OPOWIADANIE
LUCY
Był
piękny, wiosenny poranek. W całej posiadłości rodu Heartfilia, aż wrzało od
przygotowań do wyjazdu młodej dziedziczki – Lucy i jej matki – Layli. Według
rodziców, miała to być „niespodzianka”, dlatego nikt nie chciał powiedzieć nawet
słowa na temat celu podróży. Nic w niej nie byłoby niezwykłego gdyby nie to, że
miały one wyjeżdżać w dniu urodzin Lucy.
- Mamo, gdzie
jedziemy ? – zapytała jeszcze raz dziewczynka, ciągnąc matkę, za pięknie
zdobioną, ręcznie haftowaną suknię.
- Kochanie, już ci
mówiłam to niespodzianka – powiedziała puszczając oczko do córeczki i tym samym
wprawiając ją w jeszcze większe oburzenie.
- To nie fair, jestem
już dorosła, więc mogę takie rzeczy wiedzieć – należy dodać, że miała ona wtedy
zaledwie osiem lat.
- Tak, tak kochanie,
oczywiście, hihi – zaśmiała się cichutko pod nosem – A teraz wchodź do wozu. –
dziewczynka posłusznie wsiadła do środka, ale przez przypadek zobaczyła, że nie
ma woźnicy.
- A gdzie pan Mighton
? – zapytała zaciekawiona
- Jedziemy tylko we
dwie… A teraz słoneczko, proszę w ciszy dojedźmy do celu.- poprosiła Layla.
- Dobrze mamo.
Ruszyły. Pomimo tego, że miała ona
być długa, to gdy tylko dotarły na kraniec posiadłości, nagle skręciły w prawo
i pojechały w stronę ogromnego lasu.
Lucy nie zadawała pytań, grzecznie siedziała, czekając, aż łaskawie
matka zechce jej powiedzieć co się dzieje. Ale milczała. Kiedy dojechały na
skraj lasu, matka nakazała jej wysiąść. Dziewczynka zrobiła to i zaraz
trzymając się za rękę matki obie poszły w głąb lasu. Trzymając swoją ukochaną
lalkę coraz bardziej się bała iść. Las wydawał jej się przerażający. Coś
wisiało w powietrzu. Dziewczynka jeszcze mocniej ścisnęła rękę matki. Chciała
by ta zauważyła strach, jaki był wymalowany na twarzy dziewczynki. Jednak Layla
widząc swoją córkę, jedynie przyspieszyła tępa. Lucy miała ochotę płakać, ale
nie potrafiła tego zrobić. Wiedziała, że nic jej to nie pomoże, a może nawet
pogorszyć sytuację.
- Jesteśmy – rzekła
Layla, kiedy obie dotarły do ogromnej polany, która chyba nią była. Wyglądała
ona bardziej na krąg wypalonego lasu,
który zostawiła jakaś bestia. Jednak widząc delikatne kwiatuszki, próbujące się
przebić przez wypaloną ziemię, Lucy uśmiechnęła się.
- Jesteś spóźniona,
Laylo… - obie usłyszały głos, który wyłaniał się za drzew, spojrzały w tamtym
kierunki. To co zobaczyła Lucy, sprawiło, że zaczęła krzyczeć.
- Igneel, dlaczego
mnie tu prowadzisz ? I kto tak krzyczy ?
Za drzew powoli zaczęły się wyłaniać
dwie postacie. Jedną z nich był mały chłopiec w wieku Lucy, który włosy miał
koloru różowego. Drugą „sylwetką”, był ogromny, czerwony smok, którego głowa
wystawała ponad konary drzew.
- Lucy bała się tu
przyjść. – zaczęła tłumaczyć się Layla, nie zwracając uwagi na krzyczące
dziecko. – Widzę, że Natsu podrósł.
