logo

Znajdziesz mnie

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 31 - Wspomnienia

OPOWIADANIE LUCY

           
            Był piękny, wiosenny poranek. W całej posiadłości rodu Heartfilia, aż wrzało od przygotowań do wyjazdu młodej dziedziczki – Lucy i jej matki – Layli. Według rodziców, miała to być „niespodzianka”, dlatego nikt nie chciał powiedzieć nawet słowa na temat celu podróży. Nic w niej nie byłoby niezwykłego gdyby nie to, że miały one wyjeżdżać w dniu urodzin Lucy.
- Mamo, gdzie jedziemy ? – zapytała jeszcze raz dziewczynka, ciągnąc matkę, za pięknie zdobioną, ręcznie haftowaną suknię.
- Kochanie, już ci mówiłam to niespodzianka – powiedziała puszczając oczko do córeczki i tym samym wprawiając ją w jeszcze większe oburzenie.
- To nie fair, jestem już dorosła, więc mogę takie rzeczy wiedzieć – należy dodać, że miała ona wtedy zaledwie osiem lat.
- Tak, tak kochanie, oczywiście, hihi – zaśmiała się cichutko pod nosem – A teraz wchodź do wozu. – dziewczynka posłusznie wsiadła do środka, ale przez przypadek zobaczyła, że nie ma woźnicy.
- A gdzie pan Mighton ? – zapytała zaciekawiona
- Jedziemy tylko we dwie… A teraz słoneczko, proszę w ciszy dojedźmy do celu.- poprosiła Layla.
- Dobrze mamo.
            Ruszyły. Pomimo tego, że miała ona być długa, to gdy tylko dotarły na kraniec posiadłości, nagle skręciły w prawo i pojechały w stronę ogromnego lasu.  Lucy nie zadawała pytań, grzecznie siedziała, czekając, aż łaskawie matka zechce jej powiedzieć co się dzieje. Ale milczała. Kiedy dojechały na skraj lasu, matka nakazała jej wysiąść. Dziewczynka zrobiła to i zaraz trzymając się za rękę matki obie poszły w głąb lasu. Trzymając swoją ukochaną lalkę coraz bardziej się bała iść. Las wydawał jej się przerażający. Coś wisiało w powietrzu. Dziewczynka jeszcze mocniej ścisnęła rękę matki. Chciała by ta zauważyła strach, jaki był wymalowany na twarzy dziewczynki. Jednak Layla widząc swoją córkę, jedynie przyspieszyła tępa. Lucy miała ochotę płakać, ale nie potrafiła tego zrobić. Wiedziała, że nic jej to nie pomoże, a może nawet pogorszyć sytuację.
- Jesteśmy – rzekła Layla, kiedy obie dotarły do ogromnej polany, która chyba nią była. Wyglądała ona  bardziej na krąg wypalonego lasu, który zostawiła jakaś bestia. Jednak widząc delikatne kwiatuszki, próbujące się przebić przez wypaloną ziemię, Lucy uśmiechnęła się.
- Jesteś spóźniona, Laylo… - obie usłyszały głos, który wyłaniał się za drzew, spojrzały w tamtym kierunki. To co zobaczyła Lucy, sprawiło, że zaczęła krzyczeć.
- Igneel, dlaczego mnie tu prowadzisz ? I kto tak krzyczy ?
            Za drzew powoli zaczęły się wyłaniać dwie postacie. Jedną z nich był mały chłopiec w wieku Lucy, który włosy miał koloru różowego. Drugą „sylwetką”, był ogromny, czerwony smok, którego głowa wystawała ponad konary drzew.
- Lucy bała się tu przyjść. – zaczęła tłumaczyć się Layla, nie zwracając uwagi na krzyczące dziecko. – Widzę, że Natsu podrósł.
- Oj tak … - powiedział Igneel. – Mój synek coraz szybciej rośnie … - Nawet nie zauważył, że Natsu, już dawno nie ma obok niego. Zaczął on podchodzić do małej Heartfilii, która z przerażenia ukryła twarz w dłoniach. Nawet z zasłoniętą twarzą dało się zobaczyć, że dziewczynka.
- Czemu płaczesz ? – zapytał się Natsu.
- Przecież tu jest smok, a one zabijają ludzi ! – krzyknęła dziewczynka
- Widzisz Laylo – rzekł Igneel – Trzeba jej było jej wcześniej powiedzieć o wszystkiM, bo jak teraz twoja córka uważa mnie za podrzędnego gada, który nie ma co robić, jak tylko polować na małych i kościstych ludzi.
-Nie mogła jej powiedzieć … - Layla opuściła głowę lekko do dołu. Smutek był wymalowany na jej twarzy. – Gdyby jej ojciec się o tym dowiedział, to nigdy by jej tu nie puścił.
- A może najpierw ktoś nam wyjaśni co tu się dzieje ?! – krzyknął już zniecierpliwiony Natsu – Dlaczego mam z tą beksą tu siedzieć ?
- JA NIE JESTEM BEKSĄ BAKAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – Lucy zasadziła mu pięknego prawego sierpowego i zaraz pobiegła w stronę, która wydawała jej się najlepsza.
- Co jej ? – zapytał się Natsu trzymając się równocześnie za prawy policzek.
- Idź za nią ! – nakazał Igneel
- Ale … - Natsu już chciał coś powiedzieć, ale sam wzrok jego ojca mówił sam za siebie, więc od razu pognał w kierunku Lucy.

