logo

Znajdziesz mnie

piątek, 6 września 2013

Rozdział 21 - Rana na duszy ...

Trzecioosobowy narrator

- Zoro, Sanji, Lucy … - zaczął mówić Luffy – IDZIEMY SKOPAŃ MU DUPĘ!!!!! – bogowie tylko się śmiali, jednak nie wiedzieli co tak naprawdę potrafią ci piraci.
- Zabawne … - Chikyu uderzył prosto w załogę …
- LUCY! – krzyknął Natsu  Kurz i pył zasłoniły cały widok. Nikt nie wiedział co się stało z przyjaciółmi.
- No i po sprawie … - powiedział pewny Kuki … Kiedy wszystko opadło ujrzeli Lucy stojącą z wyciągniętą ręką.
- Jedną ręką … jedną ręką zatrzymała tak potężny … cios … - Erza nie mogła się do końca wyrazić … była pełna podziwu dla dziewczyny
- A teraz my …Secondo Gear – z kapitana zaczęła wyłaniać się para.
- I w czym to ma pomóc ? – zapytał się zdezorientowany Kuki. Nagle Luffy znikł, a zaraz za nim. Lucy.  Wrogowie zaczęli się za nimi rozglądać, ale nic to nie dało … Dopiero ujrzał ich Bóg Ziemi, kiedy miał ich lekko ponad swoją głową. Wyłupił oczy z przerażenia … Próbował się jeszcze zasłonić, ale czas … STOP … brak czasu … nie dał mu zareagować
- Kami no ken (pięść Boga) – krzyknęła Lucy
- Gomu Gomu no Jeto Pistolet !!! – Luffy rozciągnął swoje ciało z niesamowitą prędkością. Oboje uderzyli w tym samym momencie powodując rozłupanie przeciwnika. Powoli opadał, coraz niżej, a chwilę potem przechylił się. Kątem oka ujrzał, że dwóch piratów mniszyło mu nogi. Nie mógł się ruszyć. Po potężnym ataku znowu wrócił do swojej poprzedniej formy. Podniósł się …
- Tym razem nie uda wam się ta sztuczka … - powiedział Chikyu
- Masz rację – uśmiechnęła się Lucy
- He? – wzruszył ramionami.  Chciał się przemienić … chciał… -  CO?!?!?!?
- Co się stało ? – zapytał się Kuki – Przemień się !
- Nie mogę … - powiedział z drżącymi rękoma – Co mi zrobiliście!?!?! – krzyknął do Słomianego Kapelusza
- Spójrz pod nogi ! – powiedzieli równocześnie. Jego oczy spadły do dołu. Na początku nic nie zobaczył, ale potem coś błysnęło. Skulił się i potknął podłoża, które było zimne
- Lód … - patrzył na nich z przerażeniem
- Może nie wiedziałeś, ale Lucy jest naszym strategiem – Luffy uśmiechnął się.
- Co?!?!?! – krzyknęli bogowie
- Wasz olbrzym wykorzystywał glebę na, której stał jako jedzonko … Dzięki temu tak urósł … Hehehe – zaczęła się słodko śmiać – A teraz… - jej mina spoważniała. Jej mroczny uśmiech przeraził bogów. Chikyu wiedział co się szykuje. Był gotowy do ucieczki, ale szybkość …
- Tsuki no keru (Kopnięcie księżyca) – walnęła go prosto w szyję, powodując złamanie kręgów szyjnych. Przeciwnik wylał z siebie litr krwi, po czym opadł bez sił na ziemię … martwy … - A teraz … kto? – zapytała się Lucy
- Kori zabij ich. – wyadał rozkaz Kuki
- tak jest – podeszła przed nich dziewczyna
- Reszta … także ich zabić. Nie możecie zawieść naszego pana … - powiedział Kuki. Wszyscy bogowie ruszyli na nich. Bóg powietrza miał dziwny uśmieszek, na twarzy …
- Luffy, już mówił, że jestem strategiem … I wiesz, że w morzu jest ukryta dziewczyna … - bogowie stanęli – Nami – odwróciła się do dziewczyny
- Uderzenie Pioruna. – nad małym kawałkiem morza unosiła się mała chmurka, z której wydostały się pioruny. Im oczom wreszcie
Ukazała się dziewczyna. Zwijała się z bólu.
- Woda bardzo dobrze przewodzi prąd, więc naprawdę nie wiem, co ona musi teraz przeżywać – Lucy swoim kciukiem dotknęła policzka, a palcem wskazującym podbródek i uśmiechnęła się diabelsko do przecinków. Kiedy uderzenia piorunów ustały, wodna dziewczyna osunęła się do wody, z ciała leciał dym, a skóra była poparzona … Wszyscy usłyszeli plusk. Nie ruszała się …
- Zapłacicie nam za to !!! – powiedział z zaciśniętą pięścią Kuki
Jesteś żałosny, jeśli ktoś ma za coś płacić to tylko WY! – powiedziała mrocznie Lucy – Prawie zabiłeś Natsu, a tego ci nie mogę WYBACZYĆ! – Kuki przeraził się …
- Widzisz twoja dziewczyna cię chroni – szturchnął Natsu Gildarts
- TO NIE JEST MOJA DZIEWCZYNA!!! (autor : ta jasne…)– krzyknął na niego chłopak 
            Kori ruszyła na Usoppa.
- Jestem Wielki Kapitaan Usopp, mam 8000 armię !!! – powiedział dumnie wypinając pierś.
- Jasne, najpierw cię zaatakuję, a potem chętnie będę zlizywać twoją słodką krewww. Ohohohohohoh – zaśmiała się głośno. Usopp nagle upadł. Klęczał na kolanach. Z rany na brzuchu kapała krew. Kori spowolniła swój bieg.
- Usopp – krzyknął Słomiany Kapelusz
- Uciekaj !!! – wrzasnął do niego Gray
- Nie mam sił … ghee – wypluł na ziemię krew. Kori jeszcze głośniej się zaśmiała – Czy … ja tu zginę ?
- Na pewno ! – podeszła do niego bardzo blisko. Przyjaciele patrzyli na niego z przerażeniem w oczach, ale nie mogli nic zrobić, bo mieli własnych przeciwników. Kori ujęła dłońmi jego twarzy i nagle kopnęła. Upadł na plecy. Kori usidła na nim i powoli zaczęła zlizywać krew … krew… krew… krew…
- To nie krew !!!! – krzyknęła i zaczęła zwijać się z bólu na ziemi. Usopp wstał, tak jakby nic mu nie było. Lucy odwróciła się i zaczęła się złowieszczo śmiać. Wszyscy się na nich popatrzyli.
- Nazywają mnie Królem Kłamców … wiesz dlaczego? – popatrzyła się na niego z niesamowitą odrazą …- Bo jestem największym kłamcą !!!!!
- Jak …? – zachłysnęła się … nie mogła dalej mówić
- Ghighighihgi – zaczęła się śmiać Lucy
- To był sos tabako … - wytłumaczył Usopp
- Ale ten lód? – zapytał się Lyon
- No właśnie, powinien go zranić !!! – zgodził się Gray. Lucy pokazała pięść, która zapłonęła.
- Umiem posługiwać się ogniem, więc je szybko roztopiłam, zanim zdążyły zranić Usoppa! – Lucy była z siebie dumna
- A no tak … - zaczął mówić Gray – Kiedy nas zaatakowała, widoczne były sople, a teraz nie, ale najwidoczniej ona też tego nie zauważyła …- popatrzyli się na boginię, która zwijała się z bólu  - Widać sos tabasko, nie współgra z magiem lodu … - popatrzył się na Natsu, który dziwnie się uśmiechał – Nawet  tym nie myśl !!!
- Sos tabasko … He ? – Lucy zrobiła dziwną minę- A Usopp, skąd go wziąłeś ?
- Jak to skąd… z szafki na przyprawy … - Sanji i Lucy  wymienili spojrzenia – A co?
- To był specjalny sos dla Zoro, za to, że mnie nazwał jaszczurką … - zaczęła Lucy
-… z pieprzem i  chili. – skończył Sanji
- WY MNIE CHCIELIŚCIE ZABIĆ!!!! – wrzasnął Zoro. Nie odpowiedzieli, tylko kiwnęli głowami … - To znaczy … Ale wdzięczność … - widocznie posmutniał. Wszyscy zaczęli się śmiać …
- To została was tylko trójka … - powiedziała Lucy
- Najsilniejsza trójka … - powiedziała kobieta. Zaczęła iść w ich kierunku strzelając błyskami w rękach.
- Jesteś użytkowniczką magi błyskawicy ? – zapytała przerażona Lucy
- Tak … - oblizała usta bogini
- Luffy uciekaj! – krzyknęła do Luffyego przyjaciółka.
- Ok., rozumiem – kiwnął głową chłopak
- Nie zdążysz … - krzyknęła Raitoningu – Błyskawica Boga ! – ogromny złoty promień mknął  stronę Luffyego, gdy w niego uderzył, wszyscy zasłonili swoje oczy, bo światło było tak potężne, że mogło wypalić oczy … - No i po waszym kapi… - nie zdążyła dokończyć
- Gomu Gomu no Jeto Bazuka ! – Luffy wyskoczył ze światła i uderzył dziewczynę prosto w brzuch. Wypluła krew i zaraz potem poleciała wiele metrów do tyłu, łamiąc sobie kości na skałach i drzewach. Kiedy się zatrzymała jedyną częścią ciała jaką mogła poruszać to była prawa dłoń. Reszta była pokryta zadrapaniami, wystającymi kośćmi, rozerwanymi mięśniami i plamami krwi. Jej wzrok stał się w tamtym momencie taki sam jak Natsu gdy umierał.
- No to może, ja też już załatwię tego mieczyka … Pomimo, że jestem ateistą … - powiedział uśmiechnięty Zoro
- Skąd wiedziałeś, że używam mieczy?!?!?! – krzyknął Ken. Załoga Kapelusza skamieniała.
- Czy wasze imiona nie oznaczając danego żywiołu ? – odezwała się Lucy
- No … tak … - odpowiedział Kuki
- Ale to nie ma znaczenia, bo i tak cię zaraz pokonam i przerobię cię na sok kaktusowy ! – krzyknął dumny Ken
- ahahaha – zaczęli się śmiać piraci
- To było dobre … - ocierała oczy z łez …
- hahaha, zabawne …- powiedział oburzony Zoro. Od razu poszedł na komika. Ten tylko stał w miejscu, będąc pewnym, że szermierz nic mu nie zrobi … - Saitoryu Hoto !
- Eeee?!!?!?!?! – oczy wyskoczyły z oczodołów, bo poczuł .. palący ból. Nie wiedział co to jest. Szybko zareagował, ale zamiana w miecze nic mu nie dała, bo wszystkie się stopiły …Popatrzył na Lucy, która tylko się słodko uśmiechała … - To ty ! – wrzasnął do niej
- Tak … - i znowu zmienił jej się wzrok – jestem użytkowniczką wszystkich żywiołów.
- CO?! – Ken, który kochał się śmiać, w tamtej chwili powodu …
- Nie potrzebowałem pomocy!!!!! – krzyknął Zoro
- Ale musimy szybko pokonać Mrocznego Księcia, a i tak spędziliśmy tu mnóstwo czasu – dała solidny argument
- Ale … - szermierz się z nią zgodził … nie miał wyboru …
- Niesamowite … - zaczął mówić Ken – gheghe – odkaszlnął krew – myśleliśmy, że pójdzie szybko, że … was … pokonamy … Nie wiedzieliśmy, że ktoś … gheghe – znowu się zachłysną - … taki istnieje. Chociaż … tamci … - wziął głęboki wdech - … magowie, też mogli nas pokonać, ale nie wiedzieli jak …
- Zamknij się! – krzyknął Kuki
- My … tylko … chcieliśmy … pozbyć się Acnologi …. Nasze rodziny … wszystko … nam zabrał …Ale … teraz … - skończyły mu się siły i padł, ale żył… I kiedy tak leżał uśmiechał się … Ciekawe, o czym myślał…?
- No to zostałeś tylko ty – Luffy zaczął iść w kierunku Kukiego
- Wy idźcie już szukać Mrocznego Księcia – zwróciła się do magów Lucy
- Ale nawet nie wiemy gdzie jest ? – Natsu popatrzył na nią. Uśmiechnęła się …
- Idźcie do zamku ! – i  wskazała kierunek. Wszyscy popatrzyli i ich oczom ukazał się stary, nie zniszczony zamek…
- Tu coś było? – zapytali się wszyscy równocześnie. Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami.
- Nie ważne, szybko idziemy ! – zarządziła Erza. Wszyscy zaraz za nią ruszyli. Piraci zostali, by pokonać ostatniego z użytkowników magi. Widać, że przeciwnik był przerażony. Jego oczy drżały patrząc na dziewczynę-smoka, która z łatwością pokonała praktycznie wszystkich jego współtowarzyszy.
- Nam też się śpieszy… Musimy jeszcze jemu Skopań dupę – powiedział obojętnie Luffy, zakładając ręce na piersi.
- Wiem, zapłaci mi za to  … - powiedziała zaciskając pięść Lucy
- Ale zostałem jeszcze j… - nie dokończył. Z ogromną siłą Lucy uderzyła go w brzuch, nie miała na sobie rękawiczki … Przebiła się przez wszystkie organy, mięśnie i skórę, wychodząc z drugiej strony. Wyjęła z jego ciała zakrwawioną rękę. Mężczyzna rzygnął krwią. Popatrzył na swój brzuch, a raczej to co z niego zostało … Osunął się powoli na kolana, a potem poleciał prosto na twarz… Chwilowy uśmiech, pozostał wiecznym. Zgasła świeca, zdmuchnięta przez silniejszy wiatr …
- To za Natsu – szepnęła ostatnie słowo do wroga - Idziemy – powiedziała do towarzyszy dziewczyna
- Ja jestem tylko ciekawy jak twój przyjaciel przeżył taki atak …? – pomimo, że powiedział  to Zoro, wszyscy zdawali się być ciekawi
- Natsu … - zaczęła tłumaczyć - … był silny.  Dlatego wydaje mi się, że jest do Luffyego J - uśmiechnęła się szeroko do przyjaciół.
- No, a teraz idźmy skopać dupę tego mroźnemu księdzu… - powiedziałam szczęśliwy Luffy  - Potem będzie czas na rozmowy …
- A on nie nazywał się Mroczny Księże ? – zapytał się Chopper
- Nawet nie pytaj !! – powiedzieli wszyscy razem, machając ręką …
- „Muszę go pokonać … Muszę …” – pomyślała Lucy


NATSU

            „Ja już jej nie znam … To co widziałem zmieniło mnie … Ale nadal … nie wiem … co, ja … chcę jej dotknąć”. Popatrzyłem na swoją dłoń i od razu odgoniłem od siebie te niepokojące myśli.” Ona na pewno nie wybaczyła mi tego, co jej powiedziałem… może kiedy pokonać Mrocznego Księcia, uda mi się odzyskać jej zaufanie. Sam się zastanawiałem, kim on jest, ale ktokolwiek… ktokolwiek wywoła u Lucy łzy zostanie przeze mnie zniszczony …” Stuknąłem się w głowę i po chwili zacząłem się cicho śmiać. Nikt na szczęście nie zwracał na mnie uwagi … Powinienem czuć się odrzucony, ale … z czego się śmiałem? „Powinienem w takim wypadku siebie zabić, przecież przeze mnie wylała tyle łez …”
- Natsu skup się ! –krzyknęła w moją stronę Erza – Już prawie jesteśmy na miejscu! – zacząłem rozglądać się dookoła
- I nikt nas nie przywitał … - wszyscy skamienieli.
- Natsu, ty o czymś pomyślałeś ??!?!?!? Czy ty umierasz ?!?!?!?! – krzyczał Happy, a po chwili reszta zaczęła się z niego śmiać
- Może to wpływ jego dziewczyny? – nie wiem czy to było pytanie czy stwierdzenie, ale Gildarts puścił do mnie oczko.
- TO NIE JEST MOJA DZIEWCZYNA!  - krzyknąłem oburzony. On jest taki głupi.
- Ale pomimo wszystko … - zaczął mówić Jura – Natsu ma rację … Ktoś powinien po nas wyjść … Na obecna sytuację są tylko dwie opcje …
- Albo Mroczny Książe nas się nie boi … - powiedziała Erza
- Albo Lucy pokonała wszystkich bożków … - dokończył Ichiya. Lucy… stała się taka silna… A ja chciałem stać się silny by ją odnaleźć… Co za ironia … Ciekawe, czy będę miał okazję …
- Idziemy – zarządziła Tytania. Wszyscy się z nią zgodzili … No gdyby ktoś się nie zgodził ryzykowałby swoim życiem i zdrowiem. …
            Weszliśmy przez główną bramę i od razu skierowaliśmy się w stronę szczytu wieży …
- Dlaczego idziemy do góry? – zapytałem się
- idioto – powiedział Gray – Przecież tacy ważniacy, jak Mroczny Książe zawsze muszą być wysoko
- Jak mnie nazwałeś lodowate gacie ?
- Tak jak … - w tej chwili Erza na nas popatrzyła … I przestaliśmy się kłócić … 
            Odwróciłem się … nikogo nie zoczyłem, ale jakiś zapach…  To ona…zacząłem się rozglądać, ale nikogo nie widziałem… zimny powiew powietrza przejechał po mojej skórze  powodując dreszcze… Szybko pobiegłem przed grupę …
- Natsu ? Co się stało ? – zapytała się zmartwiona Lisanna
- To mężczyzna ! – krzyknął Elfman
- No, kobietą raczej nie jestem … - powiedziałem załamany. Cały Elfman … - Ale, coś poczułem, jak …
- UWAŻAJ ! – ktoś krzyknął i zaraz jakaś wydłużona ręką popchnęła mnie do przodu …


LUCY


           Byliśmy już prawie przy zamku.  Zapach Mrocznego Księcia był coraz bardziej intensywny, ale … nie potrafiłam go rozpoznać.
„Chciałam znaleźć się jak najszybciej w środku i …”  Przegryzłam dolną wargę … „Co chciałam zrobić ? … Po prostu go zabić …”
- Chcę … szybko … - zaczęłam mówić – znaleźć … - wszyscy na mnie popatrzyli
- No to przyspieszamy! – zarządził Luffy
- Przepraszam bardzo, ale jest tu parę osób, które nie są w stanie was dogonić …- wtrąciła się Nami
- Rozumiem … - zaczął kiwać głową Luffy -  W takim razie muszę użyć TEGO … - wszyscy na niego popatrzyliśmy. Po chwili zaczął gmerać w swoich spodniach …
- CO TY ROBISZ? – zapytała się zawstydzona Nami
- Nie przy paniach ! – krzyknął Sanji
- O jest! – krzyknął triumfalnie i wyjął białego… ogromnego … pająka
- On go wziął ze sobą ? – zapytaliśmy równocześnie. Jedna sekunda, dwie sekundy …
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA – i Nami z Usoppem pobiegli w stronę zamku w zawrotnym tępię …
- Teraz my ich nie dogonimy … - uśmiechnął się zadowolony Luffy – Dzięki za pomoc – powiedział do pająka i odstawił go na liścia. Szybko zaczęliśmy biec za towarzyszami. Rzeczywiście, szybko przebierali nogami…. I nie minęła nawet minuta i już weszliśmy przez główne drzwi
- Oni już tu są – powiedziałam do reszty.
- A gdzie jest ten Majtkowy Ksiądz ? – zapytał się Luffy
- I znowu go inaczej nazywa …. – stwierdziliśmy równocześnie, ale od razu postarałam się skupić na zapachu…
- Jest na górze – powiedziałam reszcie. Kiwnęli głowami i ruszyliśmy w stronę schodów.  Czułam go … to on … na pewno … wiedziałam … Przyspieszyłam, za bardzo i zaraz znalazłam się poza zasięgiem przyjaciół. Nie minęła nawet chwila i znalazłam się obok Natsu. Chyba mnie wyczuł, bo zaraz zaczął się rozglądać. Nie zwracałam na niego uwagi. 
- Tutaj jesteś … - powiedziałam do mężczyzny w masce.
- Strzała Lodowego Smoka – i zaraz poleciała w moją stronę strzała. Odskoczyłam, ale poleciała prosto na moich przyjaciół. Usłyszałam hałas, ale … na pewno wszyscy przeżyli.
- Naprawdę zimny z ciebie drań … - zaczął powoli zdejmować maskę … - Maurycy  - to był on,  na twarzy widniała blizna … zapewne po cięciu Zoro, ale  nie przejmowałam się nią … Nic się nie zmielił, ta twarz, ta mina … on jest zabójcą … I ja go pokonam.

NATSU

- Nic wam ? – zapytałem się
- Nie, ale Luffy utknął ! – usłyszałem głos za gruzów.
- Idź do Lucy! – krzyknął do mnie Luffy … Lucy … Ja …
- Co ona tam robi? – wrzasnąłem, martwiłem się o nią … może nawet za bardzo
- Natsu słuchaj !!! – co jest …? -  Ten Mroczny Książe, to najprawdopodobniej Maurycy
- On go nazwał poprawnie – zszokował się Słomiany Kapelusz
- To jest teraz nieważne – uspokoił załogę Kapitan – On jest Dragon Slayerem ! – co? – Ona nie wie, co robi ! Nawet po treningu nie walczyła z kimś takim, więc nie wie, jak zachowa się jej moc, więc…
- Wystarczy … - przerwałem mu – Idiotka, znowu muszę ją ratować … - nieświadomie uśmiechnąłem się …i od razu pobiegłem







Komentarze dają mi motywacje do dalszego działania :)

KOLEJNY ROZDZIAŁ w piątek 13 ohoho, będzie się działo :)







5 komentarzy:

  1. To jest świetne.
    Lucy jest taka silna a zarazem taka sadystyczna.
    Jestem ciekawa jaki to koleś ten cały Maurycy i dlaczego jej obronę potrafi pokonać tylko Dragon Slayer
    Ciekawe
    Do napisania!
    Ma-cha

    OdpowiedzUsuń
  2. zaj..... nie mam słow na tego bloga pisz dalej świetnie ci idze życze weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Lucy, Zoro i Sanji jak zwykle genialni xd I ten sos tabasco :D Rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojojoj świetny rozdział, błędów nie zobaczyłam (to wcale nie przez chorobę). Lucy waleczna, ale teraz czas na Natsu, Lucy myśli że pokona wszystkich co jest według mnie trochę żałosne, bo myślałam że będzie trochę bardziej opanowana i mniej ślina, no ale cóż xd. Nie będę narzekać. Weny na inne blogi xd :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo kochana i na pewno są błędy, bo już na pierwszy rzut oka je widzę, ale cóż... Tak to jest. Nie mniej, dziękuję za szczerą opinię :)

      Usuń