- Oj tak … -
powiedział Igneel. – Mój synek coraz szybciej rośnie … - Nawet nie zauważył, że
Natsu, już dawno nie ma obok niego. Zaczął on podchodzić do małej Heartfilii,
która z przerażenia ukryła twarz w dłoniach. Nawet z zasłoniętą twarzą dało się
zobaczyć, że dziewczynka.
- Czemu płaczesz ? –
zapytał się Natsu.
- Przecież tu jest
smok, a one zabijają ludzi ! – krzyknęła dziewczynka
- Widzisz Laylo –
rzekł Igneel – Trzeba jej było jej wcześniej powiedzieć o wszystkiM, bo jak
teraz twoja córka uważa mnie za podrzędnego gada, który nie ma co robić, jak
tylko polować na małych i kościstych ludzi.
-Nie mogła jej
powiedzieć … - Layla opuściła głowę lekko do dołu. Smutek był wymalowany na jej
twarzy. – Gdyby jej ojciec się o tym dowiedział, to nigdy by jej tu nie puścił.
- A może najpierw
ktoś nam wyjaśni co tu się dzieje ?! – krzyknął już zniecierpliwiony Natsu –
Dlaczego mam z tą beksą tu siedzieć ?
- JA NIE JESTEM BEKSĄ
BAKAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – Lucy zasadziła mu pięknego prawego
sierpowego i zaraz pobiegła w stronę, która wydawała jej się najlepsza.
- Co jej ? – zapytał
się Natsu trzymając się równocześnie za prawy policzek.
- Idź za nią ! –
nakazał Igneel
- Ale … - Natsu już
chciał coś powiedzieć, ale sam wzrok jego ojca mówił sam za siebie, więc od
razu pognał w kierunku Lucy.
*
Lucy nie wiedziała gdzie ma iść, las
wydawał jej się taki ogromny i nieznany. Wszystkie konary drzew wyglądały jak
uśpione potwory, które w każdej chwili mogą się obudzić i zaatakować dziecko.
Ten strach spowodował, że zaczęła biec coraz szybciej i szybciej. Zapomniała
jednak, że znajduje się w lesie i po kilku krokach potknęła się o wystający
korzeń i upadła na ziemię. Płakała, ale z odwagą i wytrwałością zaczęła się
podnosić. Ból jednak promieniował od kolana po całe ciało. Oparła się o pień i
zaczęła się unosić coraz wyżej. Niestety ustawiając kolano do pierwotnej
pozycji, ból okazał się nie do zniesienia i dziewczynka zaczęła znowu spadać.
Zamknęła oczy, szykując się na kolejną dawkę cierpienia jednak … nie doznała
jego. Poczuła jak ktoś ją łapie w talii i przetrzymuje. Odwróciła się i
zobaczyła rozradowaną minę chłopca.
- Kurcze! Nie
sądziłem, że taka mała dziewczynka może tyle wytrwać, przepraszam, że nazwałem
cię beksą… - powiedział lekko się rumieniąc. Lucy odwróciła głowę i
powiedziała:
- Nic się nie stało,
a ja przepraszam, że nazwałam cię głupim. Przepraszam …
- Jestem Natsu, a ty?
- Lucy. Miło mi.
- Mi też, ale
dziewczyno … - zaczął mówić, kiedy popatrzył na rozwalone kolano Lucy - …
nieźle się załatwiłaś. Hmmm – wziął w zęby rękaw swojej koszulki i rozerwał ją,
tworząc pasek materiału. Opadł Lucy, o pień drzewa i uklęknął przed nią by
opatrzyć jej nogę. Lucy stała i się przyglądała, jednak jej twarz przez tą sytuację robiła się
coraz bardziej czerwona – Już ! – powiedział szczęśliwy, kiedy skończył akcję
ratunkową. – A teraz musimy tylko wrócić na Polanę Marzeń,
- Polanę Marzeń ?
- zapytała, będąc zszokowaną nazwą miejsca w którym była.