*
            Lucy nie wiedziała gdzie ma iść, las wydawał jej się taki ogromny i nieznany. Wszystkie konary drzew wyglądały jak uśpione potwory, które w każdej chwili mogą się obudzić i zaatakować dziecko. Ten strach spowodował, że zaczęła biec coraz szybciej i szybciej. Zapomniała jednak, że znajduje się w lesie i po kilku krokach potknęła się o wystający korzeń i upadła na ziemię. Płakała, ale z odwagą i wytrwałością zaczęła się podnosić. Ból jednak promieniował od kolana po całe ciało. Oparła się o pień i zaczęła się unosić coraz wyżej. Niestety ustawiając kolano do pierwotnej pozycji, ból okazał się nie do zniesienia i dziewczynka zaczęła znowu spadać. Zamknęła oczy, szykując się na kolejną dawkę cierpienia jednak … nie doznała jego. Poczuła jak ktoś ją łapie w talii i przetrzymuje. Odwróciła się i zobaczyła rozradowaną minę chłopca.
- Kurcze! Nie sądziłem, że taka mała dziewczynka może tyle wytrwać, przepraszam, że nazwałem cię beksą… - powiedział lekko się rumieniąc. Lucy odwróciła głowę i powiedziała:
- Nic się nie stało, a ja przepraszam, że nazwałam cię głupim. Przepraszam …
- Jestem Natsu, a ty?
- Lucy. Miło mi.
- Mi też, ale dziewczyno … - zaczął mówić, kiedy popatrzył na rozwalone kolano Lucy - … nieźle się załatwiłaś. Hmmm – wziął w zęby rękaw swojej koszulki i rozerwał ją, tworząc pasek materiału. Opadł Lucy, o pień drzewa i uklęknął przed nią by opatrzyć jej nogę. Lucy stała i się przyglądała,  jednak jej twarz przez tą sytuację robiła się coraz bardziej czerwona – Już ! – powiedział szczęśliwy, kiedy skończył akcję ratunkową. – A teraz musimy tylko wrócić na Polanę Marzeń,
- Polanę Marzeń ? -  zapytała, będąc zszokowaną  nazwą miejsca w którym była.
- Tak, zaraz ci powiem dlaczego, ale teraz wskakuj na plecy ! – powiedział radośnie i ustawił się w taki sposób, by dziewczyna mogła na nim wygodnie się ułożyć. Powoli zaczęła się wspiąć na jego plecy, jednocześnie łapiąc się za jego szyję. Kiedy już siadła, chłopak ruszył do przodu.  – Polana Marzeń … Igneel mi opowiadał, że 400 lat temu w tym miejscu była stolica państwa Sarycyjskiego, wielkiego królestwa, którego królem był Natsu Dragon. Podobno dokładnie w tamtym miejscu jego syn, także Natsu spotkał dziewczynkę, która okazała się być miłością jego życia. A Igneel mówi, że marzeniem każdego człowieka jest miłość. Kiedy stolica została zniszczona pozostawiono to miejsce i jakieś 100 lat temu Smok Gwiazd poświęcił tę polanę swoim ogniem tworząc z niej Polanę Marzeń, gdzie raz wypowiedziane życzenia spełnia się.

- A dlaczego Smok Gwiazd? –dopytała się Lucy
- A kiedy spadnie gwiazda to co robisz? Wypowiadasz życzenie! – powiedział szczęśliwy
- A jakie jest twoje życzenie ?
- Na razie nie mam, ale jak się jakieś znajdzie to ci powiem. A twoje ?
- Chcę poślubić księcia !
- Igneel, jest moim ojcem i jest Królem Ognistych Smoków, więc to czyni ze mnie księcia…
- Chcesz mnie poślubić?
- Wiesz co lubię cię!
- Ja ciebie też ! Kiedy będę duża i nie znajdę innego księcia, ty będziesz moim mężemJ
- Dobrze … - i tak prowadząc te niewinne, dziecinne rozmowy planowali wielkie rzeczy, które miały być początkiem wielkich planów przeznaczenia.

*

- Jesteśmy !! – krzyknął z daleka Natsu, kiedy zaczęli się zbliżać do polany.
- Co tak długo ? – zapytał się Igneel, ale kiedy zobaczył ranną dziewczynkę nic więcej nie mówił.
- Kochanie co się stało ?! – zapytała się zaniepokojona Layla
- Nic mamo, Natsu już mi pomógł!
- Widzę ,że się już pogodziliście … W przyszłości będziecie dobrym mał…. – Igneel chciał dokończył, ale obcas wbity prosto w ogon smoka nie dał mu dokończyć wypowiedzi. – CO JEST?! – ryknął poirytowany
- Nic, ale masz się zamknąć! – powiedziała ostro Layla.
- Hahahahahahaa – dzieciaki w przeciwieństwie do rodziców miały ogromną radochę z zaistniałej sytuacji.
- Ach te dzieciaki … - westchnął Igneel
- Masz rację …
- Ale kiedyś trzeba będzie powiedzieć im prawdę…
- Kiedyś to szmat czasu, a teraz wystarczy, że powiemy jej część…  - dzieciaki patrzyły się na nich ze zdziwieniem. Popatrzyli na siebie i usiedli na ziemi, czekając na wyjaśnienia rodziców.
- Lucy… Opowiem ci pewną historię: Sto lat temu kiedy smoki jeszcze mogły swobodnie rozwijać skrzydła na wolnej przestrzeni, żył smok o imieniu Layakrea. Była to ostatnia smoczyca gwiazd i księżyca, która swą wiedzą i mocą obdarowywała inne plemiona smoków. Wszystko toczyło się z godnie z prawami natury i moralnymi. Smoki nie jadły ludzi, a ludzie nie polowali na smoki. Niestety jak w każdej opowieści znajduje się czarny charakter który ten porządek pragnie zniszczyć. Właśnie taką postacią był drugi co do dziedziczenia władzy, Książe Ogoretion smok mroku i ciemności. Raz … raz zaatakował człowieka i ten jeden raz wystarczył by zaczęła się rzeź smoków.  Layakrea, związku z tym, że była sama nie  miała jak się obronić i podjęła decyzję. Postawiła srać się człowiek. W ciągu 70 lat znalazła sobie ludzkiego męża i urodziła jej się córeczka, która jest w połowie smokiem i w połowie człowiekiem. Nie wiem czy już się domyśleliście czy nie, ale … to ja jestem Layakrea i ty Lucy jesteś dzieckiem smoka i człowieka… - zapadła milcząca cisza. Natsu patrzył się na Lucy, która w jakiś sposób próbowała przyswoić sobie informacje, bądź co bądź, ona wtedy była tylko dzieckiem.  – Przepraszam, że ci wcześniej nie powiedziałam… - Layla podeszła do córeczki i mocno ją przytuliła. Płakała jak małe dziecko w przeciwieństwie do Lucy, która siedziała praktycznie w bezruchu.
- Nic się nie stało mamusiu .. . – powiedziała Lucy
- ALE SUPERRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – krzyknął nagle Natsu, mając gwiazdy w oczach z radości.  – Zostaniecie ?! Chętnie bym powalczył trochę z Lucy !
- Hahaahahaa- wszyscy zaczęli się z niego śmiać
- No co ? – zapytał zdziwiony, drapiąc się po głowie.
- Zostajemy na całe dwa tygodnie ! – powiedziała Layla.

TUTAJ ZAMIESZCZAM KILKA HISTORII Z POBYTÓW COROCZNYCH U IGNEELA I NATSU, BĘDĄ ONE ODPOWIEDNIO ZATYTUOWANE, WIĘC RACZEJ SIĘ NIE POGUBICIE.


OGRZEJ MI SERCE
           
            Był to pierwszy dzień, w którym Lucy i jej matka – Layla spędzały z Nastu i Igneelem. Starsze towarzystwo zazwyczaj siedziało spokojnie gdzieś w spokojnym miejscu by porozmawiać, powspominać stare czasy i opowiedzieć o swoich dzieciach, jak dorosły, jak szykuje się ich przyszłość i inne banały, które były po prostu po to by zapełnić dany czas. Jednak nie wszystkim po szczęścia wystarczała cisza i spokój. Dwójka dzieciaków biegała w prawo i lewo, co chwilę wymyślając nowe zabawy i różne inne sposoby na zaspokojenie potrzeb.
- Lucy, fajnie, że tu jesteś! – krzyknął szczęśliwy
- ja też się cię, że tu jesteś ze mną – oboje uśmiechali się do siebie i trzymając za rączki biegali wokół potoku, polany, a nawet lasu. Niestety ich wrogiem okazały się dwie rzeczy, na które nie było żadnego sposobu : zmęczenie i noc. Biedne dzieci po prostu zaczęły padać. Oboje czuli, że w życiu się bawili jak w tym jednym dniu.
- Gdzie będziemy spać? – zapytała Lucy
- Na ziemi … - odpowiedział szczęśliwy Natsu
- Zawsze tak śpisz?
- Oczywiście, a co w tym złego?
- A jakieś łóżko, kołdra, poduszka?
- Co to jest?
- Ale … ja nie chcę spać na gołej ziemi … - odpowiedziała z tupnięciem nogi.
- A to idź sobie poszukaj tej płuszki, kodry i połuszki ! – krzyknął i odszedł zostawiając za sobą Lucy - „Baka i tak zaraz pewnie za mną pójdzie…” – pomyślał chłopak, jednak nie był świadomy tego, że Lucy tam została. Sama w ciemnościach nocy.
- Natsu, gdzie Lucy ? – zapytała się od razu Layla, gdy zobaczyła zbliżającego się chłopaka, bez dziewczynki.
- Nie przyszła za mną?! – zapytał się zdziwiony po czym zaczął rozglądać się dookoła w poszukiwaniu przyjaciółki. – Lucy, weź nie żartuj !!! – krzyknął, ale nikt mu nie odpowiedział. Powoli zaczął obracać głowę w stronę ojca i Layla. Pot lał mu się litrami po twarzy. Gdy tylko napotkał ich wzrok wystrzelił jak rakieta w poszukiwaniu przyjaciółki.
*
            Dziewczynka nie wiedziała gdzie ma iść, myślała, że Natsu z nią zostanie, jednak czekając na niego nie widziała jego powracającej sylwetki. Rozczarowana i zrozpaczona zaczęła iść przed siebie w głąb ciemnego lasu.
- Aaaaaaaaaaa!!!!!!!!!1 – krzyknęła gdy potknęła się o kamień i poleciała w dół pagórka. Gdy tylko dotarła na dół zaczęła płakać. Tak bardzo się bała, chciała by ktoś znalazł się przy niej. Czuła jak na dworze robi się coraz zimniej i zimniej. Zaczęła się rozglądać dookoła szukając jakiegoś miejsca na schronienie, gdy napotkała swoim wzrokiem jaskinie, zaraz obok potoku, szczęśliwa zaczęła się podnosić. Jednak na tym tylko poprzestała gdyż poczuła ból w kostce.
- LUCY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – usłyszała wołanie
- NATSU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – krzyknęła zrozpaczona. Chłopak od razu ją zobaczył i zeskoczył ze wzniesienia prosto do niej.
- Wiesz jak się martwiłem ! – krzyknął, jednak Lucy zobaczyła jak pojedyncze łzy spadają po policzkach chłopaka.
- Przepraszam …
- Nie przepraszaj, to moja wina … Obiecuję, że znajdę dla ciebie wszystko co wymieniałaś.
- Nie potrzebne to mi … Ale za to znalazłam ładną jaskinię ! – wskazała za siebie
- Super !!!!!!!!!1 – krzyknął szczęśliwy i zaraz złapał Lucy za rękę by móc z nią pójść w wskazane miejsce, ale dziewczyna nie ruszyła się z miejsca. – Co się stało ?
- Chyba coś sobie zrobiłam w nogę … - powiedziała zawstydzona. Natsu tylko westchnął, i tym razem wziął ją w ramiona i zaniósł zarumienią dziewczynkę prosto do groty. Ułożył ją na skale i położył się obok niej. – Zimno mi … - powiedziała po chwili. Natsu nie mając wyboru delikatnie się do niej przybliżył i zaraz byli już przytuleni do siebie…

