logo

Znajdziesz mnie

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 9 Wypływamy na dno

SAGA 2



Dotarli na statek. Byli już wszyscy. Cała załoga . Wszyscy byli gotowi na odpłynięcie …
- Witajcie wszyscy!!!- krzyknął Luffy – A więc,… - poprawił kapelusz, wziął głęboki oddech i… - ODPŁYWAMY SZUKAĆ ONE PIECE!!!!!
LUCY
             Płynęliśmy. Sama nie wiem ile minęło czasu od kiedy opaśliśmy miasto. Była cała nasza załoga wraz ze mną… Byłam taka szczęśliwa, że do nich dołączyłam J
- Chodźcie, są nowe listy gończe … - zawołała Nami. Wszyscy do niej podeszli nawet ja. Byłam ciekawa, ile jest wart każdy z nich. Jednak jedno zdjęcie, list gończy mnie po prostu zaskoczył…

- Oooo Lucy, gratulacje!!!!- krzyknął Luffy
- Ale jak to możliwe????? – pytał zszokowany Zoro
- Wiedziałem, że moja Lucy-angel jest wspaniała – i znowu serduszka w oczach
- Ale ja sama nie wiem …
            To jest mój list gończy, na 340000000 beli. Nie mogłam w to uwierzyć, dopiero co zaczęłam swoją przygodę, a już uznali mnie za niebezpiecznego przestępcę. 
- Może to jakaś pomyłka …- zaczęłam niepewnie mówić
- Dobra to idziemy do Kwatery Głównej Marynarki zapytać się o co chodzi J - powiedział uśmiechnięty Luffy. Nagle miny wszystkich spoważniały. Popatrzyłam na nich zdziwiona.
- On żartuje??? Prawda??? – wszyscy przecząco pokiwali głową. Nami podeszła do Luffyego i zaczęła nim mocno potrząsać
- Tylko spróbuj, a to będą ostatnie dni twojego życia!!!! – nawet ja się przestraszyłam – Nie mam czasu na tego idiotę, muszę pilnować kursu, a ten nowy statek jest jakiś dziwny… - wszyscy ucichli. Chciałam zacząć mówić …
- Ja … przepraszam, że ….
- To nie twoja wina… tęsknimy za Marry, ale twoje rozczulanie się nic nie zrobi. Spróbujmy zaprzyjaźnić się z Sunny, to nasz NOWY STATEK – powiedział do reszty załogi, a ta się z nim zgodziła.
            Płynęliśmy… najwięcej czasu spędzałam poznając członków załogi. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Jednak największym przykładem jest Zoro, nie spodziewałam się, że to taki śpioch, a Nami  powiedziała mi, że jak się zgubimy to wolno liczyć na niego, bo ma fatalne wyczucie kierunku.

- On jest jak śpiąca królewna … - powiedziałam na głos
- Jak mnie nazwałaś ??? – zapytał przebudzony Zoro
- ŚPIĄCA KRÓLEWNA, a co? – zapytałam. Nauczyłam się od Vincenta, że nie wolno popuszczać
- Ty mała jaszczurko, jak śmiałaś ? – wszyscy na nas popatrzyli zdziwieni
- Jaszczurko, ty mała żyletko, jak mogłeś tak mnie nazwać ?
- Lucy-angel jest wspaniała – i Sanji leżał z siniakiem na głowie
- Nie próbuj ich nawet napędzać! – krzyknęła Nami
- Te „żyletki ” mogą cię nieźle pociachać, gadzie – jaka duma, jaka pewność
- Proszę bardzo …, ale nie zapominaj, że przeszłam trening i żaden miecz nie jest w stanie przeciąć mojej skóry, więc poleruj sobie na czym innym te mieczyki… - pochwaliłam się
- Obiad – zawołał Sanji… Hmm kiedy on go zrobił?
- Mięsko, mięsko, mięsko … - zaczął śpiewać szczęśliwy Luffy. Zrobiłam się strasznie głodna … - Wygląda przepysznie. – Już chciał brać w ręce gdy dostał od Sanjego porządnego kopniaka i leżał… a raczej zwisał ze statku.
- Te dania są tylko dla pięknych pań – uśmiechnęłyśmy się do Sanjego
- A dla nas? – zapytał zdziwiony Zoro
- Tam – po czym pokazał na marne resztki jedzenia

