku.
- Uciekać!!!- krzyczał mężczyzna z
tyłu
- Ale zabawa !!! – powiedział drugi
- To według ciebie jest zabawa ??? – krzyknął trzeci
- Zoro, Luffy, Sanji – powiedziała
szczęśliwa dziewczyna
- Lucy !!!- krzyknęli równocześnie.
Dziewczyna zaczęła razem z nimi biec. Goniła ich cała marynarka, która była w
mieście. Biegli, ale z uśmiechem na twarzy. Ze statku już im machali Usopp,
Chopper, Nami i Robin. Przed statkiem nagle stanął wysoki mężczyzna. Lucy
przyspieszyła i zaciskając pięść uderzyła. Mężczyzna na początku się śmiał, ale
kiedy został wbity w ziemię, jego uśmiech miał ubytki w zębach.
- Niesamowite !!!!!- krzyczał
szczęśliwy Luffy
- Nieźle – powiedział Zoro
- Wspaniale moja Lucy-angel –
pochwalił Sanji z serduszkami w oczach – Panienki, panienki, cudowne Nami-swan,
Robin-chwan, Lucy-angel jesteście coraz piękniejsze. Zaraz was …
- Zaraz to musimy dostać się na statek
…!!!! – krzyknęła Lucy
- Tak Lucy-angel i zaraz ci coś
pysznego przyguję
- Tylko teraz musisz uważać, bo mam
smoczy apetyt- powiedziała dotykając brzuch
- I ja też. Mięsko, mięsko !!!!-
krzyczał szczęśliwy Luffy
- Zgadzam się !!!- potwierdziła
blondynka
Dotarli
na statek. Byli już wszyscy. Cała załoga . Wszyscy byli gotowi na odpłynięcie …
- Witajcie wszyscy!!!- krzyknął Luffy –
A więc,… - poprawił kapelusz, wziął głęboki oddech i… - ODPŁYWAMY SZUKAĆ ONE
PIECE!!!!!
* Smocza Księga – zestaw ksiąg
spisanych przez wędrownego mędrca, który mieszkał ze smokami 10 lat. Zawierają
informacje o smokach i ich mądrościach. Jedna z nich zaginęła i nie wiadomo co
zawierała, ale był to ostatni dział …
***
Przepraszam za spóźnienie, ale mam nadzieję, że nadrobiłam tym rozdziałem. Zapraszam do komentowania... A i zdjęcie to ma być wyobrażenie Lucy, ale nie znalazłam dokładnie obrazu, który odwzorowywałby strój Lucy :(
Rozdział super jak zawsze . Było kilka błędów ale jebać to . JEAH LUCY SMOK! LUCY SILNA!! WSZYSTKO EKSTRA!! GADAM JAK PIESEŁ!! ALE CO TAM ! ZAŁOGA SILNA ! MARINE SŁABE !BIEDNY AGE ! UPADŁ NA ZIEMIE ! TO TAKIE SMUTNY ! URONIŁAM ŁZE! BIEDNY LUFFY! WSZYSTKO PRZEŻYWA DOSTAŁAM TRAUMY !
OdpowiedzUsuńLuffy: Ja też, ja też : WSZYSCY SMUTNI WOAH! TRUDNO ŻYĆ WOAH! A LUCY TAKA SILNA !
Po przemianie s powrotem w ludzi twierdzimy : KOCHAMY TWÓJ BLOG ^^
To jest świetne, tak mnie wciąga że nie widze żadnych blędów
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tą Smoczą Księgą, chyba jeszcze z czymś takim się nie spotkałam :) LUCY JEST SILNA!!! Tak na to czekałam!!! Teraz to ona ich będzie ratować, a nie oni ją : ) Fajny miała trening :D No to teraz zabieram się za wspomnienia Natsu ;)
OdpowiedzUsuńW końcu Lucy jest silna , teraz będzie sie dopiero działo. Powinnam czytać lekturę, ale jak mam do wyboru lektura a twój blog to chyba proste co wybiorę xd. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń