logo

Znajdziesz mnie

piątek, 4 października 2013

Rozdział 25 - Gdzie my jesteśmy ?

OD RAZU ZACZYNAM OD PRZEPROSIN, DLACZEGO? BO WIEM, ŻE ROZDZIAŁ JEST SŁABY I KRÓTKI NIE MIAŁAM WENY, CZASU, ANI … NIE WIEM JAKIEJŚ MOTYWACJI. MAM POMYSŁY, ALE NA DALSZE LOSY, A NIE NA OBECNE, MAM NADZIEJĘ, ŻE KOLEJNY LEPIEJ MI PÓJDZIE TRZYMAJCIE KCIUKI I ZAPRASZAM DO OCENIANIA (POPRZEZ ANKIETĘ) I DO PISANIA KOMENTARZY, PAMIĘTAJCIE DLA WAS TO CHWILA NAPISAĆ KOMENTARZ, A DLA MNIE OGROMNA MOTYWACJA J
WAŻNE!!!!!! TE SŁOWA ZAPISANE KURSYWĄ I FRAGMENT PO NICH NIE PYTAJCIE CO ONE ZNACZA PONIEWAŻ WSZYSTKO SIĘ WYJAŚNI … NO PRAKTYCZNIE POD KONIEC OPOWIADANIA J PROSZĘ SIĘ NIE MARTWIĆ J
**********
LUCY

Pierwsze promienie słoneczne, które ujrzałam oślepiły mnie, próbowałam zobaczyć, gdzie jestem i co się ze mną dzieje. Światło było rażące i niebezpieczne. Otworzyłam oczy … i ujrzałam świat, który wydałoby się, że nie istnieje …

- Czy możesz ze mnie zejść Lucy? – usłyszałam pod sobą głos. Spojrzałam w dół, ujrzałam burzę różowych włosów, które zaczęły się podnosić ….


Trzecioosobowy narrator
            Oboje zaczęli się rozglądać dookoła próbując zrozumieć, gdzie się znajdują. Jednak jedyne co mogli zobaczyć to niekończący się las zieleni i drzew, najróżniejszego gatunku.
- Gdzie my jesteśmy ? – zapytała Lucy po dłuższej chwili ciszy
- Porwali nas ?! – zaczął krzyczeć Natsu
- To raczej by nas nie zostawili w  … lesie ? – powiedziała załamana Lucy
- To w takim razie gdzie jesteśmy?
 - A skąd ja mam wiedzieć ?
- To zobacz, umiesz przecież wysoko podskoczyć !
- No dobra już dobra …- dziewczyna kucnęła i po chwili podskoczyła, jednak nie na taką wysokość jakby chciała, albowiem jej skok wyniósł najwyżej 0,5 m.
- Nie możesz wyżej ?
- NIE MOGĘ! – krzyknęła przerażona    
- Lepiej ja coś zrobię … - podszedł do drzewa by go przewalić, zamierzył się ręką i … - Karyū no Tekken … AUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!!!!!!!!!!!!!!!!!!  - krzyknął trzymając spuchniętą rękę
- Uważaj !
- Co jest?
- Chyba to znaczy, że nie możemy używać … tu magii.
-Chyba żartujesz ?
- Gdym żartowała, to nie miałbyś ręki w kształcie pomidora !
- Ale …- już w oku kręciła mu się łezka – I jeszcze na mnie krzyczysz …
- Nie krzyczę, tylko proszę cię żebyś zrozumiał sytuację. Najlepiej teraz będzie jak zaczniemy się rozglądać.
- Drzewa i drzewa … i co ty chcesz tu znaleźć – zaraz leżał na ziemi z siniakiem
- Ja tylko proponuję, żebyśmy rozejrzeli się i poszukali reszty, bo może jeszcze nie zauważyłeś, ale jesteśmy tutaj tylko dwoje!
- A… Rzeczywiście
- Na serio on dopiero zobaczył ? –powiedziała do siebie Lucy
- Dobra to chodźmy – uśmiechnął się Natsu i zaraz pobiegł przed siebie chwytając Lucy za dłoń.
- „Ciepła ” – pomyślała dziewczyna.
            Pomimo, że pokonywali kolejne odcinki nie mogli znaleźć końca. Wydawało się, że burza drzew, ma nieskończoną długość. Jednak nie poddawali się i nadal kroczyli przed siebie. W pewnym momencie Natsu się gwałtownie zatrzymał, przez co Lucy wpadła na jego plecy.
- CO?!
- Patrz – wskazał jej na punkt przed sobą. Lucy obeszła go i zaraz zobaczyła … - Chyba nie jesteśmy w Magnolii …
- Nie wiem czy jesteśmy na Ziemi …
            Przed sobą ujrzeli ogromną przepaść, w której unosiła się wyspa, pokryta mgłą, opadające liany, przypominały macki ośmiornicy, a wąskie promienie światła, które przedzierały się przez wąskie szczeliny w wyspie wyglądały jak wschodzący poranek na polanie. Jedyne co można było dojrzeć to spadającą wodę z krawędzi wyspy. Widok ten przypominał wodospad, tylko w tym przypadku woda nie miała ujścia.
- Agrrrrrrrrrrrr! – usłyszeli obok siebie. Przekręcili głowy, nad przepaścią latały stworzy podobne do prehistorycznych gadów.  Obok nich szły po powietrzu śnieżnobiałe tygrysy, o wielkości słonia. Lucy z przerażeniem patrzyli na to co było przed nimi.- Może wracajmy do lasu ? – zapytał się Natsu- Aha – zgodziła się Lucy. Kiedy Natsu chciał pójść, poczuł, że coś trzyma. Podniósł rękę Lucy do góry i spojrzał na nią. Dopiero w tamtym momencie się zorientowali, że przez całą drogę trzymali się za ręce.  - Przepraszam !!!! – powiedział zmieszany Natsu, puszczając rękę Lucy. Oboje zarumienili się, stali w miejscu, nic nie mówili. Dopiero tę ciszę przerwał ryk kolejnego potwora…- UCIEKAMY! – powiedzieli równocześnie. Zaczęli biec, tak szybko ile tylko mieli sił w nogach. Pokonywali z powrotem tą samą trasę, próbując zarazem wydostać się z tej dziczy do cywilizacji.
- Zaczekaj … zmęczyłam się … - powiedziała Lucy sapiąc. Oparła się o konar drzewa, usiadła na ziemi i zaczęła słuchać śpiewu ptaków.
- Musimy się śpieszyć ! – próbował pogonić ją Natsu, ale nie przyniosło to żadnego skutku – Lucy ? – zapytał się, ale gdy nie dostał odpowiedzi od dziewczyny, podszedł do niej. Zobaczył, że zdążyła już zasnąć. Patrzył na nią z troską i …  z miłością. Jego wzrok był delikatny i spokojny. Gdy Lucy mogła go ujrzeć, ich usta mogłyby się złączyć w delikatnym pocałunku. Jednak ona spała. Usiadł obok niej i oparł jej głowę o swoje ramię.
- Będzie ci ciepło – to prawda. Drugą ręką lekko pogładził policzek i zaraz sam oddał się Morfeuszowi na służbę.



Nie wiem kto to mówi, nie wiem kto to widzi, dwie postacie ukryte w mroku, za drzewem patrzące na miłość szeroką, kimże oni są, przyjaciółmi czy wrogami, bliski jest koniec, a może początek …?


Pamiętam, to jak dzień dzisiejszy, pomimo że minęło tyle lat
Idąc tą ścieżką widzę to czego wcześniej nie widziałam
Patrzę na nich
Ptaki grające hymn weselny już dawno zaczęły obwieszczać dzień radosny
Słońce górujące na niebie już złotą aureolę dało nad ich głowami, dla błogosławieństwa
Wszelkie zwierzę omija ich, chroniąc, dając poczucie bezpieczeństwa
Drzewa nucą cichą kołysankę i dając cień wytchnienia
Chłód niesiony przez wiatr, powiewa welonem
Tak przyroda już zdecydowała
Tak życie już wie
Nie ma odwrotu
Idzie wielki dzień
Krok do przodu, krok do tyłu, czy postawi noga miejsce w tym samym punkcie?
Czyż przyroda, która wie jaką tajemnicę nosi przeszłość i przyszłość, pomoże czy przeszkodzi ?
Jestem tutaj, oznacza to, że … jest nadzieja ?
Prawda… ukochany ? 


            W TYM SAMYM CZASIE …

- Gdzie my jesteśmy ? – zapytał się mistrz gildii Fairy Tail-Makarov
- Nie wiem, ale bardziej się martwię o resztę ….  – powiedziała Erza- Moja Lucy-angel zaginęła ! – rozpaczał Sanji próbując znaleźć pocieszenie w piersiach Nami
- Wynocha ode mnie … - jednak Nami nie chciała go pocieszyć …- Przestańcie się wygłupiać, musimy zobaczyć kogo nie ma ! – od razu po „ładnej prośbie ” Erzy wszyscy umilkli
- Na pewno nie ma tej zapałki, no i Lucy – odezwał się Gray- Jak są razem to nie ma problemu…- nieświadoma wypowiedzianych słów Erza, nie rozumiała dlaczego połowa gildii śmiała się w najlepsze.  – CISZA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – ptaki, zwierzęta, ludzie … wszystko umilkło po wrzasku Erzy – No teraz lepiej ! Niech popatrzę. Happy i Carla są ?
- Nie ma…. Gdzie moja Carla ?! – zaczęła płakać Wendy, jednak przestała kiedy napotkała wzrok Erzy- A gdzie Levy ? – zapytał się Gajeel, wszyscy popatrzyli się na niego ze zdziwieniem- Tu jestem … - odezwała się Levy
- Kurcze, jesteś taka mała, że nie mogłem cię znaleźć …- Dzięki – podziękowała podłamana dziewczyna- Lucy, moja siostrzyczka Lucy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – jęczał i krzyczał Luffy- Gdzie się podziała ta jaszczurka ? – zapytał się Zoro- Na pewno nic jej nie jest, przecież, to nasza Lucy – pocieszyła wszystkich Robin, ale na niewiele się jej to zdało …- LUCY, a jeśli jest ranna, kto jej pomoże ?!?!?!?! – oboje z Usoppem płakali zrozpaczeni
- Tak, więc … tak, więc …Co teraz mamy zrobić ? – po pytaniu mistrza wszyscy wzruszyli ramionami. Nie wiedzieli co, mają zrobić, czy szukać przyjaciół, czy na nich poczekać…
- Musimy ich szukać! – odezwała się Lisanna
- Ale…. – próbował zaprotestować Elfman, ale siostra nie dała mu dojść do głosu- Natsu, to nasz przyjaciel „a mój ukochany”  musimy go znaleźć !  - powiedziała i pomyślała białowłosa