*
- Pójdę ich poszukać ! – powiedziała ostro Layla
- Nie idź … - drogę zagrodził jej Igneel, który wyraźnie nie chciał by kobieta szła szukać dzieci.
- Ale …
- Natsu musi nauczyć się odpowiedzialności i wierzę w mojego syna… z samego rana pójdziemy ich poszukać. – Layla nic nie odpowiedziała, tylko skinęła głową w wyzie zgody i zaraz położyła się spać.
            Gdy tylko pierwsze promienie słoneczne zaczynały się przebijać przez konary drzew, Layla wstała i widząc nieobecność dzieci, obudziła silnym kopniakiem smoka i razem z nim poszli ich szukać. Kiedy nie mogąc ich znaleźć zobaczyli grotę, szybko poszli w jej kierunku. To co w niej zobaczyli poruszyło ich serca. Dwójka malutkich dzieci, śpiąca i wtulona w siebie, będąca uśmiechnięta przez sen.
- Pasują do siebie … - powiedział Igneel
- To jest ich przeznaczenie – Layla złapała się za pierś i usiadła na ziemi by czekać na pobudkę córeczki i chłopca.

*
            Kiedy się tylko obudzili zabrali się do pracy i przynieśli do środka wszystko co uważali za przydatne : siano, gałęzie, ukradzioną z pola słomę i wiele innych rzeczy. Cały dzień był dla nich tak bardzo męczący, że już pod wieczór, powieki zaczęły im delikatnie opadać. Jednak byli z siebie dumni.
- To jest teraz nasz domek ! – krzyknął Natsu
- Mam własny dom ! – oboje się przytulili, a potem poszli spać, do „nowego domku”

NIEZNANE SŁOWA

            Lucy z Natsu założyli się, że ten kto najwięcej wytrwa przy podsłuchiwaniu rodziców będzie zwycięzcą i drugie, będzie musiało spełnić jedno jego życzenie. Cichutko skradając się dzieci były bardzo blisko rodziców, dzięki czemu mogły wszystko bardzo dobrze słyszeć…
- To ich przeznaczenie – rzekł Igneel
- Wiem, ale to takie smutne – powiedziała Layla, ze łzami w oczach
- Całe 400 lat zapisane fatum, którego nie da się zmienić, współczuje im.
- Ale wiesz, że to oznacza, że my nie istniejemy.
- Wiem.
- Boję się tylko tego, że nic się zmieni.
- Już się zmieniło Laylo.
- Możliwe, ale nadal się boję, że oni znowu umrą …
            Lucy nie wytrzymała i uciekła gdzieś przed siebie, a zaraz za nią Natsu. Może i byli dziećmi, ale słowo „śmierć” doskonale rozumieli.