- Tak, zaraz ci
powiem dlaczego, ale teraz wskakuj na plecy ! – powiedział radośnie i ustawił
się w taki sposób, by dziewczyna mogła na nim wygodnie się ułożyć. Powoli
zaczęła się wspiąć na jego plecy, jednocześnie łapiąc się za jego szyję. Kiedy
już siadła, chłopak ruszył do przodu. –
Polana Marzeń … Igneel mi opowiadał, że 400 lat temu w tym miejscu była stolica
państwa Sarycyjskiego, wielkiego królestwa, którego królem był Natsu Dragon.
Podobno dokładnie w tamtym miejscu jego syn, także Natsu spotkał dziewczynkę,
która okazała się być miłością jego życia. A Igneel mówi, że marzeniem każdego
człowieka jest miłość. Kiedy stolica została zniszczona pozostawiono to miejsce
i jakieś 100 lat temu Smok Gwiazd poświęcił tę polanę swoim ogniem tworząc z
niej Polanę Marzeń, gdzie raz wypowiedziane życzenia spełnia się.
- A dlaczego Smok
Gwiazd? –dopytała się Lucy
- A kiedy spadnie
gwiazda to co robisz? Wypowiadasz życzenie! – powiedział szczęśliwy
- A jakie jest twoje
życzenie ?
- Na razie nie mam,
ale jak się jakieś znajdzie to ci powiem. A twoje ?
- Chcę poślubić
księcia !
- Igneel, jest moim
ojcem i jest Królem Ognistych Smoków, więc to czyni ze mnie księcia…
- Chcesz mnie
poślubić?
- Wiesz co lubię cię!
- Ja ciebie też !
Kiedy będę duża i nie znajdę innego księcia, ty będziesz moim mężemJ
- Dobrze … - i tak
prowadząc te niewinne, dziecinne rozmowy planowali wielkie rzeczy, które miały
być początkiem wielkich planów przeznaczenia.
*
- Jesteśmy !! –
krzyknął z daleka Natsu, kiedy zaczęli się zbliżać do polany.
- Co tak długo ? –
zapytał się Igneel, ale kiedy zobaczył ranną dziewczynkę nic więcej nie mówił.
- Kochanie co się
stało ?! – zapytała się zaniepokojona Layla
- Nic mamo, Natsu już
mi pomógł!
- Widzę ,że się już
pogodziliście … W przyszłości będziecie dobrym mał…. – Igneel chciał dokończył,
ale obcas wbity prosto w ogon smoka nie dał mu dokończyć wypowiedzi. – CO
JEST?! – ryknął poirytowany
- Nic, ale masz się
zamknąć! – powiedziała ostro Layla.
- Hahahahahahaa –
dzieciaki w przeciwieństwie do rodziców miały ogromną radochę z zaistniałej
sytuacji.
- Ach te dzieciaki …
- westchnął Igneel
- Masz rację …
- Ale kiedyś trzeba
będzie powiedzieć im prawdę…
- Kiedyś to szmat
czasu, a teraz wystarczy, że powiemy jej część…
- dzieciaki patrzyły się na nich ze zdziwieniem. Popatrzyli na siebie i
usiedli na ziemi, czekając na wyjaśnienia rodziców.