- Ty chyba jaja sobie robisz, zakręcona brewko – powiedział zirytowany szermierz
- Jak mnie nazwałeś ogórku ??? – i już szedł na niego. Zaczęli walczyć … Wszyscy siedzieliśmy i patrzyliśmy na ich. Wstałam, podeszłam do nich i użyłam tego, czego się nauczyłam …
- JEŚLI W TEJ CHWILI NIE PRZESTANIE WASZE CIAŁA BĘDĄ BEZWŁADNIE ZWISAĆ ZE STATKU!!!-  powiedziałam do nich moim mrocznym głosem i spojrzałam wzrokiem, który sprawił, że od razu przestali. Siedli na kolana i zaczęli mnie przepraszać – Jejku, przy was nie mogę normalnie zjeść … - i poszłam sobie. Siadłam z powrotem i zaczęłam jeść obiad.

- Jak „to” zrobiłaś? – zapytała zdziwiona Nami – Jak walczą to się nie da ich rozdzielić …
- Mój trener mnie tego nauczył i teraz ktokolwiek będzie chciał mnie skrzywdzić pozna co to prawdziwe cierpienie …- niebo się zachmurzyło i w oddali usłyszeli błyskawicę … wszyscy zamarli ze strachu – Żartowałam J - i się do nich uśmiechnęłam
- Całe szczęście – powiedzieli równocześnie
- Ej Nami gdzie teraz płyniemy ? – zapytał kapitan
- To on w ogóle interesuje się tym, co się dzieje na statku ? – byłam zdziwiona
- Czasami, jak sobie przypomni – powiedziała Robin. Nami popatrzyła na dziwną kulę, ze strzałki magnetycznymi i spokojnym głosem powiedziała …
- Do dołu …
- Tak do dołu … - powiedzieliśmy razem – Heeeee????????
- Ale jak? – zapytałam zdziwiona
- No tak wskazuje Log Pose, a on się nigdy nie myli…
- Log , co ? -  pierwszy raz zetknęłam się z tą nazwą
- A Log Pose, wyznacza kierunek w jakim musimy płynąć. – wyjaśniła mi Nami
- Ja nie umiem pływać … - potwierdził Luffy
- Zaraz, zaraz nie umiesz pływać, a jesteś piratem? – nie mogłam się powstrzymać od zapytania go…
- Hahaha – zaczęli się wszyscy śmiać
- Dobra jesteś – powiedział przez łzy Zoro
- Moja Lucy-angel jest wspaniała – i znowu te serduszka w oczach

- Eee czemu się śmiejecie ? – Luffy naprawdę się zdziwił, zresztą ja też.
- Pamiętaj to idiota, największy na świecie !!! – krzyknął Usopp, po czym zaczął uderzać swoje kolano. Naprawdę dodałam im humoru. Największy idiota na świecie, ciekawe czy głupszy od Natsu ?
- No dobra, to zatrzymamy się przy najbliższej wyspie i spróbujemy czegoś dowiedzieć – wydała rozkaz pani Nawigator
- Niezły z ciebie kapitan … - powiedziałam, po czym się uśmiechnęłam
- Lepszy niż Luffy … - po czym wszyscy zaczęli kiwać głową, o dziwo Luffy to samo zrobił …
- A wiecie, już widać jakąś wyspę … - powiedział Usopp patrzący przez  … lornetkę
- Niemożliwe – krzyknęliśmy równocześnie