SZALIK

            Jest on nierozłącznym atrybutem chłopaka, mówił, że dostał go od Igneela, ale jak smok mógłby go zrobić. Tak, więc posłuchaj czytelniku drogi prawdziwej historii szalika w smocze łuski.
            Był piękny, niedzielny poranek Lucy i jej matka były już po raz dwunasty u swoich „ognistych” przyjaciół. Lucy miała wtedy już 11 lat, więc jej relacje pomiędzy nią, a Natsu zaczęły powoli schodzić, na inne tory niż pierwotnie dzieci zamierzały. Lucy postanowiła, że zrobi coś dla Natsu, dlatego wzięła ze sobą igły, nicie … itd. Niosąc wszystko w koszyczku, delikatnie podskakiwała ze szczęścia. Gdy tylko doszły do polany, która była punktem wejścia i wyjścia spotkań.
- Lucy! – krzyknął z daleka, podbiegając do dziewczynki i mocno ją przytulając.
- Witajcie … - powiedział Igneel
- Cześć wszystkim! – szczęśliwie machała dziewczynka do smoka i przyjaciela.
- Hihi – zaśmiała się Layla i powiedziała – Miło was widzieć.
- Patrzcie jaki nowy talent odkryliśmy u Natsu! – z dumną piersią rzekł Igneel, kiedy pokazywał małą figurkę smoka, wyrzeźbioną przez młodego Dragoneela.
- Jaka ładna … Mogę potrzymać ? –zapytała się Lucy, wysuwając ręce w nadziei na pozytywną odpowiedź.
- Jasne. Tylko proszę nie zniszcz. – odpowiedział szczęśliwy Natsu, podając Lucy figurkę.  Dziewczynka delikatnie wzięła ją na swoje malutkie rączki i powoli zaczęła oglądać. Kiedy  skończyła, od razu chciała ją oddać ją Natsu. Niestety pech sprawił, że chcąc do niego podejść, potknęła się o wystającą gałąź. Od razu poleciała do przodu, upadając na twarz. Kiedy powoli wstawała starała się nie płakać, jednak gdy zobaczyła, że z dzieła Natsu pozostały tylko odłamki, łzy popłynęły jej strumieniem po policzkach.
- Przepraszam !!!!! – zaczęła krzyczeć.
- BAKA! OBIECAŁAŚ, ŻE NIE ZNISZCZYSZ!!!!!!! – nawet sam Igneel przeraził się reakcją chłopaka, który w nawet najgorszych sytuacjach nie krzyczał na przyjaciółkę.
- Natsu ! – skarcił go ojciec, jednak na niewiele się to zdało, gdyż obrażony chłopak, wyrywając z rąk Lucy resztki figurki, pobiegł w głąb lasu.
- Ja … nie … chciałam… - powiedziała zrozpaczona Lucy. Matka popatrzyła na nią, a potem delikatnie pogładziła ręką po głowie.
- Wiem kochanie … - próbując ją pocieszyć schyliła się i wzięła dziewczynkę w swoje ramiona. – On na pewno niedługo się uspokoi.
- Wujku – rzekła do Igneela Lucy, która zaczęła go tak nazywać krótko po tym jak zrobili z Natsu „domek”. – Co mogę zrobić ?
- Hmmm – westchnął smok, po czym zaczął się zastawiać nad tym jak załagodzić gniew swojego syna – Daj mu coś na pocieszenie…
- Wiem ! – krzyknęła radośnie przerywając Igneelowi wypowiedź – Zrobię mu szalik, by w zimie, nie było mu zimno ! – powiedziała szczęśliwa dziewczynka, lecąc w stronę karety, w której zostały przybory do szycia, które były na „kryzysowe sytuacje”.
- Powiedzieć jej, że on tego nie potrzebuje ? – zapytał się smok, kiedy z oczu znikła mu Lucy
- Nie … Niech się cieszy. – odpowiedziała po chwili zastanowienia Layla.
            I nie było inaczej. Dziewczynka siedząc wygodnie pod drzewem robiła na drutach szalik. Kiedy jeszcze miała osiem lat, zaczęła uczyć się szydełkowania od córki swojej służącej. Dlatego też wykonywana praca szła jej szybko i sprawnie, dzięki czemu biały szalik we wzory przypominające łuski smoka był gotowy pod wieczór. Dziewczynka była dumna ze swojego dzieła, ale bała się dawać prezent przyjacielowi. Pomimo, że wszystko było gotowe, cały czas siedziała pod drzewem i zastawiała się czy mu go dać.
- Co tam się zastanawiasz, przecież prezent gotowy, jak widzę ?! – za drzew wyłonił się Igneel, który powoli zaczął podchodzić do myślącej dziewczynki.
- Boję się… - powiedziała po chwili Lucy, opuszczając przy tej wypowiedzi głowę do dołu. – Może ty mu go dasz ?! Proszeeeeeeeeeeeeeeeeee…. – patrząc na tak słodkie oczka Igneel, nie mógł po prostu odmówić dziewczynce.
- Dobrze … NATSU!!!!!!!!!!!!!!!! – zawołał swojego syna, a w tym czasie Lucy ukryła się w śród drzew w takim miejscu, by zobaczyć reakcję chłopaka.
- Co tato ? – zapytał się chłopiec, gdy doszedł na miejsce.
- Mam dla ciebie prezent – powiedział Igneel, podając Natsu szalik.
- Jaki … - zaczął mówić chłopak, a po chwili z szeroko uśmiechniętą twarzą krzyknął – SUPER!!!!!!!!!!!!!! Dziękuje!!!!!!!!!!!! – Lucy słysząc zadowolenie po prostu się oddaliła, nawet nie próbując słuchać dalszych pochwał, ze strony chłopaka.
- Natsu … to prezent od Lucy – powiedział Igneel. Natsu nic nie powiedział, tylko założył szalik na szyję i zaraz ukrył w nim twarz, odchodząc od polany.