- Lucy… Opowiem ci
pewną historię: Sto lat temu kiedy smoki jeszcze mogły swobodnie rozwijać
skrzydła na wolnej przestrzeni, żył smok o imieniu Layakrea. Była to ostatnia
smoczyca gwiazd i księżyca, która swą wiedzą i mocą obdarowywała inne plemiona
smoków. Wszystko toczyło się z godnie z prawami natury i moralnymi. Smoki nie
jadły ludzi, a ludzie nie polowali na smoki. Niestety jak w każdej opowieści
znajduje się czarny charakter który ten porządek pragnie zniszczyć. Właśnie
taką postacią był drugi co do dziedziczenia władzy, Książe Ogoretion smok mroku
i ciemności. Raz … raz zaatakował człowieka i ten jeden raz wystarczył by
zaczęła się rzeź smoków. Layakrea,
związku z tym, że była sama nie miała
jak się obronić i podjęła decyzję. Postawiła srać się człowiek. W ciągu 70 lat
znalazła sobie ludzkiego męża i urodziła jej się córeczka, która jest w połowie
smokiem i w połowie człowiekiem. Nie wiem czy już się domyśleliście czy nie,
ale … to ja jestem Layakrea i ty Lucy jesteś dzieckiem smoka i człowieka… -
zapadła milcząca cisza. Natsu patrzył się na Lucy, która w jakiś sposób
próbowała przyswoić sobie informacje, bądź co bądź, ona wtedy była tylko
dzieckiem. – Przepraszam, że ci
wcześniej nie powiedziałam… - Layla podeszła do córeczki i mocno ją przytuliła.
Płakała jak małe dziecko w przeciwieństwie do Lucy, która siedziała praktycznie
w bezruchu.
- Nic się nie stało
mamusiu .. . – powiedziała Lucy
- ALE
SUPERRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – krzyknął nagle Natsu,
mając gwiazdy w oczach z radości. –
Zostaniecie ?! Chętnie bym powalczył trochę z Lucy !
- Hahaahahaa- wszyscy
zaczęli się z niego śmiać
- No co ? – zapytał
zdziwiony, drapiąc się po głowie.
- Zostajemy na całe
dwa tygodnie ! – powiedziała Layla.
TUTAJ
ZAMIESZCZAM KILKA HISTORII Z POBYTÓW COROCZNYCH U IGNEELA I NATSU, BĘDĄ ONE
ODPOWIEDNIO ZATYTUOWANE, WIĘC RACZEJ SIĘ NIE POGUBICIE.
OGRZEJ MI SERCE
Był to pierwszy dzień, w którym Lucy
i jej matka – Layla spędzały z Nastu i Igneelem. Starsze towarzystwo zazwyczaj
siedziało spokojnie gdzieś w spokojnym miejscu by porozmawiać, powspominać
stare czasy i opowiedzieć o swoich dzieciach, jak dorosły, jak szykuje się ich
przyszłość i inne banały, które były po prostu po to by zapełnić dany czas.
Jednak nie wszystkim po szczęścia wystarczała cisza i spokój. Dwójka dzieciaków
biegała w prawo i lewo, co chwilę wymyślając nowe zabawy i różne inne sposoby
na zaspokojenie potrzeb.
- Lucy, fajnie, że tu
jesteś! – krzyknął szczęśliwy
- ja też się cię, że
tu jesteś ze mną – oboje uśmiechali się do siebie i trzymając za rączki biegali
wokół potoku, polany, a nawet lasu. Niestety ich wrogiem okazały się dwie
rzeczy, na które nie było żadnego sposobu : zmęczenie i noc. Biedne dzieci po
prostu zaczęły padać. Oboje czuli, że w życiu się bawili jak w tym jednym dniu.
- Gdzie będziemy
spać? – zapytała Lucy
- Na ziemi … -
odpowiedział szczęśliwy Natsu
- Zawsze tak śpisz?
- Oczywiście, a co w
tym złego?
- A jakieś łóżko,
kołdra, poduszka?
- Co to jest?
- Ale … ja nie chcę
spać na gołej ziemi … - odpowiedziała z tupnięciem nogi.
- A to idź sobie
poszukaj tej płuszki, kodry i połuszki ! – krzyknął i odszedł zostawiając za
sobą Lucy - „Baka i tak zaraz pewnie za mną pójdzie…” – pomyślał chłopak,
jednak nie był świadomy tego, że Lucy tam została. Sama w ciemnościach nocy.
- Natsu, gdzie Lucy ?