- Nie, to zbyt niebezpieczne …
- Mistrz ma rację Lisanno, nie wiemy gdzie jesteśmy i nie wiemy, gdzie oni mogą być … - wytłumaczyła Erza- Ale … - nie dokończyła, wiedziała, że sama nic nie zrobi, więc po prostu zgodziła się z innymi.- Kim … jesteście ?! – wszyscy odwrócili się w stronę dobiegające głosu. To co ujrzeli wprawiło ich w największe zdumienie.- LUFFY!??!?!?!?!?!?!?!?!? – krzyknął Słomiany Kapelusz- Ja? – popatrzył zdziwiony Luffy

- He ?! – zapytał się mężczyzna. Twarz, budowa ciała … wszystko wyglądał jak Luffy. Ubrany w czarny płaszcz i takiego samego koloru garnitur, godnie krocząc do przodu, zaczął wyjmować miecz. Jego oczy emanowały nienawiścią i złem. Był spokojny i opanowany, szedł powoli, nigdzie się nie śpiesząc. Jego kąciki ust były lekko podniesione do góry. Ominął członków Słomianego Kapelusza i gildię Fairy Tail. Podszedł do Lisanny. Całkowicie wyjął miecz i przyłożył go, prosto do jej gardła.- Zabiję cię … potworze … - powiedział do niej. Wszyscy popatrzyli się z przerażeniem na „drugiego Luffyego”
- Co ty próbujesz zrobić ?! – wrzasnęła Erza, idąc prosto na mężczyznę. Chciała dobyć miecz, ale … nic się nie stało … - CO?! – Erza!!!!! – wrzasnął Gray, gdy zobaczył, że Erza leży na ziemi, ale jej krew barwi podłoże na szkarłat – Ice Make …CO ?!
- Aresztuję was w imieniu prawa … - to były ostatnie słowa jakie pamiętali … Powieki opadły im i zaraz wszyscy leżeli na ziemi …

            W TY SAMYM CZASIE …

- CO TY TU ROBICIE SZCZYLE!? – wrzeszczał biały kot, biegnąc za dwa innymi kotami z kosą – Niszczycie mi ogród !- Kochanie uspokój się, to tylko dzieci … - odezwała się niebieska kotka
- No dobrze … ALE NIE WYBACZĘ WAM!- Carla, schowaj się za mną
- Dobrze, Happy…- Powiedzcie dzieci, co tu robicie ? – powiedziała kotka- My … - zaczął mówić Happy, ale przerwał – My nie wiemy …
- JAK TO NIE WIECIE!!!! CO TO ZA DZISIEJSZA MŁODZIEŻ, DOPIERO CO WYMYŚLILI, KOCIE MIĘTKĘ, A JUŻ ZACZYNAJĄ TRACIĆ PAMIĘC!!!!! – wrzeszczał dalej kot- To nie tak, proszę pana… My byliśmy w naszej gildii i nagle … zjawiliśmy się tutaj – zaczęła tłumaczyć Carla- A, WIĘC DOCHODZI DO TEGO FERMENTOWANE MLEKO!
- NIE! – krzyknęli równocześnie Carla I Happy
- Czy można wiedzieć, gdzie jesteśmy ?  - zapytał Happy- Nie wiecie …? Jesteście na Extalii, wyspie naszego gatunku … - wyjaśniała kotka
- Ale… Na jakiej planecie jesteśmy ? – bała się, ale … odważyła się zadać to pytania Carla- Co ty mówisz Carla ?- GŁUPKI, OCZYWIŚCIE, ŻE JESTEŚCIE NA EDOLASIE, CZEGO UCZĄ W DZISIEJSZYCH SZKOŁACH!
- CO!? GDZIE?!- Na Edolas … - powtórzyła kotka – Czyli wy pewnie jesteście z Ziemi … Czyli ona was tu sprowadziła ?
- Ona ? – zapytała Carla
- Tak, ona…. Czarna Magini … Władczyni Extalii i Tretanii.
- Nie rozumiem …- Wiem … kochanie musimy im wytłumaczyć, pewnie nie tylko oni tu przybyli … - zwróciła się kotka do swojego męża- Jak chcesz! – odburknął kot
- A, więc …