OŚWIADCZYNY

            Nastała noc, niebo było tego dnia szczególnie gwieździste, dlatego Lucy postanowiła oglądać nocne niebo z urwiska.
- Z twoim pechem zaraz spadniesz … - przestraszona dziewczynka odwróciła się i zobaczyła, że podchodzi do niej Natsu, mając założony na szyi szalik. – Przepraszam i dziękuję – powiedział jej, gdy tylko usiadł obok niej na urwisku.
- Ja też przepraszam … jestem taką niezdarą.
- To fakt …
- Że co ?! – zirytowana Lucy uderzyła go prosto w różową czuprynę, a po chwili oboje się śmieli.
- Piękne … - powiedział chłopiec spoglądając na niebo.
- Też tak sądzę.
- LUCY! – krzyknął nagle Natsu – Jesteśmy już dorośli ! Mamy po około 11 lat, więc mogę cię zapytać. – na chwilę zamilkł, zaczynając się rumienić –Zostań moją żoną !
- Teraz ?
- Teraz nie, ale kiedyś !  - dziewczynka nie odpowiadała, ale jej twarz i mina mówiły same za siebie.
- Tak !
- Obiecujesz ?! – zapytał surowo
- Tak, a ty też obiecujesz zostać moim mężem !?
- Tak!
- Nie wierzę …
- Heee?
- Dopiero co się na mnie obraziłeś !
- Przeprosiłem !
- Żartowałam ! – oboje zaczęli się śmiać. Jednak dla Natsu nie była to tylko zabawna sytuacja. Gdy tylko złapał okazje pochylił się nad Lucy i delikatnie pocałował ją w czoło. – Baka …
- Obiecujesz ?
- Tak, a ty ?
- TAK!



Proszę o komentarze i ocenę rozdziału, oraz o to żebyście wyrazili swoje zdanie w ankiecie obok na temat dnia dodawania rozdziałów :) A na moim drugim blogu rozdział dodam po południu :)

7 komentarzy:

  1. Kyaaaaaaaaaaaa ! Jakie kawai wspomnienia :3 Natsu strzelający focha - słodziaśne :* wiedziałam ! Wiedziałam , że Layla to ten smok ! :D wujek Igneel *.* dziecięce oświadczyny. Aż się nasuwają wspomnienia z przedszkola :* I taką przeszłość powinien mieć Natsu. A nie z jakąś Lisanną... Mashima oddawaj wymyślanie pomysłów Oli ! Leniom się nie chciało w tym tygodniu mangi zrobić...
    Lily~kun : fegjinfdt
    Co tam bełkoczesz Lily ? A no tak nie odpowie mi , bo ma kaca...
    Do następnego !
    Mira~chan i skacowany Lily~kun =)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to sweet :* Zgadzam się z Mirą, taką przeszłość powinien mieć Natsu, a nie z tą posraną Lisanną >.<
    Napisz jak najszybciej kolejny rozdział bo nie wytrzymaaaaaam! *wściekle tupie nogami*
    Gajeel: Ktoś tu ma nerwicę.
    Grrr...
    Także do następnego, Shelia! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy nastepna nocia ?? Piszesz niesamowicie zycze weny na dalsze pisanie

    OdpowiedzUsuń
  4. Oświadczyny Natsu takie słodkie *.* I te ich momenty, które spędzili razem po prostu kawaiii :3 :3 :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo jak słodko :* :* <3, no po prostu zasłodziłaś ten rozdział na maxa. Chcę kończyć powoli tego bloga więc będę po sobie zostawiać ślad w miarę krótki i czytać dalej. Weny na blogi i pozdrowienia :*

    OdpowiedzUsuń