– zapytała się od razu Layla, gdy zobaczyła zbliżającego się chłopaka, bez
dziewczynki.
- Nie przyszła za
mną?! – zapytał się zdziwiony po czym zaczął rozglądać się dookoła w poszukiwaniu
przyjaciółki. – Lucy, weź nie żartuj !!! – krzyknął, ale nikt mu nie
odpowiedział. Powoli zaczął obracać głowę w stronę ojca i Layla. Pot lał mu się
litrami po twarzy. Gdy tylko napotkał ich wzrok wystrzelił jak rakieta w
poszukiwaniu przyjaciółki.
*
Dziewczynka nie wiedziała gdzie ma
iść, myślała, że Natsu z nią zostanie, jednak czekając na niego nie widziała
jego powracającej sylwetki. Rozczarowana i zrozpaczona zaczęła iść przed siebie
w głąb ciemnego lasu.
-
Aaaaaaaaaaa!!!!!!!!!1 – krzyknęła gdy potknęła się o kamień i poleciała w dół
pagórka. Gdy tylko dotarła na dół zaczęła płakać. Tak bardzo się bała, chciała
by ktoś znalazł się przy niej. Czuła jak na dworze robi się coraz zimniej i
zimniej. Zaczęła się rozglądać dookoła szukając jakiegoś miejsca na
schronienie, gdy napotkała swoim wzrokiem jaskinie, zaraz obok potoku,
szczęśliwa zaczęła się podnosić. Jednak na tym tylko poprzestała gdyż poczuła
ból w kostce.
-
LUCY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – usłyszała wołanie
-
NATSU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – krzyknęła zrozpaczona. Chłopak od razu ją
zobaczył i zeskoczył ze wzniesienia prosto do niej.
- Wiesz jak się
martwiłem ! – krzyknął, jednak Lucy zobaczyła jak pojedyncze łzy spadają po
policzkach chłopaka.
- Przepraszam …
- Nie przepraszaj, to
moja wina … Obiecuję, że znajdę dla ciebie wszystko co wymieniałaś.
- Nie potrzebne to mi
… Ale za to znalazłam ładną jaskinię ! – wskazała za siebie
- Super !!!!!!!!!1 –
krzyknął szczęśliwy i zaraz złapał Lucy za rękę by móc z nią pójść w wskazane
miejsce, ale dziewczyna nie ruszyła się z miejsca. – Co się stało ?
- Chyba coś sobie
zrobiłam w nogę … - powiedziała zawstydzona. Natsu tylko westchnął, i tym razem
wziął ją w ramiona i zaniósł zarumienią dziewczynkę prosto do groty. Ułożył ją
na skale i położył się obok niej. – Zimno mi … - powiedziała po chwili. Natsu
nie mając wyboru delikatnie się do niej przybliżył i zaraz byli już przytuleni
do siebie…
*
- Pójdę ich poszukać
! – powiedziała ostro Layla
- Nie idź … - drogę
zagrodził jej Igneel, który wyraźnie nie chciał by kobieta szła szukać dzieci.
- Ale …
- Natsu musi nauczyć
się odpowiedzialności i wierzę w mojego syna… z samego rana pójdziemy ich
poszukać. – Layla nic nie odpowiedziała, tylko skinęła głową w wyzie zgody i
zaraz położyła się spać.
Gdy tylko pierwsze promienie
słoneczne zaczynały się przebijać przez konary drzew, Layla wstała i widząc
nieobecność dzieci, obudziła silnym kopniakiem smoka i razem z nim poszli ich
szukać. Kiedy nie mogąc ich znaleźć zobaczyli grotę, szybko poszli w jej
kierunku. To co w niej zobaczyli poruszyło ich serca. Dwójka malutkich dzieci,
śpiąca i wtulona w siebie, będąca uśmiechnięta przez sen.