            PO JAKIMŚ CZASIE…
            Lucy zaczęła powoli otwierać powieki, światło słońca oślepiło ją. Musiała się przyzwyczaić. Poczuła, że leży na czymś, odwróciła wzrok i zobaczyła, że leży na ramieniu Natsu, który jeszcze śpi.- Głupku … - tylko tyle powiedziała, ale tyle wystarczyło. Jej promienny uśmiech roztopiłby najbardziej zamrożone serca. Nie wiedział … Nigdy żadno nie widziało tego drugiego w odpowiednim momencie, jednak… czuło …Lucy powoli wstała, rozprostowała nogi i zaraz zaczęła się rozglądać. Spojrzała w kierunku zachodzącego słońca … - Zachodzące Słońce …? He?!!????!?!? Natsu wstawaj !!!!!!!!!!!!!!!!
- Nie musisz tak krzyczeć … - powiedział wyrwany ze spania chłopak- Chodź ! – zaczęła go ciągnąć w kierunku zachodzącego słońca- Czemu tam mnie ciągniesz ?!
- Zachodzące słońce odbija się w wodzie, to znaczy, że jest tu morze, a przy morzu znajdziemy stocznie!!!!!!!!!!- Ok., ok. już idę – powiedział przecierając oczy.- Patrz – wskazała na morze… Czyż, to nie romantyczna chwila? Blask gwiazdy obijał się w tafli wody, tworząc przepiękny widok. Oboje w tamtym momencie się na siebie popatrzyli … Fale obijamy się od skarpy, szum morza rozbrzmiewał po całej okolicy, a blask nieba oświetlał ich twarze… Zaczęli powoli się do siebie zbliżać, ich usta dzieliły milimetry, byli tak blisko. Natsu złapał Lucy za jej talię, a ona położyła ręce na jego torsie. Usta zaczęły delikatnie o siebie muskać …

- Kim jesteście ?!  - usłyszeli głos za sobą, oderwali się od siebie, a raczej odskoczyli zarumienieni …- My … - zaczęła tłumaczyć Lucy, jednak w tym czasie popatrzyła na tajemniczego człowieka … - ZORO?! – krzyknęła do mężczyznę, ubranego w luźną kamizelkę i bufiaste rybaczki, który miał na głowie słomiany kapelusz … - Zoro? – jeszcze mniej pewniej zapytała- He ? Kim jesteś ? Ale jestem szczęśliwy, że o mnie słyszałaś! Hehehe, jestem sławny !!!! ZOSTANĘ KRÓLEM PIRATÓW!
- HE?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – krzyknęła Lucy, a Natsu stał zamurowany


Ciąg dalszy nastąpi ….
            
          

5 komentarzy:

  1. Czemu nikt nie komentuje? Będę płakać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja skomentuję jako pierwsza ^^
    Rozdział superowy, wgl ekstra czyta się wszystko co piszesz. Przeczytałabym wcześniej, no ale nauka i inne duperele ^^" Nie płakusiaj! Kuzynka Aysune jest z tobą :3 Do następnego! *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak myślałam są w Edolas. Tylko kto jest Czarną Władczynią? Chyba się domyślam :) Zoro chce zostać królem piratów, a Luffy chce zabić Lisanne :D Rozdział mimo, że dla Ciebie nie udany to dla mnie świetny

    OdpowiedzUsuń
  4. O co Ci chodzi ze kiepski rozdział??? Jeden z ciekawszych i lepszych, przynajmniej dla mnie. Wiedziałam że są w edolas od razu skojarzyłam jak nie mogli użyć magii. No cóż idę jeść bo czytam i nie zjadłam śniadania, weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ;) Choć ja uważam, że kiepski rozdział. Stylistycznie leży a i masa błędów jest :)

      Usuń