- No trudno, musimy tam dobić i dowiedzieć się o co chodzi – powiedziała stanowczym głosem Nami
- I kopiemy pod ziemię!!! – wrzasną szczęśliwy Luffy
- To niemożliwe, chyba że pod spodem istnieje podziemna wyspa – zażartowałam z kapitana
- Ty … wiesz co on może mieć trochę racji – powiedział Zoro, a za nim wszyscy zaczęli kiwać głową - Kiedyś Log Pose wskazywał górę i musieliśmy „płynąć” na niebiańską wyspę. – i znowu zaczęli kiwać głowami – więc we wszystko uwierzę – i po raz kolejny główka
            Niesamowite, też chcę przeżywać takie przygody … Może wreszcie odnajdę samą siebie, swoje moce wykorzystam by pomóc przyjaciołom i może znowu spotkam Natsu … Morze jest szerokie, tajemnicze i niezbadane. Chociaż nie sądzę, żebym go spotkała na statku, jego choroba lokomocyjna zawsze była straszna, więc po dobroci nie wsiądzie na statek.
            Dopływaliśmy do wyspy. Cała załoga była dziwnie spokojna. Pewnie często cumowali na takich wyspach, więc to nie jest dla nich nowość, ale dla mnie … to nowe doświadczenie.
- No to Usopp, zostaje pilnować statku ! – krzyknął Luffy
- O nie ! – wystraszył się Zoro
- To niemożliwe – złapała się Nami za głowę. Sanji, Usopp, Robin i Chopper zaniemówili.
- Ktoś nam podmienił kapitana !!! – krzyknęli równocześnie
-  A może umiera, Luffy czemu nic nam nie powiedziałeś – i Nami zaczęła nim potrząsać. Byłam więcej niż zszokowana. W ogóle nie wiedziałem o co chodzi ?
- Czuję się dobrze … - on też był zdziwiony zachowaniem przyjaciół
- Chopper, szybko szukaj jakiegoś lekarstwa !!!! – krzyknął zmartwiony Usopp

- CISZA!!!!!!! – krzyknęłam i wszyscy zamilkli – O CO CHODZI? Czy ktoś mi może powiedzieć?
- Powiem ci … to straszne … - zaczęła mówić bardzo przejęta Nami – On … jeszcze nigdy … nie decydował o  …. Takich rzeczach… nigdy o tym nie myślał …
- Dalej nie wiem o co chodzi ? – załamałam się – minęły dwa lata, więc może trochę się zmienił, nie przesadzajcie. Już wysyłacie go do grobu …
- Jak tak mówi Lucy-angel to ma rację – powiedział Sanji, który zaczął się kręcić dookoła ? Luffy nadal stał w miejscu zdziwiony sytuacją .
- No dobra, schodzimy na ląd i próbujemy się czegoś dowiedzieć – powiedziałam, a raczej wydałam rozkaz
- Ok., to ja spróbuję się dowiedzieć … - i znów wszyscy zamarli – gdzie jest najbliższa restauracja ?
- To on … - wszyscy odetchnęli z ulgą – I nie umiera …
            Dobiliśmy do brzegu i o dziwo wszyscy posłuchali się Luffyego. Od razu rzuciło nam się w oczy niewielkie miasteczko, które od strony morza wyglądało jak las niewielkich drzew… wszystkie domy były praktycznie nowe, tak jak zresztą wszystkie budynki… Zobaczyliśmy, że większość mieszkańców zebrała się na placu, więc tam spróbowaliśmy się zapytać o podwodną wioskę ?
- Luffy to my… - zaczęłam mówić, ale już go obok mnie nie było. Chwilę się zastanowiłam, zrobiłam dziwny wyraz twarzy. Nie wytrzymałam …- CO ZA DUREŃ!!!!??? JAK MOŻNA BYĆ TAKIM IDIOTĄ????!!!! Nie dziwię się, że zaczęliście się martwić gdy zaczął myśleć … - wypuściłam powietrze z płuc i się uspokoiłam – To jak go teraz znaleźć ?
- Jedzenie, najgłośniejsze miejsce, rozróba  … Tak tam go znajdziesz – potwierdzili wszyscy słowa Zoro.
- No to idziemy w tamtą stronę – po czym wskazałam kierunek. Szliśmy chwilę do wyznaczonego miejsca – No to tak … Gdzie Zoro? – zaczęłam się za nim rozglądać. Nigdzie go nie było. Cała moja twarz stała się czerwona ze złości.