- Pasują do siebie …
- powiedział Igneel
- To jest ich
przeznaczenie – Layla złapała się za pierś i usiadła na ziemi by czekać na pobudkę
córeczki i chłopca.
*
Kiedy się tylko obudzili zabrali się
do pracy i przynieśli do środka wszystko co uważali za przydatne : siano,
gałęzie, ukradzioną z pola słomę i wiele innych rzeczy. Cały dzień był dla nich
tak bardzo męczący, że już pod wieczór, powieki zaczęły im delikatnie opadać.
Jednak byli z siebie dumni.
- To jest teraz nasz
domek ! – krzyknął Natsu
- Mam własny dom ! –
oboje się przytulili, a potem poszli spać, do „nowego domku”
NIEZNANE SŁOWA
Lucy z Natsu założyli się, że ten
kto najwięcej wytrwa przy podsłuchiwaniu rodziców będzie zwycięzcą i drugie,
będzie musiało spełnić jedno jego życzenie. Cichutko skradając się dzieci były
bardzo blisko rodziców, dzięki czemu mogły wszystko bardzo dobrze słyszeć…
- To ich
przeznaczenie – rzekł Igneel
- Wiem, ale to takie
smutne – powiedziała Layla, ze łzami w oczach
- Całe 400 lat
zapisane fatum, którego nie da się zmienić, współczuje im.
- Ale wiesz, że to
oznacza, że my nie istniejemy.
- Wiem.
- Boję się tylko
tego, że nic się zmieni.
- Już się zmieniło
Laylo.
- Możliwe, ale nadal
się boję, że oni znowu umrą …
Lucy nie wytrzymała i uciekła gdzieś
przed siebie, a zaraz za nią Natsu. Może i byli dziećmi, ale słowo „śmierć”
doskonale rozumieli.
SZALIK
Jest on nierozłącznym atrybutem
chłopaka, mówił, że dostał go od Igneela, ale jak smok mógłby go zrobić. Tak,
więc posłuchaj czytelniku drogi prawdziwej historii szalika w smocze łuski.
Był piękny, niedzielny poranek Lucy
i jej matka były już po raz dwunasty u swoich „ognistych” przyjaciół. Lucy
miała wtedy już 11 lat, więc jej relacje pomiędzy nią, a Natsu zaczęły powoli
schodzić, na inne tory niż pierwotnie dzieci zamierzały. Lucy postanowiła, że
zrobi coś dla Natsu, dlatego wzięła ze sobą igły, nicie … itd. Niosąc wszystko
w koszyczku, delikatnie podskakiwała ze szczęścia. Gdy tylko doszły do polany,
która była punktem wejścia i wyjścia spotkań.
- Lucy! – krzyknął z
daleka, podbiegając do dziewczynki i mocno ją przytulając.
- Witajcie … -
powiedział Igneel
- Cześć wszystkim! –
szczęśliwie machała dziewczynka do smoka i przyjaciela.
- Hihi – zaśmiała się
Layla i powiedziała – Miło was widzieć.
- Patrzcie jaki nowy
talent odkryliśmy u Natsu! – z dumną piersią rzekł Igneel, kiedy pokazywał małą
figurkę smoka, wyrzeźbioną przez młodego Dragoneela.
- Jaka ładna … Mogę
potrzymać ? –zapytała się Lucy, wysuwając ręce w nadziei na pozytywną
odpowiedź.
- Jasne. Tylko proszę
nie zniszcz. – odpowiedział szczęśliwy Natsu, podając Lucy figurkę. Dziewczynka delikatnie wzięła ją na swoje
malutkie rączki i powoli zaczęła oglądać. Kiedy
skończyła, od razu chciała ją oddać ją Natsu. Niestety pech sprawił, że
chcąc do niego podejść, potknęła się o wystającą gałąź. Od razu poleciała do
przodu, upadając na twarz. Kiedy powoli wstawała starała się nie płakać, jednak
gdy zobaczyła, że z dzieła Natsu pozostały tylko odłamki, łzy popłynęły jej
strumieniem po policzkach.
- Przepraszam !!!!! –
zaczęła krzyczeć.
- BAKA! OBIECAŁAŚ, ŻE
NIE ZNISZCZYSZ!!!!!!! – nawet sam Igneel przeraził się reakcją chłopaka, który
w nawet najgorszych sytuacjach nie krzyczał na przyjaciółkę.
- Natsu ! – skarcił
go ojciec, jednak na niewiele się to zdało, gdyż obrażony chłopak, wyrywając z
rąk Lucy resztki figurki, pobiegł w głąb lasu.
- Ja … nie …
chciałam… - powiedziała zrozpaczona Lucy. Matka popatrzyła na nią, a potem
delikatnie pogładziła ręką po głowie.
- Wiem kochanie … -
próbując ją pocieszyć schyliła się i wzięła dziewczynkę w swoje ramiona. – On
na pewno niedługo się uspokoi.
- Wujku – rzekła do
Igneela Lucy, która zaczęła go tak nazywać krótko po tym jak zrobili z Natsu
„domek”. – Co mogę zrobić ?
- Hmmm – westchnął
smok, po czym zaczął się zastawiać nad tym jak załagodzić gniew swojego syna –
Daj mu coś na pocieszenie…
- Wiem ! – krzyknęła
radośnie przerywając Igneelowi wypowiedź – Zrobię mu szalik, by w zimie, nie
było mu zimno ! – powiedziała szczęśliwa dziewczynka, lecąc w stronę karety, w
której zostały przybory do szycia, które były na „kryzysowe sytuacje”.
- Powiedzieć jej, że
on tego nie potrzebuje ? – zapytał się smok, kiedy z oczu znikła mu Lucy
- Nie … Niech się
cieszy. – odpowiedziała po chwili zastanowienia Layla.
I nie było inaczej. Dziewczynka
siedząc wygodnie pod drzewem robiła na drutach szalik. Kiedy jeszcze miała
osiem lat, zaczęła uczyć się szydełkowania od córki swojej służącej. Dlatego
też wykonywana praca szła jej szybko i sprawnie, dzięki czemu biały szalik we
wzory przypominające łuski smoka był gotowy pod wieczór. Dziewczynka była dumna
ze swojego dzieła, ale bała się dawać prezent przyjacielowi. Pomimo, że
wszystko było gotowe, cały czas siedziała pod drzewem i zastawiała się czy mu
go dać.
- Co tam się
zastanawiasz, przecież prezent gotowy, jak widzę ?! – za drzew wyłonił się
Igneel, który powoli zaczął podchodzić do myślącej dziewczynki.
- Boję się… - powiedziała
po chwili Lucy, opuszczając przy tej wypowiedzi głowę do dołu. – Może ty mu go
dasz ?! Proszeeeeeeeeeeeeeeeeee…. – patrząc na tak słodkie oczka Igneel, nie
mógł po prostu odmówić dziewczynce.
- Dobrze …
NATSU!!!!!!!!!!!!!!!! – zawołał swojego syna, a w tym czasie Lucy ukryła się w
śród drzew w takim miejscu, by zobaczyć reakcję chłopaka.
- Co tato ? – zapytał
się chłopiec, gdy doszedł na miejsce.
- Mam dla ciebie
prezent – powiedział Igneel, podając Natsu szalik.
- Jaki … - zaczął
mówić chłopak, a po chwili z szeroko uśmiechniętą twarzą krzyknął –
SUPER!!!!!!!!!!!!!! Dziękuje!!!!!!!!!!!! – Lucy słysząc zadowolenie po prostu
się oddaliła, nawet nie próbując słuchać dalszych pochwał, ze strony chłopaka.
- Natsu … to prezent
od Lucy – powiedział Igneel. Natsu nic nie powiedział, tylko założył szalik na
szyję i zaraz ukrył w nim twarz, odchodząc od polany.