- Ej gdzie jesteście, chyba się zgubiłem – usłyszałam cichutki głos z oddali. (Miałam przecież genialny smoczy słuch)
- Niech ktoś mi wytłumaczy, jak można się zgubić na prostej drodze? – zapytałam towarzyszy
- Jeszcze nie poznałaś tego ogórka – powiedział Sanji, podnosząc ręce w geście zapytania.
- Chyba nikogo jeszcze nie poznałam … - stwierdziłam fakt – I teraz : ZA GODZINĘ PRZYSTATKU PRZY STATKU!!!! SZUKAMY INFORMACJI!!! JAK KTÓREGOŚ Z TYCH DURNI SPOTKACIE TO MACIE MU TO PRZEKAZAĆ!!! I ANI MINUTY SPÓŹNIENIA  BO ROZSZARPIĘ NA STRZĘPY!!!!!!!!!!!!! – podniosłam podbródek do góry, a oczy spuściłam na dół, moja twarz była przerażająca. Nauczyłam się tworzyć taki efekt. Wszyscy z załogi natychmiast przede mną stanęli w rządku i się pokłonili.
- Tak jest – powiedzieli jak jeden mąż  i każdy rozszedł się w różne strony …
            Chciałam znaleźć jakąś wskazówkę…
- Ej mała może się pobawimy ??? –zapytał pijany mężczyzna, ale chciałam mu odpowiadać, więc po prostu nabijałam im po pięć siniaków i odeszłam. Po prawie godzinnej wyprawie, nic, i jeszcze raz nic się nie dowiedziałam. Nie dość, że mieszkańcy byli małomówni, to jeszcze miałam dziwne wrażenie, że coś ukrywają. Jedyne co udało mi się ustalić, to to, że wyspa nazywa się Karata. Miałam cichą nadzieję, że reszcie uda się więcej dowiedzieć.

Trzecioosobowy narrator

W tym samym czasie
- To już dziesiąta porcja – powiedział wysoki mężczyzna
- I on jeszcze je ??? – zdziwiła się niska kobieta
- DOKŁADKA – wszyscy padli na ziemię po słowach Luffyego
- Człowieku, ile ty możesz zjeść? – zapytał się kelner
- Hmmm – zastanawiał się – WSZYSTKO!!!- i znowu wszyscy padli na ziemię
            Podczas Wielkiego Żarcia Luffyego, reszta załogi próbowała się czegoś dowiedzieć, no oprócz Zoro, bo on próbował znaleźć drogę, ale nic nie przyniosło skutku, więc postanowili wrócić na statek. Jednak Luffy nie wiedział o wyznaczonym czasie … Czekała go śmierć z rąk Lucy. Póki nie wiedział, spokojnie sobie jadł kolejne porcje… Jego czynność przerwał, niestety, niespodziewany wybuch. Od razu przerwał jedzenie i poszedł zobaczyć, co się stało ?
-  Uciekajcie!!! Bóg się zemścił, że wpuściliśmy obcych !!! – krzyczeli ludzie
- Co się stało?- zapytał się Luffy. Nikt nie chciał mu odpowiedzieć, ale kiedy zaczął się rozglądać, zobaczył, że jeden z budynków się pali. Ludzie nie mogli go ugasić. Widział, że wychodzą z niego ludzie, więc istniała nadzieja, że wszyscy się wydostaną.

- Tam jest moje dziecko !!! – krzyczała kobieta, wyciągając ręce w stronę budynku. Strasznie płakała. Luffy bez żadnego zawahania wskoczył prosto w płomienie. Ludzie się gapili na niego ze zdziwieniem.  Jednak oni nie mieli dla niego znaczenia. Chciał jak najszybciej znaleźć dziecko. Przedzierał się przez kolejne pokoje, ale nie mógł go znaleźć „Pomocy”. Usłyszał ciche wołanie. Od razu pobiegł w tamtą stronę, skąd dobiegał się głos. Niestety, jedna z belek się poluzowała i spadła prosto na gumiaka.  Poczuł niesamowity ból w plecach i rozprzestrzeniające się gorąco. Zauważył dziewczynkę. Musiał wstać. Wyciągnął swoje ręce i złapał nimi przygniatającą go belkę. Krzyknął z bólu, była strasznie gorąca. Po chwili udało mu się zdjąć ją niego. Był strasznie poparzony, jednak nie zważając na ból ruszył pomóc dziecko.
- Nie bój się, zaraz cię stąd wydostanę – powiedział spokojnym głosem, po czym się uśmiechnął. Wziął ją na ręce i kierował się w kierunku wyjścia. Było za późno, już było zablokowane. Zobaczył okno, nie wahając się wyskoczył przez nie. Upadł prosto na drogę. Ludzi zamroziło. Luffy po prostu podniósł się i podaj dziecko matce. Nikt nic nie mówił. Słomiany Kapelusz, po prostu w milczeniu poszedł w kierunku statku.
- Dziękuję!!!- krzyknęła uratowana dziewczynka. Luffy odwrócił się w jej stronę, podniósł kapelusz i uśmiechnął się.
LUCY
            Na statku byli praktycznie wszyscy. Brakowało tylko Zoro i Luffyego. Zabiję ich jak tylko przyjdą. Po chwili z oddali zobaczyłam zieloną czuprynę.
- Cześć wszy … - nie zdążył się przywitać, bo z całej siły uderzyłam go w głowę i zaczęłam prawić mu kazanie
- Jak mogłeś ty idioto !!!!! JESZCZE RAZ SIĘ SPÓŹNISZ, A CIĘ ZABIJĘ!!!!! JASNE!!!!!??? – krzyknęłam – skończyłam … - powiedziałam już spokojnym głosem

- Przepraszam … Już więcej się nie spóźnię – powiedział siedzący na kolanach Zoro
- No ja myślę, teraz tylko tego drugiego idiotę nauczę szacunku … - zacisnęłam mocno pięści, będąc niesamowicie zła
- No to nie będziesz musiała na to długo czekać – po czym Usopp wskazał mi widoczny słomiany kapelusz
- Luffy, ty … - nie dokończyłam bo poczułam zapach krwi, dymu i spalonego ciała – Chopper, Sanji szybko idźcie mu pomóc !!!! – krzyknęłam do przyjaciół. Zdziwili się, ale po chwili zobaczyli to co ja poczułam. Był niesamowicie ranny. Ręce i nogi miał pokryte szkłem, dłonie miał czarne od dymu, a jego plecy czerwone, o dziwnym kształcie … Koledzy posłuchali się mnie i od razu mu pomogli. Chopper go opatrzył, a Sanji przygotował posiłek i wodę.
- Co się stało ? – zapytała zdziwiona i zatroskana Nami
- Wybuchł pożar i w środku zostało dziecko … - powiedział tak spokojnym głosem – I je uratowałem – uśmiechnął się bardzo szeroko – Ale powiem wam, że coś jest nie tak z tą wyspą. – popatrzyliśmy się na siebie
- Ja też tak uważam … - zaczęłam jako pierwsza. Wszyscy się ze mną zgodzili – A ty czemu się zgadzasz, skoro się zgubiłeś !!!??? – zaczęłam krzyczeć na Zoro
- Przepraszam … - powiedział znowu na kolanach

            Nagle poczuliśmy, że statek zaczął się kręcić. Zdziwiona załoga wyjrzała za burtę i zobaczyła, że statek jest wciągany przez ogromny wir, prosto do morza …. 



PRZEPRASZAM, ŻE WCZORAJ NIE DODAŁAM, ALE DZISIAJ TO ZROBIŁAM I MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA :) ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA, A I WYNIKI KONKURSU JUŻ W NIEDZIELĘ, CZYLI WIADOMO KIEDY LUCY I NATSU SIĘ SPOTKAJĄ :)

4 komentarze:

  1. Kobieto, ile emocji !!!!
    Lucy i te ataki agresji >.<
    Biedny Zoro xd

    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję Zoro. xD Nie chciałabym być na jego miejscu. :D Ale Lucynka się zmieniła. o: Nie, no bardzo. xDD ^^ Czekam na spotkanie Natsu i Lucy. *U*
    Pozdrawiam i życzę weny !
    ~Shina :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Zoro :D A Lucy to nie chciałabym podpaść... :/ Ciekawe gdzie ich wciągnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo Luffy!!! To było takie odważne. Lucy niby jest teraz silna, ale denerwuje mnie że sie teraz bardzo rządzi, ale tak to jest ok .

    OdpowiedzUsuń