OŚWIADCZYNY
Nastała noc, niebo było tego dnia
szczególnie gwieździste, dlatego Lucy postanowiła oglądać nocne niebo z
urwiska.
- Z twoim pechem zaraz
spadniesz … - przestraszona dziewczynka odwróciła się i zobaczyła, że podchodzi
do niej Natsu, mając założony na szyi szalik. – Przepraszam i dziękuję –
powiedział jej, gdy tylko usiadł obok niej na urwisku.
- Ja też przepraszam
… jestem taką niezdarą.
- To fakt …
- Że co ?! –
zirytowana Lucy uderzyła go prosto w różową czuprynę, a po chwili oboje się
śmieli.
- Piękne … -
powiedział chłopiec spoglądając na niebo.
- Też tak sądzę.
- LUCY! – krzyknął
nagle Natsu – Jesteśmy już dorośli ! Mamy po około 11 lat, więc mogę cię
zapytać. – na chwilę zamilkł, zaczynając się rumienić –Zostań moją żoną !
- Teraz ?
- Teraz nie, ale
kiedyś ! - dziewczynka nie odpowiadała,
ale jej twarz i mina mówiły same za siebie.
- Tak !
- Obiecujesz ?! –
zapytał surowo
- Tak, a ty też
obiecujesz zostać moim mężem !?
- Tak!
- Nie wierzę …
- Heee?
- Dopiero co się na
mnie obraziłeś !
- Przeprosiłem !
- Żartowałam ! –
oboje zaczęli się śmiać. Jednak dla Natsu nie była to tylko zabawna sytuacja.
Gdy tylko złapał okazje pochylił się nad Lucy i delikatnie pocałował ją w
czoło. – Baka …
- Obiecujesz ?
- Tak, a ty ?
- TAK!
Proszę o komentarze i ocenę rozdziału, oraz o to żebyście wyrazili swoje zdanie w ankiecie obok na temat dnia dodawania rozdziałów :) A na moim drugim blogu rozdział dodam po południu :)
Kyaaaaaaaaaaaa ! Jakie kawai wspomnienia :3 Natsu strzelający focha - słodziaśne :* wiedziałam ! Wiedziałam , że Layla to ten smok ! :D wujek Igneel *.* dziecięce oświadczyny. Aż się nasuwają wspomnienia z przedszkola :* I taką przeszłość powinien mieć Natsu. A nie z jakąś Lisanną... Mashima oddawaj wymyślanie pomysłów Oli ! Leniom się nie chciało w tym tygodniu mangi zrobić...
OdpowiedzUsuńLily~kun : fegjinfdt
Co tam bełkoczesz Lily ? A no tak nie odpowie mi , bo ma kaca...
Do następnego !
Mira~chan i skacowany Lily~kun =)
Jakie to sweet :* Zgadzam się z Mirą, taką przeszłość powinien mieć Natsu, a nie z tą posraną Lisanną >.<
OdpowiedzUsuńNapisz jak najszybciej kolejny rozdział bo nie wytrzymaaaaaam! *wściekle tupie nogami*
Gajeel: Ktoś tu ma nerwicę.
Grrr...
Także do następnego, Shelia! ;D
Postaram się dodać w tym tygodniu :)
Usuń:))
UsuńKiedy nastepna nocia ?? Piszesz niesamowicie zycze weny na dalsze pisanie
OdpowiedzUsuńOświadczyny Natsu takie słodkie *.* I te ich momenty, które spędzili razem po prostu kawaiii :3 :3 :3
OdpowiedzUsuńOoo jak słodko :* :* <3, no po prostu zasłodziłaś ten rozdział na maxa. Chcę kończyć powoli tego bloga więc będę po sobie zostawiać ślad w miarę krótki i czytać dalej. Weny na blogi i pozdrowienia :*
OdpowiedzUsuń